czwartek, 9 marca 2017

Czy można zmienić składnik diety i nadal chudnąć?

Tak, można. Kurczowe trzymanie się planu nie służy dobremu samopoczuciu. Moją główną zasadą jest ilość - zawsze wszystkiego mniejsza ilość, a dopiero potem dokładnie wyliczone kalorie. Zasada "mniej" przy odchudzaniu zawsze się sprawdza, zawsze.  

Tak więc na dziś zaplanowałam sobie, że w porze obiadowej zjem omlet z pomidorami. Jednak nie kupiłam pomidorów, miałam zamiar zjeść coś małego, zwyczajnego. Tymczasem okazało się, że będę miała na obiad sajgonki, bułkę ze szpinakiem (o zgrozo - pieczywo, no ale zjadłam!) i do tego szklankę przegotowanej wody z cytryną. W dodatku około godziny 17-tej, na życzenie dziecka, zrobiłam naleśniki z twarogiem, cukrem pudrem, śmietaną i brzoskwiniami z syropu...

Wydaje się, że to sporo i, że pewnie waga nie pójdzie w dół. Otóż niekoniecznie, bo przecież oprócz kaloryczności tych potraw, liczy się głównie ilość. Czyli nie pięć sajgonek, tylko dwie sztuki, nie dwa naleśniki tylko pół jednego. 

I jeszcze jedna zasada - jedzenie do osiemnastej, a po tej godzinie już nie. To ma znaczenie. 

Jakie to miłe, kiedy w czwartym dniu diety masz na wadze o 2,5 kg mniej niż dnia pierwszego. 68,5. Jak ja to lubię, kiedy nie mam "wilczego głodu", smakuje mi czysta woda i powraca lekkość w ruchach. Aż serio zaczynam myśleć o jodze, której zawsze przyglądałam się z boku i trochę z przymrużeniem oka. 

Odchudzanie to czasami dobry okres, by poćwiczyć tak naprawdę serio siłę woli. Nie ma lepszego uczucia, niż to, że czujesz, jak coś Ci wychodzi. To fajnie rzutuje na inne sfery życia. 

Reasumując - możesz jeść co chcesz, możesz żonglować potrawami, byle porcje były małe i w sumie kalorii nie było zbyt dużo.

Lista moich refleksji okołodietetycznych rośnie, zapraszam do lektury i śledzenia moich postępów w odchudzaniu w poście nr 1. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam