wtorek, 3 września 2013

Adaptacja Klaudusi w przedszkolu rozpoczęta

Na razie tylko po dwie godziny dziennie z rodzicami, pod koniec tygodnia na dwie godziny dzieci zostają już same z paniami. Wczoraj z Klaudusią byłam ja, dziś będzie wspierał Dusieńkę starszy brat, pojutrze tata, a w dwa ostatnie dni, znowu ja - nieźle nam to miesza w grafiku naszych prac i szkoły, ale taki czas u maluchów, które mają dopiero nie lada zadanie - w mig oswoić się z nowym otoczeniem - to dopiero wyzwanie. 

Jak Klaudusia pierwszego dnia? Najpierw ostrożnie, nieco nieśmiało, potem coraz bardziej zaczęła bawić się z innymi dziećmi, a co jakiś czas wspólne śpiewanie i pląsy na koniec ożywiły ją do reszty - co widać na filmiku. 

Zaliczyła jeszcze usilnie błagając wizytę na placu zabaw, ciągnąć mnie za spódnicę z sześć razy i nawołując, abyśmy już poszły, gdy ja płaciłam za komplet materiałów przedszkolnych :)) Pogoda była iście głęboko jesienna, głowę urywało, ale plac zabaw był taki wspaniały... Skończyło się prawie na płaczu pół drogi do domu rzewnymi łzami, jak to mama niedobra, że na wietrze, chłodzie i siąpiącym już deszczu bawić się nie pozwoliła dłużej... 

W domu była powtórka z rozrywki - brała nas wszystkich za ręce i kazała tańczyć w kółeczku :)))




 


 

1 komentarz:

  1. a ja i boję się tego przedszkola i cieszę.. ale znając życie Synek odnajdzie w nim swoje miejsce... ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam