Oko jest bardzo delikatnym narządem
samym w sobie, ale też częścią całego organizmu. Nie docenia się wagi zdrowych
oczu dla ogólnej kondycji, dopóki nie zaczną szwankować.
Wielogodzinna praca przy komputerze oraz wertowanie książek
i innych materiałów pisanych w moim przypadku doprowadziło w ostatnim czasie do
tego, że prawie słyszałam, jak gałka oczna przesuwała się po wyimaginowanej suchej
szynie. Mruganie, przecieranie oczu i odpoczynek na chwilę nie dawały
rezultatu. Musiałam pozwolić, żeby mój wzrok gruntownie się… zrelaksował.
Sposób nr 1 - ZIOŁA
Bardzo lubię zioła, zarówno świeże jak i w suszonej
postaci. Wiem, że oprócz swych aromatycznych właściwości jako domieszka do
potraw, są po prostu zdrowe i pomagają na wiele dolegliwości. Niektóre z nich
poleca się wprost na wiele schorzeń wzroku i w związku z tym są też składnikami
produktów medycznych. Najbardziej znany i wykorzystywany w preparatach
leczniczych dla oczu, ale także w kosmetykach jest świetlik lekarski.
Postanowiłam zrobić moim oczom małe ziołowe SPA i
kierując się wiedzą, które zioła mogą zadziałać najlepiej, przygotować z nich
odprężające kompresy. Przy czym, z zachowaniem ostrożności. Bo oczu nie
należy płukać ziołowymi naparami, aby nie dostały się do nich małe fragmenty
listków lub płatków, które mogą wywołać stan zapalny. Nakładamy na oczy
nasączone naparem gazikowe kompresy.
Istnieje wiele kompozycji ziołowych kompresów, bo dobroczynne działanie
dla zmęczonych oczu ma sporo roślin. Kompresy o właściwościach łagodzących
możemy zrobić z dziko rosnących chabrów, rumianku czy skrzypu polnego.
Uśmierzają one ból i zmniejszają obrzęk powiek oraz łagodzą zaczerwienienia.
Ja doczytałam się zbawiennych
właściwości naparów z pietruszki, mięty i róży. A skoro mam je pod ręką w
ogródku, właśnie z nich postanowiłam zrobić sobie kompresy z nasączonych
naparami płatków kosmetycznych. Orzeźwiająca mięta – usuwa cienie pod oczami,
róża – zmiękcza i łagodzi przesuszoną, zmęczoną skórę wokół oczu, a pietruszka
- oczyszcza i łagodzi. Zdobyłam jeszcze
nagietek lekarski od koleżanki, bo ten uśmierza ból i zaognienie oczu. Przydała
mi się w tym momencie książka, którą kiedyś dostałam za prowadzenie licealnej
gazety o znaczeniu ziół. Często do niej od kilku lat zaglądam.
Sposób nr 2 - OWOCE
Nie zdawałam sobie natomiast sprawy z tego, że
popularne owoce z ogródka też są źródłem bardzo cennych składników. Zaszalałam
tego lata z zaprawami. W spiżarni znalazło się 100 słoików z wiśniami,
czereśniami, agrestem, śliwkami oraz tyle samo, tylko mniejszych słoiczków z
powidłami ze śliwek węgierek i nektarynek.
Takie czereśnie,
których smak na żywo rwanych z drzewa jest czymś doskonałym jak dla mnie, choć
w osiemdziesięciu procentach składają się z wody, to pozostałe 20 procent stanowią
składniki mineralne i witaminy.
Już 100 g tego owocu, jak się doczytałam, zawiera aż 222 mg potasu, który usuwa
z organizmu nadmiar soli. Przekłada się to na lepsze funkcjonowanie serca,
nerek i stawów, tym bardziej że czereśnie mają w swym składzie witaminy z grupy
B, w tym B5, która wspomaga leczenie chorób stawów. Ponadto witaminy A i C
działają na organizm oczyszczająco i odtruwająco. Czereśnie, zwłaszcza
czerwone, dzięki bioflawonoidom wpływają też wspaniale na stan i wygląd skóry.
To naturalne przeciwutleniacze, które zwalczają wolne rodniki. Te owoce to też
źródło wapnia, żelaza i dużej dawki jodu, którego te smaczne owoce mają więcej
niż dla porównania zawiera wiele ryb morskich. Jod uaktywnia produkcję hormonów
tarczycy, co z kolei pomaga w przemianie materii.
Czereśnie to
moja miłość tego lata! Osiem obficie owocujących drzewek, poezja smaku i pełna
spiżarnia – ot uroki wiejskiego życia. Zaraz po zawekowaniu mieliśmy nieodpartą
chęć na próbowanie czereśniowych kompotów, więc ich już trochę ubyło. Jejku, co
za frajda, jaki naturalny smak, polecam! Francuzi w średniowieczu za pomocą
czereśni leczyli podobno migreny. Na obolałe skronie przykładali kompresy z
rozgniecionego miąższu owoców. Wypróbuję ten sposób w przyszłym roku.
Do tego
jeszcze wiśnie – równie smaczne, ale mniej kaloryczne od czereśni.
Fakt, czereśnie jadałam latem czasami zamiast śniadania, obiadu czy kolacji i byłam
niesamowicie syta. Wiśnie zawierają
cukry proste i pektyny, mangan i dużo kwasów owocowych. Mają za to mniej jodu,
żelaza oraz wapnia. Zapobiegają zapaleniu tętnic, chronią więc przed chorobami
układ krążenia. Podobno też mają w sobie substancje hamujące przyrost komórek
rakowych.
Zupełnie się nie spodziewałam, że w ogonkach wiśni i
czereśni, ich liściach oraz korze drzew tych owoców jest jeszcze sporo innych
leczniczych właściwości. W ogonkach czereśni i wiśni znajduje się m.in. ilość
garbników, olejków lotnych i kwasów organicznych. Przygotowany z nich wywar
jest naturalnym środkiem odchudzającym zapobiega powstawaniu obrzęków. Zaś
odwar z młodych gałązek drzewa wiśniowego można pić lub dodawać do kąpieli, co
pomaga łagodzić dolegliwości reumatyczne.
Śliwki węgierki – naturalne przyspieszacze przemiany
materii. U mnie w wersji kompotu w tym roku w bardzo dużej ilości, a w
wariancie powideł królują u nas, lubiane od lat. Najwspanialsze mazidło
naleśnikowe, a ostatnio także dodatek kanapkowy do przedszkola, stawiany ponad szynkę,
twarożek czy żółty ser przez naszą
najmłodsza latorośl. Tego lata z 20 kg nektarynek także u nas nowe powidła
nektarynkowe. Pycha i zdrowie!
Agrest – jedzony na surowo smakuje mi tak sobie, ale w
kompocie słodki i delikatny, fajny jest dla urozmaicenia. Czy wiecie, że
składniki zawarte w agreście wspomagają koncentrację, koją nerwy i pomagają w
osiągnięciu odprężenia? Owoce agrestu są bogate w witaminę C, która wpływa na
odporność organizmu. Jest w nim też witamina A, która wzmacnia wzrok – co dla
mnie szczególnie ważne. Sok z owoców agrestu pomaga w przemianie materii.
Dobrze, że zrobiłam z agrestu kompoty.
Arbuz – nie z naszych polskich ogródków, ale latem u
nas w sklepach wszechobecny. Ten owoc jest świetny na oczy.
Zawiera beta karoten, luteinę, które pomagają chronić oczy przed zwyrodnieniem
plamki żółtej. Te antyoksydanty działają
i pomagają w walce z innymi chorobami oczu związanymi z wiekiem, m.in. suchością oka, jaskrą czy uszkodzeniem nerwu ocznego.
Sposób nr 3 - WARZYWA
Do tego jeszcze zdrowe, własne z przydomowego warzywnika. Zrobiłam
mnóstwo słoiczków ogórków po meksykańsku i zapasu domowego przecieru z pomidorów
gruntowych.
W końcu też znalazłam czas, żeby… obłożyć swoje
zmęczone oczy plastrami z ogórków. Nigdy tego nie robiłam, a przecież mając ich
tyle w ogródku, żal nie zrobić sobie takich naturalnych kompresów.
Na swoją kolej czekają czerwone buraki, które jeszcze
do końca września będą rosły na warzywniku. Smothie z
buraka, który robiłam już w zeszłym roku daje ogromny zastrzyk energii. To
nie przypadek, bo dzięki cukrom buraki są słodkie i mają nieco kalorii. Ale nie
są to cukry rafinowane szybko uwalniane do krwi, jak to jest w przypadku
czekolady. Burak spowalnia wchłanianie się tlenu, a co za tym idzie – wolniej
się męczymy.
Występująca w burakach czerwonych betaina to
substancja, którą stosuje się w niektórych formach leczenia depresji. W ich składzie
jest także tryptofan,
który daje poczucie zadowolenia, odprężenia, podobnego do tego, jaki odczuwamy po
zjedzeniu gorzkiej czekolady. Buraki poprawiają ogólne samopoczucie, refleks,
pamięć, zmniejszają napięcie nerwowe, leczą stres, depresję, apatię, różnego
rodzaju nerwice, zaburzenia snu poprawiają koncentrację. Zaś dzięki zawartości kwasu foliowego
działają kojąco i uspokajająco. Pomagają więc w zasypianiu osobom, które mają problemy ze snem.
Buraczki są też źródłem żelaza, a także magnezu,
który naprawia zmęczone oczy, wtedy gdy czujemy, że drgają nam z przemęczenia
powieki. Oprócz suplementacji lekami, warto więc po prostu też pić dodatkowo
sok z buraków. Ja tak robię chętnie, bo buraczki bardzo mi smakują. Są w
dodatku niskokaloryczne – 100 g zawiera tylko 39 kcl. Poza tym to jedno z
lepszych źródeł błonnika, który pomaga bardzo w odchudzaniu.
Sposób nr 5 – ZERO KOMPUTERA
Ostatnio udaje mi się doprowadzić do sytuacji, że
wylogowuję się z wirtualnego świata i odpoczynku od białej komputerowej strony,
na której zapisuję maczkiem wiele znaków, na cały weekend. Nie zawsze jest to
cała sobota i niedziela, ale przynajmniej jedna cała doba, czasem te dwie. I to
jest najlepsze dla zmęczonych pracą oczu, co można zrobić.
Sposób nr 6 – ZMIANA OTOCZENIA
Oczy potrzebują różnego pola widzenia. Czasami ważne jest, by
dostarczyć im żywych koloru, czasami potrzebują szarości, by doznać ukojenia,
kiedy indziej znów zieleni, błękitu, bieli, ale znowu… nie tej ze strony z
komputera.
Dlatego staram się, aby dzień dzielić na takie części,
by pozwolić oczom doznawać tych różnych wrażeń. Na szczęście wokół mnie jest
bardzo dużo zieleni – tej soczystej, w sadzie, w lesie, w ogrodzie. Staram się
zmieniać komputerowe otoczenie najczęściej jak tylko się da na jak najbardziej
różnorodne. Zresztą popołudniami na wycieczki wyciąga mnie Klaudia.
Sposób nr 7 – KROPLE DO OCZU
Wrażliwe i suche oczy bolą. Czasami tak mocno, że
metody domowego radzenia sobie z tym bólem zawodzą. Zaczęłam szukać więc
preparatów, które pomagają ten ból uśmierzyć w jego największym stadium, ale też
działają profilaktycznie. W aptece polecono mi różne krople na zmęczone oczy, ale radzono też
skonsultować się z lekarzem, by dowiedzieć się, co dokładnie mi dolega.
Najważniejsze jest, aby przyjmować
krople nawilżające, bądź tzw. sztuczne łzy. Chore, zmęczone oczy mają osłabioną
odporność na wirusy i bakterie, które czają się praktycznie wszędzie. Dlatego
nie można trzeć piekących oczu. W tym momencie, warto zaaplikować właśnie krople do
oczu i zamknąć je na jakiś czas, by płyn mógł zadziałać, a nie spłynąć na
zewnątrz.
Kiedy konsultowałam się z lekarzem,
zwrócił mi uwagę, żeby wybierając krople do oczu, zaopatrzyć się najlepiej w
takie, które nie zawierają środków konserwujących. Konserwanty bowiem
paradoksalnie bardzo często przeszkadzają w działaniu tego leku, a nawet
potęgują suchość oka lub u osób bardzo wrażliwych zapalanie rogówki. Jako
przykład kropli do oczu bez konserwantów podał Bepanthen. Jest to
marka, którą znam nie od dziś jeszcze z czasów stosowania kremów do pielęgnacji
dzieci, zawierzyłam, że te krople rzeczywiście są dobre.
Sposób nr 8 – WODA
Picie dużej ilości wody, jak wiadomo, wpływa
korzystanie ogólnie na stan organizmu, a więc i na oczy również. Nawilżenie
jest podstawą dobrego funkcjonowania nie tylko organów wewnętrznych człowieka,
ale także skóry, w tym i tej wokół oczu. Jeśli nie będziemy pić wody, to nie
łudźmy się, że dobrze będzie wyglądała nasza nadwyrężona zmęczeniem twarz.
Znając tę prawidłowość pije wody najwięcej jak się da, czyli 1-2 litry dziennie
minimum.
Sposób nr 9 – UMIAR
Zachowanie odpowiednich proporcji, to zwykle podstawa
sukcesu w każdej dziedzinie. Jeśli chodzi o zdrowie, to gdy nie jest zachwiane
mniejszymi lub większymi dolegliwościami, zwykle go nie doceniamy i przesadzamy
z aktywnościami.
Kiedy pracujesz na komputerze, chcesz jeszcze chwilę,
jeszcze moment, jeszcze pół godziny, godzinę, przedłużyć czas, by dokończyć
myśl, by wykorzystać skupienie, zrobić coś szybciej. Do pewnego momentu znosisz
to dzielnie, ale przychodzi czas, gdy coś przestaje działać, bo właśnie się
nadwyrężyło. I to jest sygnał, że trzeba sobie wyznaczyć granicę, kiedy
skończyć pracę i dać odpocząć. Planuję więc tak obowiązki, by skoncentrować się
maksymalnie w określonym czasie, a potem móc się zregenerować. Nie zawsze mi się to udaje,
ale wychodzi mi to coraz częściej. Mogę wtedy spojrzeć w lustro wypoczętym
wzrokiem.
Sposób nr 10 – SEN
Odkąd pamiętam, nie dosypiam. Kiedy
miałam trochę mniej lat, nie był to jakiś duży problem. Mogłam funkcjonować na
pełnych obrotach nawet po 2-3 godzinach snu w nocy. Teraz po takiej
nieprzespanej nocy, organizm domaga się regeneracji w ciągu dnia, co jest
niemożliwe. Dopiero późnym popołudniem, jeśli się uda, ucinam sobie wtedy 10-15
minutową drzemkę, no i kolejną noc muszę już przespać w pełnym wymiarze, czyli
ok. 8-10 godzin.
Niedosypianie często kończy się tym, że
nasze oczy stają się swędzące, podrażnione, a nawet zaczerwienione. Stosuję
wtedy krople, czyli tzw. "sztuczne łzy", które nawilżają rogówkę.
Jednak czuję i widzę spoglądając w lustro, że dopóki porządnie się nie wyśpię, to moje oczy nie mają blasku. Dlatego stopniowo uczę się nie
przeceniać roli snu w funkcjonowaniu całego organizmu, w tym i oczu. Staram
się kłaść spać jak najwcześniej, co i Wam polecam.
A jakie Wy macie sposoby na to, by dać odpocząć swoim oczom i w ogóle się zregenerować? Podzielcie się swoimi doświadczeniami, zapraszam do komentowania :)
A jakie Wy macie sposoby na to, by dać odpocząć swoim oczom i w ogóle się zregenerować? Podzielcie się swoimi doświadczeniami, zapraszam do komentowania :)
Porady bardzo przydatne, część z nich sama stosuję :) A sen jest zdecydowanie najważniejszy!
OdpowiedzUsuń