Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRZEPIS NA FLAKI WOŁOWE PO PAWŁOWSKU. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą PRZEPIS NA FLAKI WOŁOWE PO PAWŁOWSKU. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 27 marca 2014

Flaki wołowe po pawłowsku #kuchniamarka dla beefmania.org

Tatar, zrazy i rosół wołowy - oto moje pierwsze smakowite skojarzenia z polską wołowiną!

Żadna z tych potraw choć z pozoru łatwa, w istocie taka nie jest. Wołowina wymaga finezji, według mnie, rzecz jasna. Wołowinę przyrządzamy raz na jakiś czas. To mięso wymaga pieczołowitości i zacięcia, nie może być przygotowane w pośpiechu. Nad przyrządzeniem dania z wołowiny trzeba czuwać i doglądać. Odpowiednio przyprawić, ale też nie przesadzić. Jest coś wykwintnego w wołowinie. Smak jest głęboki, intensywny i zdecydowany, ale w towarzystwie odpowiedniego zestawu dodatków i przypraw. 

Przyznam, że aż mnie ssie z tęsknoty za którąś z wymienionych wyżej potraw. Zrazy wołowe przygotowane tradycyjnie z boczkiem lub słoniną i ogórkiem kiszonym, zapieczone do miękkości w ciemnym sosie, to jeden ze wspaniałych smaków mojego dzieciństwa. Lubiłam i lubię mięsny konkret! Tatar zwykle serwowany na większych oficjalnych uroczystościach jako przystawka, potrafię spałaszować w trzy minuty, takie to dobre. A rosół wołowy raz na kilka miesięcy dla odmiany od drobiowego, po prostu uwielbiam za zupełnie inny, wyrazisty smak, wynikający z takiego, a nie innego mięsa - polskiej wołowiny.  

Wśród potraw z wołowiny jest jednak coś, co mój mąż przygotowuje względnie szybko, bez zbytniej spinki, a może dzięki sporej wprawie z powodu częstotliwości przyrządzania?! Są to flaki wołowe. Najlepiej smakują, gdy są baaaaaardzo gorące, z dobrą bułką na zagryzkę, a duuuuża ilość majeranku w zupie miło drażni nasze powonienie.  

Dzielę się więc dziś z Wami tym razem we współpracy z portalem beefmania.org przepisem mojego męża na

 FLAKI PO PAWŁOWSKU 

Przepis bardzo prosty, domowy, nie jest jakoś szczególnie skomplikowany, ale wymaga uwagi i staranności, bo ważnych jest tu kilka zasadniczych kwestii. Po pierwsze dobry, aromatyczny  wywar z wołowego szpondru. Czyli mój ulubiony rosół wołowy, tyle że tu jako podstawa do przygotowania pikantnych flaków.

SKŁADNIKI NA ROSÓŁ WOŁOWY
Jak do każdego rosołu, także tego z wołowiny, mąż wrzuca włoszczyznę: 
- 5-6 sporych marchewek,
- średni seler,
- jeden średni por,
- jedną średnią pietruszkę,
- w sezonie letnim można dorzucić także liście lubczyku, pietruszki i nać selera. 
A do tego:
 - ząbek czosnku,
- pół podpalonej nad ogniem z kuchenki lub podpieczonej w piekarniku cebuli,
- 1-2 suszone grzybki (my namiętnie zbieramy kanie jesienią i zostają nam "ogonki", które suszymy i potem wrzucamy do rosołu),
- sól i pieprz do smaku,
- 2 liście laurowe, 
- 4 ziarna ziela angielskiego...
i gotujemy szponder wołowy do miękkości. Tego szpondru potrzebujemy jakieś pół kilograma. 

FLAKI
Kupujemy surowe, ale wstępnie poszatkowane i obgotowane w ilości około 1 kilograma. Mąż jeszcze 2-3 razy je obgotowuje w osobnym garnku około godziny - półtorej do dwóch, wylewa wodę, zalewa świeżą - dzięki temu flaki tracą swój niezbyt przyjemny zapach i smak. Gdy są już miękkie, podobnie jak szponder w wołowym rosole, flaki odlewamy, przecedzamy. 

Z rosołu wyjmujemy warzywa i na tarce o grubych oczkach wszystko ścieramy na jedną masę, która ląduje na patelni razem z 2-3 czubatymi łyżkami masła. Warzywa podsmażamy, oprószając je na patelni 2-3 łyżkami mąki. 

Po podsmażeniu, z powrotem wrzucamy do wywaru, a w międzyczasie mięso ze szpondru kroimy na drobne kawałki, podobne wielkością do flaków i wrzucamy razem z nimi do wywaru. Kiedy doprowadzamy wywar wraz z warzywami i mięsem do wrzenia, wsypujemy na garnek z ilością około 5-6 litrów zupy, całe opakowanie przyprawy do flaków. 

W tej przyprawie jest już i papryka i gałka muszkatołowa i inne dodatki, które nadają im ten charakterystyczny pikantny aromat. No i na koniec majeranek, duuuużo majeranku (zależy jak kto lubi - jedna lub dwie garście). 

Nie wyobrażam sobie każdego talerza zupy z porządną porcją majeranku na gorących flaczkach. No to co? Już! Mówiłam, że będzie prosto i łatwo? No i jest :) Takie "flaczki po pawłowsku" palce lizać to mój mąż robi "w locie", a wierzcie mi, że ma do tego dryg!     

Wpis powstał we współpracy z portalem beefmania.org


Projekt został zrealizowany ze środków 
Funduszy Promocji Mięsa Wołowego.
Projekt został zrealizowany ze środków Funduszu Promocji Mięsa Wołowego. - See more at: http://beefmania.org/o-projekcie/#sthash.ortoLXtc.dpuf
Projekt został zrealizowany ze środków Funduszu Promocji Mięsa Wołowego. - See more at: http://beefmania.org/o-projekcie/#sthash.ortoLXtc.dpuf