Każdy nosi w sobie swoją historię, swoje miejsca, z którymi ma skojarzenia, wspomnienia, tęsknoty, sentyment - wśród moich miłych skojarzeń jest Toruń.
Choć w nim nie mieszkam, to od lat pracuję i bywam codziennie. Nie znam wielu miejsc, które znają inni, ale też inni nie wiedzą o tym, jakie ja przechowuję wspomnienia z Torunia na przestrzeni ponad dwudziestu lat. Na dobre zauroczyłam się sympatyczną atmosferą tego miasta wraz z rozpoczęciem studiów, ale już w czasach szkoły podstawowej i liceum było kilka momentów, które z pewnością spowodowały, że w taki, a nie inny sposób "czuję" dla siebie to miasto.
Fajnie, że nastał taki czas, że można za pośrednictwem bloga, fejsa czy instagrama dzielić się tym, co człowiekowi aktualnie w duszy gra. Boooo, zaiste - ważne jest to co było i co nas czeka istotne także jest, ale tu i teraz chce się czuć pozytywną energię i wymieniać ją z innymi.
A dziś? Dzisiaj znowu byłam na kawie w Hanza Cafe, tym razem na przekładanym co najmniej kilka razy spotkaniu z koleżankami wraz z naszymi małymi pociechami.
Jestem czasami monotematyczna, zafiksowana, sfokusowana i zapatrzona w coś, co czuję przez skórę, że jest... pozytywne. A z tym miejscem, do którego przez instagramowy przypadek wpadłam, takie właśnie czuję, że jest. I nie umiem tak do końca tego określić słowami, więc pozwólcie, że jakoś specjalnie nie będę doprecyzowywać.
Zamówiłam dziś w Hanza Cafe kawę o nazwie Bonbon z magicznym syropem i ciastko o wdzięcznej nazwie Domino. A na to ciacho wybierała się cały tydzień Klaudusia, która odliczała dni, aby zawitać do pani Beaty.
Beata powiedziała mi, że w swojej kawiarni stawia niezmiennie na promowanie tradycyjnych wypieków, bez jakichkolwiek konserwantów. Dzielnie opiera się licznym propozycjom ciast mrożonych z naprawdę długim terminem ważności. Chociaż nadwyżką musi czasami obdarować rodzinę, to postanowiła być wierna swojej filozofii w imię smaku i zdrowia. Wierzy, że klienci to docenią.
Jeśli chodzi o kawę, którą można się delektować w Hanza Cafe, to stara się, aby w ofercie były wszystkie znane powszechnie kawy. W tej chwili bazuje na włoskim i amerykańskim stylu parzenia kawy (wszystko na bazie espresso), ale wciąż eksperymentuje i szuka alternatyw. Urozmaica smaki - czekolada na gorąco After Eight czy Bounty, a także mój dzisiejszy smakołyk kawa Bonbon.
Beacie zależy na szerzeniu kultury picia kawy i znajomości tematu. Ma jeszcze jedno dobre, według mnie, postanowienie. Zależy jej na utrzymaniu aktualnych cen, by mieszkańców stać było na wypicie małej czarnej, żeby bariści nie musieli na filiżankę wonnego naparu pracować godzinę.
Beata działa także w pewnej ciekawej inicjatywie MISSION ToRun, a jej kawiarnia w stylu OPEN CAFE jest miejscem chętnie odwiedzanym m.in. przez miłośników nowych technologii. O tej sferze działalności kawiarenki, którą już teraz polecam po moich trzech tutaj wizytach zapalonym networkingowcom, zapewne niechybnie wspomnę, kiedy wpadnę tu na jedno z kolejnych cyklicznych otwartych spotkań szkoleniowych.
A teraz kilka moich sobotnich, kwietniowych pocztówek z toruńskiej starówki. To zaledwie przedsmak, bo obudziły się we mnie jakieś poplątane wspomnienia, które rodzą refleksje z Toruniem w tle.
W Hanzie jeszcze nigdy nie byłam... Czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że anonimowo - nie mam tutaj konta! w każdym razie pełna zgoda - Hanza jest fantastyczna! przepyszna i tania kawa, można sobie w każdej chwili ponetować albo umilić czas lekturą zagranicznych czasopism (niedostępnych w krajowej dystrybucji, więc raz jeszcze dziękuję za możliwość "wypożyczenia"!), poleciłem ją już znajomym z Torunia ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się wybrać w końcu do Torunia... ;) a Klaudusia to urodzona modelka. Wróżę jej wielką karierę :*
OdpowiedzUsuńYour method of telling everything in this post is really fastidious, all be able to
OdpowiedzUsuńsimply be aware of it, Thanks a lot.
Review my web blog ... acrylicguitar; ,