Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KOMINEK. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą KOMINEK. Pokaż wszystkie posty

sobota, 12 kwietnia 2014

BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj - moja recenzja drugiej książki Tomka Tomczyka

Książkę pt. BLOG. Pisz, kreuj, zarabiaj przeczytałam w dwa dni, a raczej noce. Pamiętam, że pierwsze wrażenie było takie, iż wiele rzeczy, które w niej czytałam, słyszałam na żywo podczas szkolenia prowadzonego przez autora książki Tomka Tomczyka. Byłam też świeżo po lekturze pierwszej książki Kominka i trochę zdziwił mnie fakt, że sporo kwestii z książki pierwszej przeplata się w drugiej, o czym zresztą autor świadomie nadmieniał. Z tych dwóch względów, książka ta dla mnie była trochę powtórką z rozrywki, ale...

Ale przeczytałam, bo nie dość, że pisze z ogromnym przekonaniem o tym, co sam robi, dokonując swoistej samooceny, to jeszcze tak świetnym językiem, jakby siedział naprzeciwko i z czytelnikiem rozmawiał. Do tego daje takie zwroty "akcji", zupełnie nie jak w poradniku, a w powieści. 


Takie rozdziały książki, jak Bloger jest kosmitą, O czym marzysz? albo Kim jest influencer? - mogłyby się znaleźć w co drugim poradniku stricte marketingowym - co to tam takiego? Ot wyjaśnienie pojęcia - rzekłby ktoś. Jednak różnica jest kolosalna, bo autorzy podręczników zwykle są dla nas zupełnie anonimowi - w tym sensie, że nie dają sobą świadectwa słów, o których piszą. A w przypadku Tomka Tomczyka jest tak, że to on sam daje dowód na to tu i teraz, że nie jest gołosłowny. Swoimi książkami zaś porządkuje całe to skąd, po co i dlaczego, oddając do rąk czytelnika poradnik niebanalny, a co najważniejsze praktyczny i prosty, momentami do bólu dosadny, w czym swoisty urok Tomczyka. 

Jak =pisać=kreować=zarabiać= nie będę mówić za Kominkiem, bo nim nie jestem. Zaś jego liczne, poparte przykładami i odpowiednim kontekstem, rady stosuję na swój użytek i to chyba największa rekomendacja, że tekst nie wpadł do jednego ucha i nie wyleciał drugim?! 

Podam Wam według mnie kwintesencję, jaką ja wynoszę dla siebie z tej książki - jest nią współpraca. Bo w myśl powszechnego powiedzenia - wiemy tyle o sobie, ile nas sprawdzono - pisanie bloga powinno zaczynać się z pasji i marzeń, kreacja ma pokazać nasze ego, które właśnie ma, a jakże wzlatywać nad poziomy, bo wbrew pozorom ludzie potrzebują duchowych przywódców, choćby blogerów #takieczasy, żeby zajmować wobec nich stanowisko in plus lub in minus. Jednakowoż największa przygoda zaczyna się wtedy, gdy blog pozwala nawiązywać ciekawe współprace, które pasje, marzenia i ego pozwalają zabrać w interesujące nieznane, w dodatku zmonetyzowane za włożoną w blogowanie pracę. Po szczegółowe wskazówki i tak musicie sięgnąć do książki, bo każda jej strona jest ważna. Ja tradycyjnie zakończę recenzję jednym moim ulubionym z niej cytatem, który jest, według mnie, najlepszym przesłaniem książki, która w tytule ma jedno z kluczowych słów "zarabiaj":

"Jak rozpoznać, czy współpraca będzie ciekawa? 
Oczami wyobraźni widzę twój uśmieszek. Co za durne pytanie! 
Od razu widać, że będzie ciekawa!
A wcale, że niekoniecznie. 

(...) po czym na dwóch przykładach autor dowodzi słuszności swojej tezy (obydwa przykłady współpracy obserwowałam na jego blogu, czuło się z wpisów, że ta współpraca ma wyjątkowo sympatyczny charakter), by skonstatować:

Nigdy nie wiesz, kiedy pisze do ciebie ktoś, z kim przeżyjesz fajną przygodę, dlatego każdego potencjalnego reklamodawcę traktuj z należytym szacunkiem."  

Swoimi słowami, powiem to tak: traktuj innych tak, jak sam chciałbyś być traktowany - także, a może przede wszystkim w płaszczyźnie współpracy!     

piątek, 4 kwietnia 2014

Poznajmy się na instagramie

Czy tytuł posta zabrzmiał Wam trochę jak hasło reklamowe portalu randkowego? 

Co jakiś czas zdarza mi się wymieniać poglądy ze znajomymi, którzy nie są specjalnymi fanami aktywności w social mediach. Niektórzy z nich są tam, aktywizują się co jakiś czas, ale generalnie nie są zwolennikami nawiązywania bliższych kontaktów przez np. Facebooka. Wyznają tradycyjne poglądy, przyznam, że równie słuszne - iż ze znajomymi najlepiej spotkać się w tzw. realu. Nie kwestionuję, a nawet jestem ZA, jeśli... mogłabym faktycznie poznać tych samych ludzi w tymże realu, a wiem, że takiej możliwości nie miałabym i żałowałabym baaaaardzo, bo większość z tych znajomości jest niezwykle trwałych. Są i krótsze i mniej intensywne, ale bardzo ciekawe i inspirujące w codziennym życiu.

Z wieloma osobami znamy się wirtualnie długo. Ta znajomość netowa idzie już w lata całe - absolutnie jest bardzo ważną cząstką mojego życia. Nie dam się przekonać, że mniej ważną niż ta, którą można zawrzeć oko w oko. Tym bardziej, że często okazuje się tak silna, że prędzej czy później dochodzi faktycznie do spotkania bliskich sobie dusz poza komputerami, no oczywiście na jakiejś kawie jak z poznaną tylko i wyłącznie przez instagram uroczą ekipą z kawiarni Hanza Cafe w Toruniu. Czy przy okazji jakiegoś szczególnego wydarzenia - jak chociażby szkolenie prowadzone przez Tomka Tomczyka vel Kominka. Dotąd nie spotkałyśmy się jeszcze z moją bratnią duszą Agatą vel Hafiją, z którą w ogólności się zwykle zgadzamy, ale często się spieramy i to chyba umacnia naszą znajomość jak dotąd od ponad trzech lat - internetową. A niechybnie na pewno prędzej czy później padniemy sobie w ramiona.

Z perspektywy półrocznej obecności na instagramie, stwierdzam, że to jest świetne medium. Dla mnie szczególnie, bo lubię sama jak ktoś do mnie "przemawia" ciekawym symbolicznym obrazem, nawet jeśli to kolejne spaghetti na talerzu, bułka z masłem czy outfit. Specyfika instagrama jest taka, że opiera się na duuuużej spontaniczności. A ta spontaniczność pozwala ludziom być prawdziwymi, a nie wystudiowanymi. A nawet jeśli coś jest wyreżyserowane, to... to też dużo mi mówi o danej sobie i sprawia, czy ciągle mnie interesuje czy z czasem już mniej. 

Nie wkurzam się na tzw. spam, jakby ktoś określił powiedzmy wykraczającą poza powszechnie uznawane za przyzwoite optimum wrzucanie fotek. Może dlatego, że lubię z takiej perspektywy obserwować ludzi, a przecież, kiedy zaczynam kogoś obserwować, to mój wybór, że aktywność tej osoby przesuwa się na mojej instagramowej tablicy. To mój wybór, że obserwuję setki instagramowych kont, zawsze jeśli kogoś zdarzy mi się "znielubić" mogę przecież odlajkować.  

I to właśnie dzięki m. in. nakręcającym się inspiracjom w "netowym soszialu", spotykamy się w najbliższą sobotę z koleżankami z tzw. "realu" na kawie w Hanza Cafe.    

niedziela, 30 marca 2014

Recenzja książki BLOGER Tomka Tomczyka, która znowu typową recenzją nie jest

Ok, w końcu podzielę się swoją opinią na temat książek Tomka Tomczyka vel Kominka na chłodno - dzisiaj pierwsza pt. BLOGER. Dojrzałam do tego, bo w końcu sama wiem, co tak naprawdę lubię w blogowaniu. Etap stricte pamiętnikarski mam już dawno za sobą. Terapeutyczny (bo blog zaiste swoistą autoterapią dla duszy jest) ciągle i zawsze będzie aktualny, ale nie jedyny i dominujący.


Teraz jest czas, kiedy tak naprawdę zaczyna mnie kręcić współpraca. Poznałam już siebie i wiem, że uwielbiam czuć fajny kontekst, gdy ktoś lub coś zbliża się, przeplata lub wprost pasuje do mnie lub też na odwrót uzmysławia mi moją odmienność. Mierzenie się z czymś od zera, od mojego z tym kimś lub czymś początku - jest moją prywatną mini historią, jedną z tych, z których potem składa się moje życie. A życie blogowe jest jego częścią - tego w realu.

Wczoraj byłam w przemiłej kawiarni toruńskiej Hanza Cafe na luźnym spotkaniu szkoleniowym z obsługi androidów i tworzenia własnych autorskich aplikacji. Akurat nie miałam smartfona z systemem android, a tablet, na którym mogłabym podziałać, obsługiwała moja trzyletnia Klaudusia, która była tam razem ze mną. Nic nie szkodzi, bo choć nie poćwiczyłam, coś tam teoretycznego na ten temat jednak łyknęłam wraz z łykiem smacznej kawy. A co fajniejsze jeszcze - poznałam kilku nowych ludzi w spontanicznej sytuacji, w kawiarni, z którą zamierzam zaprzyjaźnić się na dłużej. Ale o tym w osobnym poście.


Zamiast typowej recenzji, książka pt. BLOGER Tomka Tomczyka w kilku moich ulubionych cytatach...


Największą wartością tej książki Kominka jest to, że ja mu wierzę. Ale nie fanatycznie, nie,nie - tak naprawdę! Nawet jeżeli jakieś drobne szczegóły zmyślił, podkoloryzował, czy podkręcił - nie wiem, nie sądzę, ale może..., jak dobry scenarzysta, reżyser czy pisarz, to wybaczam mu - bo jest w tym artystą. Bo da się lubić za swoje historie. 

cyt. 
"Patrzę w lustro, widzę kombajn
Czy bloger jest tylko blogerem? 
(...) Musi być po trosze fotografem, kamerzystą, musi umieć się wypowiadać, coraz częściej także przed kamerami, znać się na funkcjonowaniu serwisów społecznościowych, umieć zapanować nad czytelnikami, a jakby tego było mało, musi też wiedzieć, jak nie dać się okraść reklamodawcom, jak negocjować i jakie umowy podpisywać. Człowiek orkiestra. Ja wolę określenie kombajn."

 cyt.
"Ja bloger, ty już nie bloger
A kto to jest ten cały bloger?
(...) Dajmy spokój tym definicjom. Z blogiem jest jak z miłością. Znajdziesz tysiąc baranów, którzy będą mówili ci, czym jest, a czym nie jest. Jeżeli powiesz takiemu, że kochasz  kobietę, którą widziałeś raz w życiu, przez trzy sekundy, z całą pewnością usłyszysz, że to na pewno nie jest miłość. A niby dlaczego? Jeśli miłość nie ma stałej definicji, to wedle twojej miłością może być wszystko, co tak nazwiesz. Nawet jeżeli będzie to miłość do dmuchanej lalki. Tak samo jest z twoim blogiem. Jeśli Ty nazywasz go blogiem, z całą pewnością on nim jest i żaden Kominek nie powie Ci, że się mylisz, bo wyjdzie na głupka.
(...) Dla mnie blog to strona pisana w pierwszej osobie, kreująca subiektywne opinie." 

cyt. 
"Miej odwagę zaprezentować od czasu do czasu swoim czytelnikom coś innego, a nuż okaże się, że to właśnie to, czego oczekiwali?"

cyt.
"Nawet jeśli prowadzisz swojego bloga od lat, to dopóki nie będziesz miał miliona czytelników i miliona na koncie - nie będzie za późno. Ty nie jesteś coca-colą, żeby trzymać się jednej nazwy."

 cyt.
"Dobry bloger jest dobrym dilerem. Najczęściej sprzedaje czytelnikom dobry towar. Może być w nim trochę literówek, może być nieco chaotyczny, ale widząc intrygujący tytuł, zachęcający do kliknięcia lead i interesującą fotkę, nigdy nie pomyślisz, że jesteś na jakimś amatorskim blogu. Im bardziej dopieścisz swój tekst, tym bardziej czytelnicy będą cię szanowali. Żebyś tylko nie zapomniał o regularnym dawaniu papu." 

cyt. 
"Panie bloger, cho no pan do mnie.
Czy sprzedawać swoje teksty innym serwisom?"

 cyt. 
"Ilona Patro (blogosfera.com)
Pamiętaj, że bloger to nie tylko blog - to jest osobowość, to są miejsca, w których bloger buduje swoją osobowość. 
Buduj zatem osobowość blogowej marki równie silnie poza blogiem. (...) Pokaż, że za blogiem kryje się żywa osoba i osobowość."  

cyt. 
"Nie wątpię, że wiele razy intuicja mnie zawiodła, ale miałem poczucie, że wszystko, co zrobiłem, było zgodne z moim sumieniem i przekonaniami." 

poniedziałek, 3 lutego 2014

KOMINEK i jego książki - po mojemu

Dokładnie rok temu +/- kilka dni oblukałam na fejsie post KOMINKA, że organizuje szkolenie dla pracowników marketingów firm. Koniecznie trzeba było spełnić ten warunek, aby być w ogóle branym pod uwagę przy przyjmowaniu zgłoszeń. Wysłałam zgłoszenie, bo warunek spełniałam, a poznać "osławionego" KOMINKA z bliska bardzo chciałam, tudzież zobaczyć go w tzw. prezentacyjnej akcji. 

Nie byłam jego wierną fanką, poznałam jego blogi z jakieś dwa, może trzy tygodnie wcześniej. Bo w końcu wypadało znać tę personę blogosfery, która wzbudzała podówczas tak silne emocje in plus i in minus. Pewnego dnia przeczytałam kilka tekstów KOMINKA i szczerze zauroczyłam się nimi. Jego styl i sens wypowiedzi były mi zwyczajnie / niezwyczajnie bardzo bliskie. A jak już zaczęłam tu i ówdzie czytać jego nawiązania do książki pt. Martin Eden Jacka Londona, na podstawie której gdzieś tam hen w głębokich osiemdziesiątych latach pisałam z wypiekami na twarzy swoją pierwszą poważną pracę na olimpiadzie z polskiego w siódmej klasie podstawówki..., to, już mnie miał :)     
  

Na szkoleniu w Warszawie w lutym 2013 ujął mnie niesamowitym darem przekazu. Swobodny, naturalny, a w tym przekonujący i z tymi swoimi drobnymi niedoskonałościami - czasem ot tak zaprzeczał sam sobie i zadawał sobie prawie... hamletowskie pytania. - Przynajmniej ja tak to odebrałam :)) Podnosił dziewczynom z pierwszych rzędów spadające ołówki. Jakiś taki był skromny i opanowany, jak to mówi jeden mój kolega - klasa!

Kiedy czasami w rozmowie ze znajomymi słyszę wypowiedzi na jego temat, że:
- e tam, on to zasłynął tymi wulgaryzmami,
- tylko te cycki, 
- e tam, na szkoleniu to pewnie będzie promował tylko swoją książkę...
śmiać mi się chce! - Jak ludzie lubią powielać stereotypowe zachowania, oceniając człowieka i to co tworzy baaaardzo "po wierzchu". 

Ja też jeszcze niedawno nie znałam KOMINKA - rok temu. Bo od roku, nie omijam żadnego jego tekstu. To dla mnie - a wolno mi mieć swoje zdanie - tak, król blogosfery. Nie ma drugiego takiego. Na swoim blogu ja mogę wystawiać laurki swoim faworytom, kto mi zabroni? Jego pisanie trafia w moją wrażliwość, jego język, jego przemyślenia są od czasu do czasu fajną porcją energii. - To jest dla mnie największa wartość tego, że KOMINEK po prostu jest, a nie skończył się, tak, jak chciałyby rzesze jego przeciwników.

Taaaak, myślałam, że dziś napiszę całą recenzję, ale właśnie postanowiłam, że zostawię Was z tym "przedsmakiem", przystawką zaledwie i aż! Bo książki Tomka Tomczyka zasługują na moje poważne zrecenzowanie - nie mylić z nudnym elaboratem, ale wysupłaniem na pierwszy plan tego, co według mnie autor na myśli miał i co ja wyniosłam z nich dla siebie.

Do usłyszenia zatem w tym temacie niebawem :) 

niedziela, 1 grudnia 2013

Książkowa wiszlista vol.4 - Stenka, Kate, Balenciaga i Konstanty...

Mój książkowy prezentowy list do Świętego Mikołaja dość spontaniczny, choć ściśle sprecyzowane oczekiwania. Biografie i autobiografie, wszelkie listy, dzienniki i książki gęsto przetykane faktami z życia ciekawych jak dla mnie ludzi - moja ulubiona świąteczna lektura. I choć nie tylko od święta lubię takie pozycje biograficzne czytać, to jednak wtedy towarzyszy temu taka specyficzna melancholijna nieco atmosfera, że docierają one do mnie jakby głębiej. Pamiętam jak w święta połknęłam biografię Kydryńskiego i jak dobrze mi się czytało książkę o rodzinie Donimirksich, która związana jest historycznie z naszym Turznem. 

Moja droga Country Girl ostatnio wrzuciła na swojego bloga jej książkowe westchnienia do Mikołaja i tam westchnęła m.in. do książki o Konstantym Ildefonsie Gałczyńskim - i ja chcę moocno tę książkę przeczytać i powrócić myślami do  poetyckich klimatów z lat własnej podstawówki.

BALENCIAGA... - to ostatnio marka, której klimat najbardziej mi jest bliski. Muszę tę książkę przeczytać. Po kilku recenzjach dziewczyn na blogach modowych, mój apetyt na nią został dodatkowo rozbudzony :)))  

Poczytałabym jeszcze sobie - przypuszczam dość lekko, miło i przyjemnie o dwóch fajnych, jak mi się wydaje kobietach. Właśnie wydała swoją książkę Danuta Stenka. Jestem ciekawa jej popartych sporym już doświadczeniem życiowym, przemyśleń. Zaś księżnę Kate nie wiem dlaczego, ale intuicyjnie lubię. Wydaje mi się, że naprawdę "spoko daję radę" w swojej roli na publicznym widelcu, absolutnie nie zatracając w tym siebie. Tak mi się wy-da-je. Chciałabym trochę więcej się o niej dowiedzieć, niźli tylko z pudelka na przykład...

Gdyby Mikołaj zrobił entliczek-pentliczek i wylosował z worka mój list i spełnił te moje cztery życzenia? Buziak gwarantowany!!!! :)))) Świąteczny reset wypoczynkowo-intelektulany zaliczyłabym w ekspresowym tempie :))))  

PS Kate uśmiecha się prawie tak samo, hehehe, jak Kominek z okładki swojej drugiej książki :)))) Nie sadzicie?! Obydwie książki Kominka, przeczytane w jeden tydzień pomiędzy moimi urodzinami i imieninami u mnie też niedługo będą miały recenzję. Ważne dla mnie cytaty czekają już spisane w moim osobistym notesie.