Marka DOVE, według mnie, ma po prostu klasę. Na tych kosmetykach można polegać. Trzymają poziom zawsze. Z zasady nie zaskakują negatywnie. Każda nowość w linii jest przemyślana i potrzebna. Te kosmetyki dają się lubić.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MOJE ULUBIONE. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MOJE ULUBIONE. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 11 kwietnia 2016
niedziela, 15 marca 2015
wtorek, 30 grudnia 2014
Sylwester 2014
Co by było, gdyby? To jedno z pytań iście sylwestrowych, które zwykle lubimy zamieniać na równoważniki zdań z postanowieniami na Nowy Rok. Zrobię to, tamto, siamto i owamto. Ale Sylwester, jak słusznie zauważyła na swoim blogu www.hpmblog.pl jedna z moich ulubionych imienniczek - Kasia, fajnie by był dniem, w którym robimy już to, a nie tylko mówimy o tym, co chcielibyśmy robić w przyszłym roku. - To też jest pewna mała utopia, bo wszystkiego w ten dzień choćby po kawałku ze swoich zamierzeń zrobić się raczej nie da, ale parę rzeczy warto, by nie odkładać na tzw. jutro, a zacząć już dziś.
Jakby jednak nie interpretować znaczenia Sylwestra na różne sposoby, ten dzień, a raczej noc zawsze kojarzyć mi się będzie z wypielęgnowanym ciałem, niebanalną, wyjątkową fryzurą, szałową kreacją, koniecznie podkreślającą kobiecość i świetnie prezentującą się w tańcu. Jeśli macie ochotę skorzystać z kilku moich sylwestrowych podpowiedzi last minute, to proszę, częstujcie się!
sobota, 27 grudnia 2014
Nowe formuły DOVE działają
Wygląda na to, że produkty marki DOVE na tyle rozgościły się w mojej łazience, że na razie nie ma tam miejsca na nowości innych odkryć kosmetycznych - zwłaszcza jeśli chodzi o włosy i produkty do pielęgnacji ciała. Czasem chciałabym spróbować już czegoś innego, ale jest takie całkiem trafne powiedzenie, że jak coś dobrze działa, to nie należy tego zmieniać. No może nie trzeba być aż tak niezmiennym w każdej kwestii, ale w przypadku rzeczy naprawdę dobrych, to powiedzenie ma sens. Ostatnio trochę zamieniłam się w ambasadorkę DOVE. Skrzętnie testuję te kosmetyki i póki co nie mogę im niczego złego zarzucić - wręcz przeciwnie.
Niektóre produkty mogę jedynie darzyć mniejszą atencją, jak dezodorant w kulce, do którego użycia trochę muszę się przymuszać, bo nie lubię jego "mokrej" formuły z zasady, ale jako rasowa testerka postanowiłam sprawdzić inne jego cechy, a przede wszystkim skuteczność, rozumianą przez zachowanie świeżości w długim relatywnie okresie w ciągu doby. No i tu znowu muszę oddać marce DOVE szacunek, że w kwestii antyperspirantów, o czym pisałam już m.in. TU oraz kilka razy jeszcze przy okazji opisywania innych produktów, że ten antyperspirant po prostu działa!
środa, 3 grudnia 2014
Gdy Dove rozpieszcza przy urodzinach
W moje urodziny 18 listopada kurier zapukał do moich drzwi z paczką od DOVE. Ta marka mnie rozpieszcza, nic na to nie poradzę. Wszystko co trafia w moje ręce od DOVE, zużywam do ostatniej kropelki, bo lubię i co najważniejsze te produkty naprawdę mi służą.
Włosy maja porządną dawkę energii, ciało odżywione i nawilżone (a skórę mam suchą, więc wymagającą), żele pod prysznic nie przestają mnie zaskakiwać coraz to nowym zapachem, jak choćby ten, który dostałam ostatnio o zapachu śliwki i te balsamy do ciała, którymi smaruję się po kąpieli - wanilia, pistacje...
piątek, 14 listopada 2014
Dove Body Cream pachnący wanilią - mile uzależniający!
Właśnie zachwycam się odżywczym kremem DOVE do ciała z serii purely pampering, z masłem Shea i wanilią. Uzależniłam się od niego. Delikatna, ale nie za bardzo lekka konsystencja, a zapach jak dla mnie wprost urzekający (jeśli ktoś lubi dość duszącą intensywną wanilię - ja tak).
niedziela, 27 lipca 2014
Uwodzicielski duet Dove Purely Pampering - magnolie i pistacje
Mówiłam już przy recenzji produktów do włosów Timotei, że zapach w kosmetykach ma dla mnie duże znaczenie. Lubię kiedy pachną mi włosy, lubię jak pięknie przez dłuższy czas po kąpieli pachnie skóra. To cecha kosmetyków, która sprawia, że jeśli coś mnie uwiedzie, to zostaję z tym na dłużej. Z żelem pod prysznic i balsamem do ciała Dove Purley Pampering na pewno!
Magnolie, na które uwielbiam patrzeć, jak rozkwitają wczesną wiosną i orzeszki pistacjowe - one zostały tu po prostu zamknięte w pigułce dla rozkoszy zmysłów. Zapach zarówno żelu jak i balsamu do ciała jest tak intensywny, że czuje się, jakby otaczał ze wszystkich stron. Pielęgnacja z tym kosmetycznym duetem Dove to jest naprawdę małe domowe SPA. Odprężona, zrelaksowana i pozytywnie pobudzona - kto by tak nie chciał się czuć?
niedziela, 30 marca 2014
Recenzja książki BLOGER Tomka Tomczyka, która znowu typową recenzją nie jest
Ok, w końcu podzielę się swoją opinią na temat książek Tomka Tomczyka vel Kominka na chłodno - dzisiaj pierwsza pt. BLOGER. Dojrzałam do tego, bo w końcu sama wiem, co tak naprawdę lubię w blogowaniu. Etap stricte pamiętnikarski mam już dawno za sobą. Terapeutyczny (bo blog zaiste swoistą autoterapią dla duszy jest) ciągle i zawsze będzie aktualny, ale nie jedyny i dominujący.
Teraz jest czas, kiedy tak naprawdę zaczyna mnie kręcić współpraca. Poznałam już siebie i wiem, że uwielbiam czuć fajny kontekst, gdy ktoś lub coś zbliża się, przeplata lub wprost pasuje do mnie lub też na odwrót uzmysławia mi moją odmienność. Mierzenie się z czymś od zera, od mojego z tym kimś lub czymś początku - jest moją prywatną mini historią, jedną z tych, z których potem składa się moje życie. A życie blogowe jest jego częścią - tego w realu.
Wczoraj byłam w przemiłej kawiarni toruńskiej Hanza Cafe na luźnym spotkaniu szkoleniowym z obsługi androidów i tworzenia własnych autorskich aplikacji. Akurat nie miałam smartfona z systemem android, a tablet, na którym mogłabym podziałać, obsługiwała moja trzyletnia Klaudusia, która była tam razem ze mną. Nic nie szkodzi, bo choć nie poćwiczyłam, coś tam teoretycznego na ten temat jednak łyknęłam wraz z łykiem smacznej kawy. A co fajniejsze jeszcze - poznałam kilku nowych ludzi w spontanicznej sytuacji, w kawiarni, z którą zamierzam zaprzyjaźnić się na dłużej. Ale o tym w osobnym poście.
Największą wartością tej książki Kominka jest to, że ja mu wierzę. Ale nie fanatycznie, nie,nie - tak naprawdę! Nawet jeżeli jakieś drobne szczegóły zmyślił, podkoloryzował, czy podkręcił - nie wiem, nie sądzę, ale może..., jak dobry scenarzysta, reżyser czy pisarz, to wybaczam mu - bo jest w tym artystą. Bo da się lubić za swoje historie.
cyt.
"Patrzę w lustro, widzę kombajn
Czy bloger jest tylko blogerem?
(...) Musi być po trosze fotografem, kamerzystą, musi umieć się wypowiadać, coraz częściej także przed kamerami, znać się na funkcjonowaniu serwisów społecznościowych, umieć zapanować nad czytelnikami, a jakby tego było mało, musi też wiedzieć, jak nie dać się okraść reklamodawcom, jak negocjować i jakie umowy podpisywać. Człowiek orkiestra. Ja wolę określenie kombajn."
cyt.
"Ja bloger, ty już nie bloger
A kto to jest ten cały bloger?
(...) Dajmy spokój tym definicjom. Z blogiem jest jak z miłością. Znajdziesz tysiąc baranów, którzy będą mówili ci, czym jest, a czym nie jest. Jeżeli powiesz takiemu, że kochasz kobietę, którą widziałeś raz w życiu, przez trzy sekundy, z całą pewnością usłyszysz, że to na pewno nie jest miłość. A niby dlaczego? Jeśli miłość nie ma stałej definicji, to wedle twojej miłością może być wszystko, co tak nazwiesz. Nawet jeżeli będzie to miłość do dmuchanej lalki. Tak samo jest z twoim blogiem. Jeśli Ty nazywasz go blogiem, z całą pewnością on nim jest i żaden Kominek nie powie Ci, że się mylisz, bo wyjdzie na głupka.
(...) Dla mnie blog to strona pisana w pierwszej osobie, kreująca subiektywne opinie."
cyt.
"Miej odwagę zaprezentować od czasu do czasu swoim czytelnikom coś innego, a nuż okaże się, że to właśnie to, czego oczekiwali?"
cyt.
"Nawet jeśli prowadzisz swojego bloga od lat, to dopóki nie będziesz miał miliona czytelników i miliona na koncie - nie będzie za późno. Ty nie jesteś coca-colą, żeby trzymać się jednej nazwy."
cyt.
"Dobry bloger jest dobrym dilerem. Najczęściej sprzedaje czytelnikom dobry towar. Może być w nim trochę literówek, może być nieco chaotyczny, ale widząc intrygujący tytuł, zachęcający do kliknięcia lead i interesującą fotkę, nigdy nie pomyślisz, że jesteś na jakimś amatorskim blogu. Im bardziej dopieścisz swój tekst, tym bardziej czytelnicy będą cię szanowali. Żebyś tylko nie zapomniał o regularnym dawaniu papu."
cyt.
"Panie bloger, cho no pan do mnie.
Czy sprzedawać swoje teksty innym serwisom?"
cyt.
"Ilona Patro (blogosfera.com)
Pamiętaj, że bloger to nie tylko blog - to jest osobowość, to są miejsca, w których bloger buduje swoją osobowość.
Buduj zatem osobowość blogowej marki równie silnie poza blogiem. (...) Pokaż, że za blogiem kryje się żywa osoba i osobowość."
cyt.
"Nie wątpię, że wiele razy intuicja mnie zawiodła, ale miałem poczucie, że wszystko, co zrobiłem, było zgodne z moim sumieniem i przekonaniami."
Etykiety:
HANZA CAFE,
KOMINEK,
kominek.es,
MOJA PASJA,
MOJE FOTKI,
MOJE ULUBIONE,
TOMEK TOMCZYK
niedziela, 1 grudnia 2013
Książkowa wiszlista vol.4 - Stenka, Kate, Balenciaga i Konstanty...
Mój książkowy prezentowy list do Świętego Mikołaja dość spontaniczny, choć ściśle sprecyzowane oczekiwania. Biografie i autobiografie, wszelkie listy, dzienniki i książki gęsto przetykane faktami z życia ciekawych jak dla mnie ludzi - moja ulubiona świąteczna lektura. I choć nie tylko od święta lubię takie pozycje biograficzne czytać, to jednak wtedy towarzyszy temu taka specyficzna melancholijna nieco atmosfera, że docierają one do mnie jakby głębiej. Pamiętam jak w święta połknęłam biografię Kydryńskiego i jak dobrze mi się czytało książkę o rodzinie Donimirksich, która związana jest historycznie z naszym Turznem.
Moja droga Country Girl ostatnio wrzuciła na swojego bloga jej książkowe westchnienia do Mikołaja i tam westchnęła m.in. do książki o Konstantym Ildefonsie Gałczyńskim - i ja chcę moocno tę książkę przeczytać i powrócić myślami do poetyckich klimatów z lat własnej podstawówki.
BALENCIAGA... - to ostatnio marka, której klimat najbardziej mi jest bliski. Muszę tę książkę przeczytać. Po kilku recenzjach dziewczyn na blogach modowych, mój apetyt na nią został dodatkowo rozbudzony :)))
Poczytałabym jeszcze sobie - przypuszczam dość lekko, miło i przyjemnie o dwóch fajnych, jak mi się wydaje kobietach. Właśnie wydała swoją książkę Danuta Stenka. Jestem ciekawa jej popartych sporym już doświadczeniem życiowym, przemyśleń. Zaś księżnę Kate nie wiem dlaczego, ale intuicyjnie lubię. Wydaje mi się, że naprawdę "spoko daję radę" w swojej roli na publicznym widelcu, absolutnie nie zatracając w tym siebie. Tak mi się wy-da-je. Chciałabym trochę więcej się o niej dowiedzieć, niźli tylko z pudelka na przykład...
Gdyby Mikołaj zrobił entliczek-pentliczek i wylosował z worka mój list i spełnił te moje cztery życzenia? Buziak gwarantowany!!!! :)))) Świąteczny reset wypoczynkowo-intelektulany zaliczyłabym w ekspresowym tempie :))))
PS Kate uśmiecha się prawie tak samo, hehehe, jak Kominek z okładki swojej drugiej książki :)))) Nie sadzicie?! Obydwie książki Kominka, przeczytane w jeden tydzień pomiędzy moimi urodzinami i imieninami u mnie też niedługo będą miały recenzję. Ważne dla mnie cytaty czekają już spisane w moim osobistym notesie.
piątek, 29 listopada 2013
Na wspomnienie jednego z dawnych gwiazdkowych prezentów - pomadki Diora... - wiszlista vol.3
... powstała moja wiszlista vol. 3 w całości "wzdychająca" do Diora :)
Bo kiedy używało się kiedyś czegoś z lubością, czułością, komfortem i uczuciem poezji prawie, to automatycznie kiedy pomyślisz luksusowy kosmetyk od razu masz najmilsze z najmilszych skojarzeń. Ja takie najmilsze wspomnienie mam z różową pomadką Dior, którą Mikołaj podarował mi kilka lat temu. Miała cudowną ultra komfortową konsystencję - nie za tłusta, nie za ciężka, cudownie optymalna i delikatnie pachnąca!
Ostatnio podoba mi się w miarę minimalistyczny kolorystycznie, ale z odważną kreską makijaż w stylu retro. Biały cień na powiece, delikatnie podkreślone ciepłym dziewczęcym odcieniem różu policzki i usta w kolorze nude. A paznokcie w odcieniach beżu, szarości i bieli.
Achhhhh, Dior, retro looook Dior!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)