Uwielbiamy w domu, kiedy Maciej serwuje nam lasagne, która smakuje przecudownie. Jednak jednym z minusów jej przygotowania jest spora ilość czasu, jaką trzeba na nią poświęcić, by efekt końcowy był naprawdę mistrzowski. Podam na nią przepis w jednym z kolejnych postów, a teraz zapodam Wam coś, co wyszło mi mimochodem, szybko, jak to się mówi - od ręki.
Bo jeśli masz w przydomowym ogródku zioła, a wśród nich rozmaryn...
W sadzie właśnie w trawie wyrosły piękne, dorodne pieczarki, a w sklepie była dostawa świeżego drobiu, to brak Ci już tylko do tego kilku przypraw, trochę piórek cebuli, odrobina śmietany i gotowe.
Jeśli jeszcze do tego uśmiecha się do Ciebie z ogródka zagon ćwikłowych buraków, to wiesz, że obiad możesz zaserwować swojemu studentowi, który za chwilę będzie na stołówkowym i akademikowym wikcie - typowo polski, domowy - jak twierdzi ów - najlepszy :)
To jakich składników nam potrzeba?
- udka z kurczaka tzw. ćwiartki (ja miałam cztery)
- garść listków rozmarynu
- pieczarki (miałam akurat sześć dużych)
- jedna duża cebula
- olej do smażenia
- sól i pieprz do smaku
- trochę curry i przyprawy do gyros
- granulowany czosnek
- 100 ml śmietany 30%-towej
Mięsa nie marynowałam wcześniej, po prostu wrzuciłam na rozgrzany olej na patelni i posypałam z obu stron obficie listkami rozmarynu, solą, pieprzem, granulowanym czosnkiem, curry, przyprawą gyros. Następnie przełożyłam podsmażone do garnka, gdzie poczekały na pozostałe składniki do duszenia.
Na oleju od smażenia kurczaka na patelni podsmażyłam pieczarki pocięte w piórka i tak samo pokrojoną cebulę. Nie musiałam specjalnie ich doprawiać, bo przyprawy już były na patelni, więc tylko lekko posypałam solą. Po lekkim podsmażeniu do miękkości wrzuciłam do garnka, gdzie czekały podsmażone drobiowe udka. Podlałam całość wodą (ok. 2 szklanki) i dusiłam około 45 minut na małym ogniu. Na koniec dodałam śmietanki. Miałam zamiar jeszcze doprawić sosem KNOR-a, ale ostatecznie uznałam, że sos, który mi wyszedł już jest wystarczająco dobry :)
Równolegle, a właściwie około półtorej godziny wcześniej zaczęłam gotować w garnku buraczki. Po ugotowaniu starłam je na najmniejszych oczkach tarki, do reszty zblendowałam na gładką masę i podsmażyłam lekko z masełkiem, solą i pieprzem - bo lubimy je jeść do obiadu na ciepło.
Na deser zrobiłam malinowy kisiel z "psikaną" śmietanką.
Było domowo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam