niedziela, 23 czerwca 2013

PKP może zmieniać życie - czyli o pierwszej wycieczce Klaudusi pociągiem do TORUNIA

Gdyby nie to, że kiedyś podróżując pociągiem na studia do Torunia, nie wymyśliłabym sobie praktyk studenckich w miejscowości, w której teraz mieszkamy - w Turznie, to naszej rodziny w ogóle by nie było! Bo byśmy się z moim przyszłym mężem zwyczajnie nie spotkali :))) 

Można śmiało więc wysunąć pewien zasadniczy wniosek, że PKP zmieniło nasze życie, a nawet dało początek naszej rodzinie. Tak to w dużym skrócie wygląda, o innych szczegółach z naszej historii, a nawet prehistorii :)))) zapewne pobajdurzę nie raz jeszcze, ale dziś motywem przewodnim jest realizacja pomysłu rzuconego przez telefon przez mojego męża z piątku, aby Klaudusię zabrać na pierwszą w Jej życiu wycieczkę pociągiem do Torunia. 

Mnie dwa razy do dobrych spontanicznych pomysłów namawiać nie trzeba. Szybko podchwyciłam temat i od wczoraj wspólnie nastroiliśmy się na naszą rodzinną wycieczkę! Tata miał zostać w domu, skosić w sadzie trawę, ale... no co to by była za wycieczka bez Niego?! Oczywiście, że postanowił, iż jednak jedzie z nami. W tak strasznie upalną, ale cuuuudną pogodę mieliśmy ochotę na nietypowy wyjazd głównie po to, by zrobić wielką frajdę Klaudusi. 

A Klaudia, moim Kochani, to od jakichś już dwóch tygodni, od kiedy była ze mną na dworcu PKP kupować bilety miesięczne w kasie, błyskawicznie nauczyła się się skrótu PKP, co dumnie powtarza.

No więc, choć w moim przypadku dzień zaczął się już około 2:30, kiedy to szykowałam nocnego poprzedniego posta, a potem z mężem od 5 rano "zwiedzaliśmy" warzywnik i zbieraliśmy szczypiorek, koperek, pietruszkę, kolendrę i szpinak do kanapek, do których biały twarożek przygotowaliśmy - naaastrojeni i wyyystrojeni :)))))... tudzież na obcasach - najpierw poszliśmy swoją zieeeloną aleją dębowo-lipową (a propos, nie ma jeszcze lipca, a u nas już kwitną i paaachną lipy), a następnie pojechaliśmy pociągiem do naszego sympatycznego TORUNIA! 

Postawiliśmy sobie też jeden konkretny cel zakupowy, że wracamy z Klaudusią w kompaktowej spacerówce. Tak też zrobiliśmy, udając się do Smykolandu, gdzie w promocji zadziwiającej wręcz, kupiliśmy całkiem wporzo :) sportóweczkę za 99 zł! Zgodnie orzekliśmy, że zakup spacerówy Rythm marki Coto baby w kolorze pasującym do naszych sielskich zielonych klimatów - to jest spoko decyzja! Podbudowani dobrymi zakupami wyruszyliśmy z Klaudusią już w spacerówce na czysto przyjemnościową część wycieczki, tj. na pizzę do jednej z najstarszych pizzerni w Toruniu PICCOLO i na lody do cukierni Lenkiewicza. 

Skwar, upał niemiłosierny jeszcze przed dwunastą, o której mieliśmy pociąg powrotny, a my w cudownych wesołych humorach! Byliśmy razem, nietypowo, wytrąceni z rutyny codziennych obowiązków w ten piękny sobotni dzień! 

Trzy godziny realizacji spontanicznej fantazji dały nam wszystkim sporo powera, ale nietrudno się domyślić, że Klaudii najbardziej, bo druga część Jej dnia także nie należała pod względem aktywności do statycznych :))) Ale to już temat na następną notkę! 








































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam