poniedziałek, 2 lutego 2015

Oszczędność kontra wypas

Książka Marty Sapały pt. Mniej jakoś tak mocno utkwiła mi ostatnio w duszy, że jej niektóre wątki powracają ciągle w codziennych sytuacjach. Kiedy zastanawiam się nad kupnem upragnionych markowych dżinsów w rozmiarze nie większym niż 28-29 w pasie czy kiedy mąż opowiada o jego marzeniach związanych z zakupem nowego auta. Czasem zaczyna się od ogółu, by przejść do szczegółu, a kiedy indziej odwrotnie - to szczegół decyduje o tym, czy coś uznajemy za ważne i  decydujemy się na zakup.


Marzenia i ich realizacja, plus te emocje, które są pomiędzy tymi dwoma etapami - ot źródło kolorytu codzienności, którą lubi się podkręcać zakupami. Czyli jednak mieć? A przecież można byłoby być mnichem/mniszką w klasztorze, nie potrzebować prawie nic, chodzić boso, pieszo i co tam jeszcze - umartwiać się w ascezie?

Czy kupić auto w wersji standard czy tej na wypasie? Po co mi te markowe dżinsy? Dlaczego mąż mi sugeruje ważność aluminiowych felg w samochodzie (i zaleca zapoznać się z tą ofertą http://www.ladnefelgi.pl/pol_m_FELGI-ALUMINIOWE-9917.html, bym wiedziała o co mu chodzi), a ja twierdzę, że w żadnych innych dżinsach nie będę wyglądać tak jak w LEE? Sentymenty kontra praktyczność. Przekonujące argumenty kontra możliwości finansowe. Oszczędność kontra wypas. Co tak naprawdę jest ważne? 

Tak do końca i kategorycznie nie potrafię stwierdzić, ale nie raz się przekonałam o słuszności powiedzenia, że tzw. biedny lub czasem nazywany skąpym, dwa razy traci, bo faktycznie kupując rzecz tańszą, a nie do końca czasem pełnowartościową, cieszymy się nią długo. 

Wiem jedno, że jak odżałowałam i kupiłam sobie sukienkę czy spódnicę albo te lubiane przeze mnie markowe dżinsy, to miałam i 100% do samopoczucia i cieszyłam się jakością tych rzeczy, ich wytrzymałością dłużej, niż wtedy, gdy chcąc zaoszczędzić, kupowałam kilka tańszych, które i tak nie dawały mi takiej satysfakcji.

Wiem, że auto, które było szczytem możliwości finansowych naszych w pewnym okresie dla nas i powodem odmówienia sobie innych rzeczy, dało nam wiele komfortu i frajdy podczas podróży małych i dużych, które oboje lubimy. Mamy porównanie z autem znacznie niższej klasy i wiemy, że te doznania są zupełnie inne. 

Sztuka wyboru wnosi do naszego życia czasem radość, czasem zamęt i nigdy nie jest jednoznaczna. Czy oszczędność jest zawsze lepsza od tego modnego dziś słowa - wypasu? Czy może w wypasie jest paradoksalnie jakaś oszczędność jednak? Kupić coś lepszego na dłużej i częściej? Czasami ma się dylematy, ale ważny jest czyjś głos, który nas przekona, a kiedy indziej samemu trzeba przekonać do swoich racji innych.

Połączenie intuicji i wiedzy to klucz do naszych decyzji, dlatego słucham tych opowieści męża o ekonomicznych autach, jak ekologiczy VW, jak wyższość felg aluminiowych nad stalowymi, bo i ja lubię, jak auto jest sprawne i ma ładne koła :) A on wysłuchuje moich opowieści, że jak schudnę, to znów wskoczę w moje upragnione LEE, w których wyglądać będę jak w żadnych innych.
Takie mi myśli chodzą po głowie, kiedy patrzę na takie obrazki, jak te i koncentruję się na tym, by jednak było mnie na to stać. Oszczędzać więc na codzienności, czy działać tak, by móc sobie na to wszystko pozwolić? Myślę, że o jedno i drugie chodzi, bo  oprócz tego, że "być" jest warto, chce się też czasem coś "mieć", a samo dążenie do osiągnięcia celu też wzbogaca nas wewnętrznie, bo wznosimy się na wyżyny własnych możliwości, o które sami byśmy siebie wcześniej nie podejrzewali.


Zdjęcie tego uroczego SMARTA FORVISION znalazłam na stronie, którą polecił mi mąż. Jest cudny - jeździłabym (przecież taki ekonomiczny, malutki, diesel). W dodatku ma felgi, które można łatwo pomalować (oczywiście nie samodzielnie) na wybrany przez siebie kolor według własnych upodobań i gustu. Jakie to kobiece...

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe...Daje do myślenia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat samochód to nie jeans, w ciuchach można przepłacić za markę, ale z samochodami tak nie jest. Do dobrego poziomu łatwo jest się przyzwyczaić, więc szkoda, że samochody szybko tracą na wartości... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli kogoś stać na wypasione rzeczy, a ich zdobycie nie wymaga od niego poświęcenia czegoś innego, marka sama przychodzi do człowieka. Czasami można przedobrzyć i bardziej skomplikowane rzeczy są ciężkie w obsłudze ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam