środa, 25 listopada 2015

Moja droga od 69 kg do 52 kg

To na razie jest dieta "MNIEJ... JEŚĆ". Nie polecam jej naśladowania, a raczej do przyglądania się jej i dopasowywania do siebie i swoich nawyków oraz aktualnych potrzeb. Na wnioski przyjdzie czas później. Będę ten post systematycznie aktualizować. Inaczej nie mogę się zmobilizować. Każdy sposób jest dobry, aby schudnąć, byle go zacząć wdrażać w życie. 

23 listopada 2015 - 69 kg wagi
1. pół godziny ruchu na świeżym, mroźnym powietrzu, wykopanie grządki buraczków na warzywniku :)
2. 1 czarna kawa
3. 1,5 litra wody średnio gazowanej z miętą  

24 listopada 2015 - 69 kg wagi
1. zero ćwiczeń
2. dwa kotlety schabowe + dwie kromki chleba suchego
3. 4 czarne kawy
4. 2 litry wody
5. 2 parówki + dwie kromki chleba suchego

25 listopada 2015 - 68 kg wagi
1. pół kanapki francuskiej
2.  jeden kotlet z karkówki
3. 2 czarne kawy
4. jedna surowa marchewka
5. kawałek ciasta z okazji imienin :)
6. kilka pojedynczych winogron
7. plasterek żółtego sera
8. plasterek szynki
9. pół szklanki słodzonej herbaty
10. 1/5 pszennej bułki
* jest 17:00, koniec jedzenia czegokolwiek, po 18-tej nie powinno się jeść
11. o 21:00 złamałam się i zjadłam pół parówki niedojedzonej przez Klaudię i pół małej bułki z ziarnami, ma zamiar jeszcze wypić 1,5 litra wody 

Bez zbędnych słów, tylko konkrety - 3 dni i 1 kg w dół. Idziemy dalej.

Najgorszy jest pierwszy dzień. Myślisz sobie - nie dam rady. Przecież zwykle mam taki apetyt, że musisz coś zjeść. Walczysz wewnętrznie, bo przecież bardzo chcesz. Chcesz inaczej wyglądać, tak jak lubisz, mieścić się w fajne ciuchy, czuć się lekko na obcasach, biegać bez obciążenia zbędnych kilogramów, poćwiczyć z Chodakowską, Lewandowską czy jeszcze jakąś inną Mel B. Ale dajesz radę, ambicja każe Ci przetrwać pierwszy, najtrudniejszy dzień.

Drugi dzień - ciągle byś coś zjadła, ale jest już lepiej, niby nie widać na wadze różnicy, ale gdzieś tam w środku świdruje Cie ambicja i dajesz radę, jesz małe porcje i pijesz wodę.

Trzeci dzień. Kilogram mniej daje kopa. To jest pierwsza mała frajda. Co najfajniejsze - zaczyna spadać łaknienie. Nie chce się jeść więcej i więcej, tylko cieszysz się uczuciem, że jeść zaczyna się nie chcieć. Dla porównania, kiedy jadłam więcej, ciągle czułam, że zjadłabym coś jeszcze.

Słuchajcie, przypuszczam, że to, co tu pisze to truizmy. Pewnie to normalne, podobne czy takie samo, ale ja muszę to kontemplować, hehe, by to przeanalizować i przejąć znowu kontrolę nad swoją wagą.

Na jutro zaplanowałam sobie w wannie w trakcie dzisiejszej kąpieli, buraczki na różne sposoby - chyba wypalą w talarkach pieczone w piekarniku. Muszę przyznać, że nie mogę się doczekać, ale to dopiero jutro w południe. Będę pisać tu jutro :)

26 listopada 2015 - 68 kg wagi
1. kubek czarnej kawy x 2
2. pół bułki wieloziarnistej z pasztetem
3. pół małej bułki i pół cienkiej parówki
4. 4 pojedyncze kulki winogron
5. malutki kawałek poimieninowego ciasta (z 50 gram może)
6. pół kubka słodzonej herbaty
7. garść ziarenek słonecznika

Wspominam w myślach, jak to było przez ostatnie dwa tygodnie, kiedy zbierałam po raz któryś z kolei do radykalnej i systematycznej akcji nakierowanej na cel odchudzania. Zamiast jeść mniej, jadłam więcej niż normalnie, niż powinnam. Jadłam nienaturalnie dużo, tak jakbym chciała się najeść na zapas. To było okropne, bo zamiast czuć przyjemność po najedzeniu, czułam się opchana, miałam zadyszkę i boleści. Zero przyjemności, same wyrzuty sumienia.

Boli mnie dzisiaj głowa, co prawda nie jakoś strasznie, ale trochę ćmi. Nie wiem, czy to z głodu :) Chociaż nie czuję specjalnie zaostrzonego łaknienia, trzyma mnie wewnętrzna ambicja. Możliwe jednak, że ten ból jest spowodowany dużą ilością pracy, którą dzisiaj wykonałam.

Uwielbiam ten stan, kiedy czuję zadowolenie z pokonanych słabości (w tym przypadku - niejedzenia). To mi przypomina super uczucie, kiedy biegam i za każdym przebiegniętym okrążeniem swojej trasy, z każdym dniem czuję, że mogę więcej.

Na razie jednak nie biegam z różnych względów, choć jak zrzucę z jakieś 5 kg z tych 17-tu, które sobie założyłam, to znów poczuję to uczucie naprawdę.

Mam nadzieję, że już dzisiaj wytrwam i nic nie dorzucę do powyższej listy. Do jutra :)

27 listopada 2015 - 67,5 kg wagi
1. kubek słodzonej herbaty
2. trzy małe kromeczki bułki wieloziarnistej z twarożkiem
3. kubek czarnej kawy
4. dwie mandarynki w południe
5. dwa kawałki ciasta
6. 1 kawałek pizzy
7. dwa cukierki "Kasztanki"
8. kubek herbaty miętowej

Nie chcę dziś wchodzić na wagę, coś czuję, ze te dwa kawałki ciasta + spory kawałek pizzy, zjedzone z koleżanką po osiemnastej nie przyczyniły się bynajmniej do spadku wagi. Wejdę na wagę jutro rano, a teraz zaparzę sobie herbatę z suszonej zeszłorocznej mięty. Może jakoś sobie organizm z tym poradzi i jutro na wadze nie będzie tak strasznie?

Najgorsze wyrzeczenia dopiero przede mną. Weekend z synusiem, któremu serwować trzeba smakołyki domowe, by potem też wziął wałówkę do akademika. Jutro pyszny domowy rosół, którego w myślach mogłabym zjeść ze cztery porcje, a tak naprawdę muszę z sobą zawalczyć o minimalne ilości. A w niedzielę schabowe. Kto te pokusy wytrzyma? Ja! Trzymajcie kciuki!

Tymczasem Maciej przez 25 dni swojej diety schudł 10,5 kg. Wygląda świetnie! Czyż to nie jest najlepsza motywacja?! O tym, jak on to zrobił, napisze w jednym z kolejnych postów.

28 listopada 2015 - 67 kg wagi
1. kanapka z salami i z serem
2. kubek słodzonej herbaty
3. 1 porcja rosołu z makaronem, marchewką i mięsem z kurczaka
4. 2 kawałki ciasta z kremem
5. kilka kulek winogron
6. dwa kubki miętowej herbaty
7. litr wody
8. 1 czarna kawa
9. 15 minut ruchu na świeżym powietrzu

29 listopada 2015 - 68 kg wagi
1. dwie kanapki z ciemnego chleba, jedna z salami, druga z serem
2. pół woreczka gotowanego ryżu z mlekiem (dojadanie po Klaudii)
3. słuszna porcja obiadu - ziemniaki, buraczki, dwa małe kotlety schabowe
4. jedna czarna kawa z porcją bitej śmietany
5. jedna czarna kawa
6. jeden kubek miętowej herbaty
7. trzy małe kanapeczki (jedna z żółtym serem, dwie z masłem i twarożkiem)
8. kubek słodzonej herbaty

Weekend - czas folgowania sobie, a potem będę pościć. Zapewne jutrzejszym widokiem na wadze nie będę zachwycona. Weekend w dodatku upłynął pod znakiem anginy z antybiotykiem, który akurat mieliśmy w domu w zapasie i zarówno ja, jak i Marek musieliśmy zażyć, żeby wydobrzeć, mamy nadzieję, do poniedziałku. Polegiwanie, przysypianie, w międzyczasie z szykowaniem wałówki dla syna na studia. Taki weekend.

30 listopada 2015 - 69 kg wagi
1. dwie małe kanapki z salami
2. jeden kubek słodzonej herbaty
3. jeden kubek czarnej kawy
4. jedna mała kanapka z twarożkiem
5. porcja drobiowych flaków z połową bułki
6. 1,5 litra wody średnio gazowanej
7. pół napoleonki
8. kubek czarnej kawy

Waga znów po weekendzie skoczyła do 69. Masakra. Trzeba przejść na tryb totalny.

1 grudnia 2015 - 69 kg wagi
1. dwa jajka na miękko + jedna kanapka z masłem
2. pół kubka słodzonej herbaty
3. kubek czarnej kawy

Zamierzam już nic dziś nie jeść! Inaczej ta waga ciągle będzie stała w miejscu. Trzymajcie kciuki.

4. jedno małe jabłko
5. herbata z rozmarynem, suszonymi śliwkami i jabłkami, powidłami śliwkowymi i pigwowymi, i łyżeczką miodu (przepis niedługo podam na blogu, a już teraz możecie ją zobaczyć na MOIM INSTAGRAMIE) - zainspirowałam się tym wpisem z KUKBUK
6. jedna kanapka z twarożkiem, jedna z pasztetem
7. słodzona herbata
8. garść orzeszków w słodkiej polewie
9. dwa plasterki salami
10. trzy plasterki żółtego sera

2 grudnia 2015 - 68 kg wagi

Huraaaa - udało się kilogram w dół! Happy! Spadek wagi, nawet jesli to tylko kilogram - motywuje!


1. jedna pełnoziarnista sucha bułka
2. pół kubka słodzonej herbaty
3. jeden kubek czarnej kawy
4. filiżanka czarnej, świeżo mielonej kawy
5. jedno małe jabłko
6. 20 g orzeszków w słodkiej polewie
7. 1/3 kanapki w MC Donaldzie (dojadanie po Klaudii) + kilka frytek
8. dwie malutkie kanapeczki - jedna z żółtym serem i druga z szynką łososiową
9. kilka kawałków surowego ćwikłowego buraka (podkradzione przy robieniu zakwasu buraczanego na barszcz) 

3 grudnia 2015 - 68 kg wagi

No za dużo było tego podjadania wczoraj. Waga stanęła na 68.


1. 100 g jajecznicy z szynką (dojadanie po Klaudii) + trzy maleńkie kromeczki bułki
2. pół kubka słodzonej herbaty
3. dwa kubki czarnej kawy
4. 50 g buraczków
5. 250 g flaczków drobiowych + jedna bułka
6. jogurt brzoskwiniowy
7. kilka krakersów - talarków
8. litr wody średnio gazowanej
9. jedna czarna kawa

4 grudnia 2015 - 67,8 kg wagi

1. szklanka wody z cytryną
2. porcja flaków z bułką pszenną
3. koktajl z banana, jogurtu brzoskwiniowego i kilka krakersów talarków (przepis na niego w TYM POŚCIE)
4. jedna czarna kawa

Sorry, ale bez tego to chyba się nie da już tak dalej... 

Poćwiczyłam trochę. Nie wytrzymałam całości. Z 15 minut, dałam radę 5. Ale czułam, jak ciało potrzebuje tego ruchu. Ale to jest fajne. Jutro ćwiczę przed południem, nie ma silnych! 

5. 1 litr wody średnio gazowanej
6. dwie bułki kajzerki z żółtym serem
7. dwa cukierki "kasztanki"
8. jedna czarna kawa


5 grudnia 2015 - 67 kg wagi

Jest, znów 67, lubię to!

1. jeden mały naleśnik z powidłami z pigwy i jedna brzoskwinia z syropu
2. jedna czarna kawa
2. trzy kawałki pizzy
3. dwie czarne kawy
4. lampka wina
5. kieliszek pigwówki
6. połowa pomarańczy
7. połowa banana+ druga połowa banana

6 grudnia 2015 - 67,5 kg wagi

1. pół kubka słodzonej herbaty
2. dwie parówki z chrzanem i musztardą
3. dwie kromki chleba razowego
4. obiad: 1/3 dewolaja, małe porcje buraczków, sałaty, pieczarek z cebulką, kilka cząstek gruszek z octu
5. kawałek ciasta z kremem
6. trzy czarne kawy
7. jedna herbata z rozmarynem - o taka jaki przepis znajdziecie TU

7 grudnia 2015 r. 67,8 kg wagi
1. jeden kubek słodzonej herbaty
2. jedna bułka z salami
3. jedna czarna kawa
4. jeden kawałek ciasta z kremem
 5. burger domowy z sałatą , mięsem z dewolaja i pieczarkami (przepis TU)
6. porcja kopytek z sałatą
7. szklanka wody


8 grudnia 2015 r. 67,8 kg wagi

Waga stanęła na chwilę w miejscu, ale na niższym poziomie. Jest dobrze, idziemy niżej. 
1. pół kubka herbaty lekko słodzonej
2.1/3 naleśnika + jedna brzoskwinia z syropu (dojadanie śniadania po Klaudii) 
3. jedna czarna kawa
4. 3 kopytka podkradzione z porcji obiadowej 
5. porcja obiadowa kopytek z połową dewolaja
6. dwie czarne kawy  
7. połowa woreczka ryżu z mlekiem (dojadanie po Klaudii)


9 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

Jest - poziom 67 kg!

1. jeden kubek czarnej kawy
2. jedna szklanka koktajlu z jednego banana i jogurtu Jogobella Light 
z owoców leśnych i odrobiny mleka 

2. jeden kubek czarnej kawy
3. obiadowa porcja kopytek podsmażanych z cebulką z trzema krążkami dewolaja  
4. jeden mały naleśnik bez dodatków

Ból głowy nie pozwolił mi zjeść nic więcej. Ubytki wagi czuję w zmniejszeniu się biustu :)


10 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. jeden kubek czarnej kawy
2. filiżanka herbaty czarnej Lipton z rozmarynem, konfiturą pigwową i suszonymi jabłkami 
3. dwie bułki z wędliną 
4. jedna czarna kawa 

Ból głowy nie zachęcał do jedzenia. I dobrze! 

11 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. jeden kubek słodzonej herbaty
2. połowa bułki z wędliną 
3. jeden kubek czarnej kawy
4. porcja sałatki owocowej ze śmietaną 
5. porcja sałatki warzywnej z bułką  

12 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. jeden kubek słodzonej herbaty
2. porcja sałatki warzywnej z bułką
3. jeden kubek czarnej kawy
4. porcja rosołu z makaronem i marchewką, serduszkami i wątróbką drobiową
5. jeden kawałek ciasta
6. jedna czarna kawa
7. porcja sałatki warzywnej z 1/4 bułki  

13 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. połowa kubka słodzonej herbaty
2. połowa bułki z wędliną
3. pół kubka czarnej kawy
4. kilkanaście frytek z MC Donalds'a, jeden kawałek sera w panierce i jedna gałka loda waniliowego
5. trzy mandarynki
6. Jedna czarna kawa
7. kieliszek pigwówki
8. dwa plastry boczku parzonego

14 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. połowa kubka słodzonej herbaty
2. jedna kanapka z wędliną i żółtym serem
3. pół kubka czarnej kawy
4. słuszna porcja rosołu z makaronem i udkiem z kurczaka
5. jeden kieliszek pigwówki
6. jedna zupka chińska
7. trzy plastry żółtego sera
8. trzy czarne kawy

15 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. połowa kubka słodzonej herbaty
2. jedna kanapka z wędliną 
3. dwie czarne kawy
4. kilka cząstek suszonych jabłek
  5. jedno jabłko 
6. porcja śledzi w zalewie octowo-olejowej z cebulką
7. kawałek sernika
8. jedna kanapka z wędliną
9. jedna czarna kawa
10. popcorn


16 grudnia 2015 r. 66 kg wagi

Huuuuuuuraaaa! Waga zeszłą do 66 kg! Yes, yes, yes! :) 

1. kubek słodzonej herbaty
2. jedna kanapka z wędliną
3. jedna filiżanka czarnej kawy 
4. dwa kawałki ciasta na imprezie jasełkowej
5. dwie czarne kawy
6. talerz rosołu ze sztuką mięsa i marchewką 

17 grudnia 2015 r. 66 kg wagi

1. kubek słodzonej herbaty
2. jedna kanapka z twarożkiem
3. dwie czarne kawy
4. cztery kanapki z żółtym serem (były takie pyszne) 
5. dwie surowe marchewki
6. smoothie z dwóch mandarynek i gazowanej wody minerlanej
7. woda mineralna 
8. kawałek kiełbasy 
9. herbata miętowa

18 grudnia 2015 r. 66 kg wagi

1. kubek słodzonej herbaty
2. jedna kanapka z twarożkiem
3. porcja rosołu z ryżem i marchewką 
4. jedna czarna kawa z dwoma pierniczkami
5. jedna czarna kawa

19 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. jedna czarna kawa
2. dwa kawałki ciasta biszkoptowego z kremem czekoladowym
3. dwa kawałki pizzy
4. pięć domowych pierogów z kapustą i z grzybami
5. jedna czarna kawa
6. porcja bigosu domowego


20 grudnia 2015 r. 68 kg wagi

1. jedna czarna kawa
2. kawałek ciasta z kremem
3. porcja bigosu domowego
4.porcja ziemniaków z dwoma małymi kotletami z piersi kurczaka  z gruszkami w occie i colą
5. jedna czarna kawa
6. opakowanie chipsów

21 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. pół kubka słodzonej herbaty
2. dwie kanapki z serem żółtym
3. trzy małe kotlety drobiowe
4. jedna czarna kawa 

22 grudnia 2015 r. 67 kg wagi

1. pół kubka słodzonej herbaty
2. dwie kanapki z serem żółtym
3. trzy kanapki z żółtym serem
4. jedna czarna kawa
5. pół opakowania prażynek 

23-26 grudnia 2015 r. 69 kg wagi

I tu się na świąteczne dni urywa moja pamięć dietetyczna. Jadłam tyle dobra, że aż nie mogę zliczyć dokładnie co i w jakich ilościach. Jak zaczęło się 23 grudnia podczas przygotowań wigilijnych i świątecznych dań, tak trwa świąteczne luzowanie diety do dziś, ale i tak było skromniej i z większą kontrolą, niż w poprzednich latach. Generalnie, czuję, że mam więcej kilogramów, odważyłam się nawet wejść na wagę, na której niestety zobaczyłam powrót do 69 kg, ale myślałam, że będzie gorzej i niepostrzeżenie przeskoczę 70 kg. Na szczęście tak się nie stało i znów będę jechała w dół od jutra od 69. Zresztą zobaczę, co pokaże waga jutro rano. 


27 grudnia 2015 r. 68,8 kg wagi

1. kubek słodzonej herbaty
2. plaster łopatki pieczonej z kromką razowego chleba, kawałek ciasta z kremem
3. kilka podkradzionych Klaudii w MC Donaldzie 
4. trzy kanapki razowe z w/w łopatką pieczoną 
5. trzy pomarańcze 
6. garść orzechów włoskich
7. jeden kubek kawy Inki 


28 grudnia 2015 r. 67,8 kg wagi

1. kubek słodzonej herbaty
2. dwie grzanki francuskie
3. spora porcja sałatki warzywnej
4. dwie bułki z ziarnami
5. trzy filiżanki kawy zbożowej INKA 
6. jogurt owocowy

& Long Spacering po wyprzedażach, aż stopy bolały :)

3 komentarze:

  1. Trzymam mocno kciuki! :) Mam do przebycia dokładnie taką samą drogę i niestety ostatnie dwa tygodnie zamiast pracować nad sobą i swoim odpowiednim menu pofolgowałam sobie i waga zamiast w dół poszła w górę. Ale nie poddajemy się, nie poddajemy i działamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooooo, Kochana, jak dobrze wiedzieć, że jest nas więcej! <3 Cudownie, kibicuję Ci! Dziękuję, że zostawiłaś komcia, dzięki temu poznałam Twój blog i będę wpadać częściej! Ja właśnie mam radosną nowinę. Moja waga zeszła do 66! Huuuura! Czego i Tobie życzę!

      Usuń
  2. Generelanie z dietą o i odchudzaniem to nie ma nic do rzeczy to co jesz i pijesz...i w żadej sposób nie zrzucisz kilogramów tak jedząc, będą Ci się wachały bo woda...itd....słodzona herbata?bułki?ser? no nie...nie zdecydowanie ...niie.....:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam