poniedziałek, 9 września 2013

Inspirująca Eva Natura Gemmotherapy - moja recenzja

Zaczyna się cudowna piękna, złota, jeszcze mooocno kolorowa jesień. W moim ogrodzie jeszcze kwitną róże, u sąsiadów dojrzewają winogrona, a ja dziś za chwil kilka zabieram się za pieczenie ciasta ze śliwkami. Chcę dziś, w ten piękny, słoneczny, gorący wrześniowy dzień podzielić się z Wami esencją moich wrażeń ze stosowania kosmetyków do pielęgnacji twarzy marki Eva Natura Gemmotherapy - tak zaczęłam pisać w piątek, kończę dziś nad ranem, bo nie sposób ująć swoich refleksji w słów kilka, będzie ich trochę więcej...


Jak już nie raz wspominałam, marka Eva Natura obdarowała mnie kosmetykami z najnowszej swojej serii w nadziei, że filozofia serii Gemmotherapy spotka się w jakimś punkcie z moją własną filozofią pielęgnacji, urody, życia i myślenia. Mogłam zrobić z nią co chciałam i czułam oraz jaką będę miała z niej przyjemność. I tak zrobiłam - a pozostawienie mi wolności na własne wybory i samodzielne tworzenie to dla mnie atut największy w każdej współpracy i w życiu tak w ogóle! 

Wiele moich myśli krąży od baaardzo długiego czasu wokół mody, zatem pierwsza myśl była taka, aby podzielić się z Wami informacją o tych kosmetykach - wizualnie, za pomocą obrazu. Bo muszę powiedzieć, że kolorystyka i "dizajn" opakowań produktów zrobiły na mnie świetne wrażenie. 

Soczyste, zdecydowane kolory dla wyróżnienia trzech linii przeznaczonych dla poszczególnych grup wiekowych w połączeniu z bielą. Subtelne czcionki napisów, a także kształt butelek i słoiczków - ... poruszyły moją wyobraźnię i... tak zrodziła się myśl o urzeczywistnieniu mojego osobistego marzenia na przygotowanie kolekcji ubrań, zainspirowanej serią Eva Natura Gemmotherapy Bio Regeneracja 40+. Jak powstały sukienki dla mnie i mojej córeczki Klaudusi, opowiedziałam już więcej tu. Kto jest autorem tych pięknych zdjęć z nami w roli głównej, czyli Izabelu, pisałam tu i tu. A o tym, dlaczego sesja zdjęciowa dla debiutu mojej kolekcji odbyła się w cudownym pałacu i uroczym parku romantycznym w Turznie, napiszę następnym razem. Dziś będzie więcej o inspirujących kosmetykach...   

Oto i moje FASHION VINTI'S zainspirowane Eva Natura Gemmotherapy - dwie sukienki dla mamy i córki, według mnie, w najmodniejszym trendzie sezonu 2013/2014 NEOROMANTICO floral&BB.

Filozofię opracowania receptur dla tych kosmetyków sprawdziłam na własnej skórze, a mam cerę suchą. Pamiętam, że nawet jako dziecko zaraz po umyciu twarzy musiałam od razu używać kremu, bo inaczej czułam bardzo nieprzyjemne uczucie ściągnięcia. Nawilżenie skóry to zatem u mnie podstawa nie tylko dla jej dobrej kondycji, ale i pozytywnego samopoczucia na cały dzień lub noc :))) Bo zacznę od tego, że jako pierwszy skończył mi się krem najbardziej intensywny w swoim działaniu, przeznaczony właśnie do mojej cery w wieku 40+, dojrzałej, do stosowania na noc, przeciwzmarszczkowy.     

Filozofia linii Gemmotherapy to pielęgnacja skóry z udziałem najcenniejszych części roślin - pąków, w których zawarta jest czysta esencja życiodajnych składników aktywnych niezbędnych do dalszego wzrostu i rozwoju młodej rośliny. - To słowa producenta promującego tę linię, a ja sprawdzałam czy ta filozofia faktycznie mi odpowiada.

W serii 40+ dla zapewnienia pięknego wyglądu mojej cery dojrzałej stworzono krem na noc o działaniu przeciwzmarszczkowym i przeciwstarzeniowym, którego podstawę stanowi unikalny składnik - bardzo skoncentrowany Resveratrox. Pozyskuje się go ze szczepu winorośli z rejonu Bordeaux. Wzbogacony wyciągiem z pąków winorośli, stymuluje syntezę kolagenu, przedłuża żywotność komórek skóry oraz spowalnia procesy degradacji elastyny. To Resveratrox właśnie działa wygładzająco. Jego działanie połączone z przyjemnym delikatnym zmatowieniem skóry twarzy, poczułam podczas stosowania kremów z tej serii. Kosmetyki z serii Bio Regeneracja 40+ zawierają surowce pochodzenia naturalnego, bioaktywne Tetrapeptydy wpływające na odnowę komórek i Trokserutynę, dzięki której zarówno mleczko i kremy z serii 40+ mają kojące działanie dla wymagającej, często zmęczonej cery - takiej jak moja, która często znosi trudy totalnego niedospania nawet kilka nocy pod rząd. Żaden kosmetyk nie zastąpi snu, ale jeśli już ma zadziałać naprawczo, to jeśli skóra nie ma skłonności do nadzwyczajnych podrażnień - silny, esencjonalny i z efektem przyjemnej ulgi dla skóry. Eva Natura dała mi ten komfort - było odpowiednie nawilżenie, przyjemne wygładzenie i uczucie zmatowienia, które zwłaszcza przy kremie na dzień ma dla mnie ogromne znaczenie, bo mimo, że mam cerę suchą często moja skóra pod makijażem ma tendencję do błyszczenia się pod wpływem ciepła.

Efekt ten był i jest nadal - bo kosmetyków tych ciągle z chęcią używam - przyjemny zapach, kojarzący się mi  właśnie z winoroślą i dojrzałymi fioletowymi winogronami (a mam do nich szczególny sentyment z jedngo powodu, o którym osobno opowiem jeszcze) oraz ciekawy, trochę zaskakujący na pierwszy rzut oka - beżowy kolor kremów nawiązujący do naturalnych składników kosmetyków z tej serii... - polubiłam je! Także za świetną optymalną konsystencję i miły film na skórze, który pozostaje na dłużej jeszcze jakiś czas po ich wchłonięciu.

Bio Regeneracja 40+? Hmmm... coś o tym wiem, jaką najlepszą bio regeneracją dla kobiety jest ponowne zostanie mamą - zastrzyk nowych, samoistnie wydzielanych przez organizm dobroczynnych składników, jak np. oksytocyna, która sprawia, że czujemy się szczęśliwsze. Podobnie na skórę mojej twarzy działa  Resveratrox?! Możliwe, bo zdecydowanie lubię siebie w tym czasie, kiedy używam kosmetyków Eva Natura z jego dodatkiem. Momentami czuję się znów jak mała dziewczynka :))) Pozwalam, możecie mi pozazdrościć :)))) Taka sytuacja, takie małe kobiece przyjemności :)))

 


Trzy kremy do twarzy - na dzień, na noc i pod oczy plus mleczko do zmywania makijażu. To z pewnością niezbędne minimum, którego każdej prawdziwej kobiecie potrzeba do pielęgnacji twarzy codziennie. 

Jeśli chodzi o demakijaż, to muszę przyznać, że jestem raczej tradycjonalistką i faktycznie mleczko preferuję. Spróbowałam już nie raz też płynów dwufazowych do demakijażu i płynów micelarnych przeznaczonych zwłaszcza dla skóry wrażliwej, bo zwykle są one bardzo łagodne, jednak demakijaż mleczkiem jest dla mnie najprzyjemniejszy. Lubię ten rodzaj lekko kremowej konsystencji, która delikatnie rozpuszcza np. wodoodporny tusz z rzęs i już w tracie zmywania twarzy mleczkiem czuję takie przyjemne uczucie nawilżenia, choć to może tylko moje osobiste wrażenie...    



Aaaaaaale, czegoś  mi brakowało do mojego osobistego pielęgnacyjnego kompletu. Czego nie znalazłam w swojej serii 40+, dobrałam z serii "młodszych" :)) Baaa, chciałam też przekonać się jak działają, jak pachną (to lubię sprawdzać zawsze!), czym różnią się od tych dedykowanych dla kobiet takich jak ja. 

Na zmianę, zgodnie z nastrojem dnia i stopniem ogólnego zmęczenia decydowałam się na użycie albo swoich kremów 40+ albo tych z serii 30+ Ekspresja Młodości. To seria o składzie dobranym szczególnie pod kątem cery wrażliwej, dla kobiet żyjących intensywnie, ale z cerą podatną na różnego rodzaju podrażnienia. Delikatnie sączący się z kremu na dzień zapach chyba lilii, która oprócz wiodącego składnika esencji z pąków czarnej porzeczki, znajduje się w składzie tego kremu na dzień - daje mi do tej pory, bo nadal go używam, sporo przyjemności na początek dnia, zanim na twarzy pojawi się makijaż. 

Optymalne uczucie nawilżenia i zmatowienia skóry pod podkład, uważam. Szczególnie ciekawił mnie żel do mycia twarzy, bo jego właśnie mi.in. mi brakowało w mojej serii 40+. Żel ma delikatną kremową konsystencję i jest bardzo łagodny. Myję nim twarz wtedy, kiedy jestem baaaardzo zmęczona, kiedy wydaje mi się, że boli mnie nawet każda komórka na twarzy. A takich późnych wieczorów, gdy zmywam makijaż jest sporo....   

Do mojego pielęgnacyjnego zestawu potrzebowałam jeszcze jednego produktu - toniku! Tradycyjnie chyba jestem przywiązana już do takiego kosmetyku, który po demakijażu i umyciu twarzy żelem, przywróci witalność mojej skórze w kilka sekund. Tak działają toniki. Wybrałam więc z serii 20+ Multi Nawilżanie tonik właśnie o wielce niebanalnym zapachu, a tym samym - składzie aktywnym - esencji z pąków ogórka i aromatycznego arbuza. Ten zapach to jak dla mnie czysta kosmetyczna magia! Oczywiście dla tych, którzy lubią kosmetyki o intensywnych zapachach, a te właśnie takie są. 

Dość powiedzieć, że nawet kilkanaście minut po wyjściu z łazienki, gdy mnie nie ma już w domu, jestem w pracy przed komputerem, mój mąż nadal w łazience czuje ten zapach :))) Kosmetyki z tej "najmłodszej" serii pachną prawie jak odważne perfumy :) Nie inaczej jak tonik pachnie też żel do mycia twarzy z tej serii. Ma on w dodatku fajną konsystencję i dla skóry i dla oka. Są w nim drobne turkusowe żelowe granulki, które rozpływają się dopiero w trakcie mycia twarzy. Apetyczne toto - do zjedzenia :))  

Jak widzicie na zdjęciach, używam też żelu pod oczy z serii 20+, ale bardziej dla porównania, niż wiary w działanie dla mojej zdecydowanie bardziej wymagającej cery. Krem pod oczy z tej serii wart jest podkreślenia sam w sobie, bo to właściwie krem o konsystencji żelu, który ma za zadanie niwelować lekką opuchliznę pod oczami. Pewnie tak jest, ja tego działania u siebie jakoś wyraźnie nie zauważyłam, bo też mocniej uwierzyłam w to, że mi muuusi pomóc w krytycznych momentach silny składnik Resveratrox z mojej serii Bio Regeneracji. Myślę jednak, że dla promiennej z natury cery młodych kobiet powinien wystarczyć.


Co mi się jeszcze spodobało? Zwróciłam uwagę na fakt, że słoiczki kremów do twarzy na dzień i na noc, świetnie pasują do postawienia jeden na drugim, bo w wieczkach mają akurat takie wgłębienie, w które można wstawić bez obawy, że spadnie z półki, drugi plastikowy słoiczek. To mały szczegół, a bardzo ułatwiający życie, moim zdaniem. 

Ja na kosmetyki mam wiecznie za mało miejsca na łazienkowych półkach. Nie mieszczą się w szafkach. Podręczna toaletka zawsze jest przepełniona - a takie rozwiązanie techniczne, że stawiam dwa czy trzy kremy jeden na drugim - to oszczędność miejsca. Ucieszyłam się, kiedy to odkryłam. Spójrzcie, widać to na zdjęciach...

Ponieważ czas płynie, a od sesji zdjęciowej z sukienkami mojego autorstwa minęły już dwa tygodnie, postanowiłam w dzisiejszym poście kosmetycznym dodać moją stylizację z ostatniego tygodnia, kiedy w cudownej słonecznej aurze fociłam dla Was ponownie kosmetyki Eva Natura i nie tylko. Założyłam w końcu koszulkę, którą dostałam w prezencie od Maryli W, w której atelier zrealizowałam zaprojektowane przeze mnie sukienki. Ten zestaw, myślę że także dobrze oddaje aurę kosmetyków Gemmotherapy. Zdradzę Wam też na koniec moich pozostałych kosmetycznych ulubieńców, o których dziś tylko na fotach i w dwóch słowach, kiedyś może rozpiszę się o nich więcej.

Nie umiem żyć bez antyperspirantów Dove. Jeśli makijaż oczu, to tylko z patyczkami make-up Bella. Lubię podkłady i róże do policzków Avon. Na zabój zakochałam się w zapachu Valentina od Valentino. Kiedy jestem bardziej opalona na twarzy, używam podkładu Vichy, który dostałam na wiosnę od Kominka, kiedy pisał o damskich torebkach i moja znalazła się w jego artykule. 

Rezerwuję coraz częściej czas rano na zrobienie starannej granatowej kreski zamiast kolorowych cieni do powiek, więc eyeliner w mojej kosmetyczce ostatnio to podstawa dobrego humoru na cały dzień! Jeśli makijaż i demakijaż, to oczywiście waciki :))) Ja teraz używam płatki Bella z ekstraktem kwiatu aloesu. Niezmiennie też jestem pod wrażeniem uroczego zapachu, aksamitnej konsystencji i szybko wchłanialnego działania mleczka do ciała Tołpa! Tymczasem paaaaa, a następnym razem opowiem więcej o Pałacu Romantycznym w Turznie, który był wymarzoną scenerią do mojej autorskiej kolekcji.




2 komentarze:

  1. piękne zdjęcia
    http://ifeon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam czytać twojego bloga. dzisiejszy wpis taki radosny i promienny jak to słonko co świeci po zimnym poranku.
    chyba zabiore dzis dzieci po przedszkolu na spacer do lasu!!!
    pozdrawiam
    wiola

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam