Wrzesień się kończy. Na warzywniku rosną jeszcze dzięki cudownej pogodzie pomidory na krzakach, buraki ćwikłowe, nawet ogórki i cukinie. Marchewka, koperek i zioła, dużo ziół - wspaniałej bazylii, cząbru, bujnie rozrośniętego rozmarynu, tymianku, majeranku, mięty czy lubczyku.
Lada chwila pogoda może się zmienić, więc zabrałam się za suszenie ziół, bo podobnie jak miło jest dorzucać suszone grzyby do wszelkich potraw zimą, tak niesamowicie jest doprawiać je własnymi suszonymi ziołami. Dziś z sąsiadką rozmawiałam nawet o suszeniu pokrzyw na herbatkę. Yyyy - nie robiłam jeszcze tego, ale może jednak?
Tymczasem u mnie właśnie zawisły w wiejskiej tzw. letniej kuchni takie oto pęczki bazylii i rozmarynu. Mhmmm, co za zapach!
Przytaszczyłam taki korzeń, przyda się na jakąś dekorację. Główka pracuje :)
Lubię bluszczyska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam