wtorek, 21 października 2014

Mięta pieprzowa - jestem jej ambasadorką :)

Akcję na ambasadorowanie ziół wymyśliła Inez, która prowadzi uroczego zielarskiego bloga www.herbiness.com. Ostatnio tam właśnie szukałam dobrych porad, jak właściwie przechowywać ususzone zioła - okazało się, że najlepiej w szklanych słoikach. Ambasadorowanie mięty pieprzowej wyszło u mnie spontanicznie po tym, jak zakochaliśmy się u nas w domu w cukiniowych placuszkach z dużym dodatkiem tego właśnie bardzo aromatycznego ziela. 

Te placuszki to praktycznie pół na pół cukinia i pokrojone liście świeżej mięty pieprzowej z naszego ogródka. Przyrządzaliśmy je kilkanaście razy w tym roku.

Mięta pieprzowa od wiosny do jesieni bardzo obficie się rozrasta. Ja zrobiłam zbiory do suszenia latem, cześć z tego zbioru trafiła już w formie podarunkowych wizytówek do kilkunastu osób podczas mojej prezentacji w Hanza Cafe w sierpniu. Popijam też trzy razy dziennie ziołowe herbatki z mojego własnego suszu. Tę moją miętówkę lubię bardziej niż herbatę zieloną.



Czymś mega cudownym z dodatkiem tej naszej mięty piperity okazała się też nalewka z białych porzeczek z suszonymi liśćmi właśnie tego ziela. Taki świetny smak, że nie da się opisać, trzeba spróbować. Przepis macie TU. Nie ma w nim tam jeszcze mięty. Potem gdy ją dorzuciliśmy, smak stał się po prostu odlotowy!


Zapakowałam do pojemnika drugi zbiór ususzonego ziela. Zamierzamy tę miętę dodawać także do innych potraw. Chcemy poeksperymentować z duszonym mięsiwem. Już wyobraźnia kulinarna pracuje...

Ostatnio trzy razy dziennie piję herbatę ze swojej suszonej mięty. Kiedy ją zaparzam, aromat rozchodzi się błyskawicznie po całym mieszkaniu. Działa świetnie na układ trawienny. Odkąd ją piję, czuję się bardziej lekko. Wspaniała, polecam!


Na moim Instagramie moje poczynania z miętą - jej suszeniem i magazynowaniem mogliście śledzić na bieżąco. Tam Was nieustannie zapraszam, bo chwile lecą tak szybko, a ta aplikacja świetnie nadaje się do chwytania tych najbardziej ulotnych.

3 komentarze:

  1. Pięknie Pani Ambasador - i jaka trafna nazwa Bloga - Be happy minti ;) Zielarska dyplomacja coraz bardziej mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym roku mi nie wyszło , ale w następnym juz wiem w 100% ze zielnik zagości na moim balkonie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam