środa, 3 grudnia 2014

Gdy Dove rozpieszcza przy urodzinach

W moje urodziny 18 listopada kurier zapukał do moich drzwi z paczką od DOVE. Ta marka mnie rozpieszcza, nic na to nie poradzę. Wszystko co trafia w moje ręce od DOVE, zużywam do ostatniej kropelki, bo lubię i co najważniejsze te produkty naprawdę mi służą. 

Włosy maja porządną dawkę energii, ciało odżywione i nawilżone (a skórę mam suchą, więc wymagającą), żele pod prysznic nie przestają mnie zaskakiwać coraz to nowym zapachem, jak choćby ten, który dostałam ostatnio o zapachu śliwki i te balsamy do ciała, którymi smaruję się po kąpieli - wanilia, pistacje... 


No to jeszcze jakby było mi mało, to dostałam w naprawdę stylowym opakowaniu - prezentowej paczuszce dwa najnowsze olejki do ciała Dove. Jeden oczywiście z moja ulubioną nutą pistacji, a drugi pozostawiający na ciele lekką złotą poświatę. Ten ostatni w sam raz nadaje się na potraktowanie nim ciała tuż przed wyjściem na imprezę z tańcami, na jakiej nie byłam, moi mili, od hmmmm... prawie 5 lat :) Taka sytuacja, matka karmiąca, usypiająca, doglądająca, ech. No ale zaczyna się ten temat u nas pojawiać jako może już niedługo realny do zrealizowania, kto wie, póki co - balety i owszem możliwe, ale w klimacie domówkowym. 

PS Dziś tylko mała zajawka, tego co było moim kosmetycznym prezentem. Te nowości pojawią się jeszcze w osobnych postach, kiedy opowiem trochę więcej o ważnych dla mnie kwestiach w pielęgnacji. Który z produktów Was ciekawi na początek?

Zapraszam na mój Instagram!

Wpis powstał we współpracy z marką DOVE.

1 komentarz:

  1. Z Dove lubię balsamy. Muszę się rozejrzeć za tymi nowościami, bo brzmią smakowicie :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam