Wczoraj natknęłam się w necie na prosty, fajny przepis na zimową herbatę, zaproponowany przez KUKBUK. Wpadam czasem na ten portal, bo poznałam kiedyś przy realizacji Magazynu Energy jedną z redaktorek tego pisma - Basię Starecką, która prowadzi też swój bardzo fajny blog kulinarny nakarmionastarecka,pl. Akurat miałam rozmaryn, suszone owoce i powidła, więc chwila wystarczyła, by przygotować sobie, jak się okazało, super herbatę, a właściwie całą miksturę, którą spieszę Wam polecić, bo dobra.
No to tak szybciutko, w telegraficznym skrócie. Zawsze mam w domu, bo pijamy na co dzień - czarną herbatę LIPTON. Skończyły nam się już Liptonowe nowości, o których pisałam TU. Muszę uzupełnić zapasy.
Do dużego przezroczystego kubka, który dostałam od marki DEMSA, razem z kosmetykami, o których pisałam TU, wrzuciłam saszetkę czarnej, tradycyjnej herbaty LIPTON, zalałam ją wrzącą wodą i w czasie, kiedy się zaprzała, przygotowałam szybko pozostałe składniki: suszone jabłka, które stoją u mnie w kuchni od trzech lat i nadal są super; suszone śliwki węgierki również sprzed trzech lat, kiedy zaowocowały szczególnie obficie.
Do tego w całkiem sporym słoju mam pod dostatkiem suszonego rozmarynu, a w spiżarni powidła sprzed dwóch lat ze śliwek, a tegoroczne z pigwy. A, w przepisie KUKBUK napisane było też, żeby posłodzić herbatę miodem, no to też przygotowałam jedną łyżeczkę, bo nie lubię zbyt słodkiej.
Do zaparzonej herbaty wrzuciłam więc 4 cząstki suszonych jabłek i cztery suszone śliwki. Dodałam po 1 łyżeczce miodu, powideł ze śliwek i z pigwy, a w siteczku, które zwykle używam do parzenia miętowej herbaty załadowałam suszony rozmaryn, żeby nie pływał mi po herbacie w kubku.
Jejku, ależ to był aromat. Tak samo, jak wszystko przepysznie mi wyglądało do sesji, tak samo smakowało. Miałam ucztę smakową w przerwie pisania. Superowa herbata, choć trudno nazwać ją już zimową, to powiedźmy, że u mnie była to jesienna wersja. Mega, mówię Wam, mega! Spróbujcie! Ja na przykład nie miałam pomarańczy, którą proponowali w KUKBUKu, za to cudownie spisały się suszone owoce i powidła.
Przemknęła mi nawet przez głowę taka myśl, że ta herbata mogłaby spokojnie wystąpić na wigilijnym stole lub po wieczerzy, popijana do lektury książek albo przy relaksie w blasku rozpalonego kominka.
Ach ten rozmaryn, mam jeszcze tyle na niego zastosowań...
Wpadajcie na MÓJ INSTAGRAM, zapraszam! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam