Tatar, zrazy i rosół wołowy - oto moje pierwsze smakowite skojarzenia z polską wołowiną!
Żadna z tych potraw choć z pozoru łatwa, w istocie taka nie jest. Wołowina wymaga finezji, według mnie, rzecz jasna. Wołowinę przyrządzamy raz na jakiś czas. To mięso wymaga pieczołowitości i zacięcia, nie może być przygotowane w pośpiechu. Nad przyrządzeniem dania z wołowiny trzeba czuwać i doglądać. Odpowiednio przyprawić, ale też nie przesadzić. Jest coś wykwintnego w wołowinie. Smak jest głęboki, intensywny i zdecydowany, ale w towarzystwie odpowiedniego zestawu dodatków i przypraw.
Żadna z tych potraw choć z pozoru łatwa, w istocie taka nie jest. Wołowina wymaga finezji, według mnie, rzecz jasna. Wołowinę przyrządzamy raz na jakiś czas. To mięso wymaga pieczołowitości i zacięcia, nie może być przygotowane w pośpiechu. Nad przyrządzeniem dania z wołowiny trzeba czuwać i doglądać. Odpowiednio przyprawić, ale też nie przesadzić. Jest coś wykwintnego w wołowinie. Smak jest głęboki, intensywny i zdecydowany, ale w towarzystwie odpowiedniego zestawu dodatków i przypraw.
Przyznam, że aż mnie ssie z tęsknoty za którąś z wymienionych wyżej potraw. Zrazy wołowe przygotowane tradycyjnie z boczkiem lub słoniną i ogórkiem kiszonym, zapieczone do miękkości w ciemnym sosie, to jeden ze wspaniałych smaków mojego dzieciństwa. Lubiłam i lubię mięsny konkret! Tatar zwykle serwowany na większych oficjalnych uroczystościach jako przystawka, potrafię spałaszować w trzy minuty, takie to dobre. A rosół wołowy raz na kilka miesięcy dla odmiany od drobiowego, po prostu uwielbiam za zupełnie inny, wyrazisty smak, wynikający z takiego, a nie innego mięsa - polskiej wołowiny.
Wśród potraw z wołowiny jest jednak coś, co mój mąż przygotowuje względnie szybko, bez zbytniej spinki, a może dzięki sporej wprawie z powodu częstotliwości przyrządzania?! Są to flaki wołowe. Najlepiej smakują, gdy są baaaaaardzo gorące, z dobrą bułką na zagryzkę, a duuuuża ilość majeranku w zupie miło drażni nasze powonienie.
Dzielę się więc dziś z Wami tym razem we współpracy z portalem beefmania.org przepisem mojego męża na
FLAKI PO PAWŁOWSKU
Przepis bardzo prosty, domowy, nie jest jakoś szczególnie skomplikowany, ale wymaga uwagi i staranności, bo ważnych jest tu kilka zasadniczych kwestii. Po pierwsze dobry, aromatyczny wywar z wołowego szpondru. Czyli mój ulubiony rosół wołowy, tyle że tu jako podstawa do przygotowania pikantnych flaków.
SKŁADNIKI NA ROSÓŁ WOŁOWY
Jak do każdego rosołu, także tego z wołowiny, mąż wrzuca włoszczyznę:
- 5-6 sporych marchewek,
- średni seler,
- jeden średni por,
- jedną średnią pietruszkę,
- w sezonie letnim można dorzucić także liście lubczyku, pietruszki i nać selera.
A do tego:
- ząbek czosnku,
- pół podpalonej nad ogniem z kuchenki lub podpieczonej w piekarniku cebuli,
- 1-2 suszone grzybki (my namiętnie zbieramy kanie jesienią i zostają nam "ogonki", które suszymy i potem wrzucamy do rosołu),
- sól i pieprz do smaku,
- 2 liście laurowe,
- 4 ziarna ziela angielskiego...
i gotujemy szponder wołowy do miękkości. Tego szpondru potrzebujemy jakieś pół kilograma.
FLAKI
Kupujemy surowe, ale wstępnie poszatkowane i obgotowane w ilości około 1 kilograma. Mąż jeszcze 2-3 razy je obgotowuje w osobnym garnku około godziny - półtorej do dwóch, wylewa wodę, zalewa świeżą - dzięki temu flaki tracą swój niezbyt przyjemny zapach i smak. Gdy są już miękkie, podobnie jak szponder w wołowym rosole, flaki odlewamy, przecedzamy.
Z rosołu wyjmujemy warzywa i na tarce o grubych oczkach wszystko ścieramy na jedną masę, która ląduje na patelni razem z 2-3 czubatymi łyżkami masła. Warzywa podsmażamy, oprószając je na patelni 2-3 łyżkami mąki.
Po podsmażeniu, z powrotem wrzucamy do wywaru, a w międzyczasie mięso ze szpondru kroimy na drobne kawałki, podobne wielkością do flaków i wrzucamy razem z nimi do wywaru. Kiedy doprowadzamy wywar wraz z warzywami i mięsem do wrzenia, wsypujemy na garnek z ilością około 5-6 litrów zupy, całe opakowanie przyprawy do flaków.
W tej przyprawie jest już i papryka i gałka muszkatołowa i inne dodatki, które nadają im ten charakterystyczny pikantny aromat. No i na koniec majeranek, duuuużo majeranku (zależy jak kto lubi - jedna lub dwie garście).
Nie wyobrażam sobie każdego talerza zupy z porządną porcją majeranku na gorących flaczkach. No to co? Już! Mówiłam, że będzie prosto i łatwo? No i jest :) Takie "flaczki po pawłowsku" palce lizać to mój mąż robi "w locie", a wierzcie mi, że ma do tego dryg!
Wpis powstał we współpracy z portalem beefmania.org
Projekt został zrealizowany ze środków
Funduszy Promocji Mięsa Wołowego.
Projekt
został zrealizowany ze środków Funduszu Promocji Mięsa Wołowego. - See
more at: http://beefmania.org/o-projekcie/#sthash.ortoLXtc.dpuf
Projekt
został zrealizowany ze środków Funduszu Promocji Mięsa Wołowego. - See
more at: http://beefmania.org/o-projekcie/#sthash.ortoLXtc.dpuf
Tatar sobie odpuszczę, ale te zrazy mniam. Rosół wołowy też jest pyszny.
OdpowiedzUsuńNo i teraz mam problem, bo wołowiny nie mam w lodówce:)
トリーãƒãƒ¼ãƒ æ´‹æœ
OdpowiedzUsuńAw, this was an incredibly nice post. Taking
the time and actual effort to produce a really good article… but what can I say… I procrastinate a
lot and never manage to get nearly anything done.