czwartek, 12 marca 2015

Mój Manicure 2015

Czuć się przyjemnie, komfortowo i nowocześnie - jakie to miłe uczucie otrzymywać usługi na najwyższym poziomie! Po raz drugi odwiedziłam Studio Fryzjersko-Kosmetyczne Anety Foks i tym razem zaopiekowała się moimi paznokciami Monika Stawska-Lewajew. 

Monika - wulkan energii i humoru w ciele uroczej blondynki. Blisko trzy godziny spędzone nad stylizacją moich paznokci upłynęły nam jak pięć minut. Rozmowa o technikach pielęgnacji i zdobienia przeplatała się z wymianą poglądów o życiu, pasjach i planach. Przede wszystkim zaś ekscytował nas wspólnie mój manicure, którego koncepcja kolorystyczna rodziła się w trakcie zabiegów.

Chyba się ze mną zgodzicie, że nie ma lepszej rekomendacji salonu kosmetycznego, niż osoba samej kosmetyczki na pierwszym miejscu?! O talencie i bogatym doświadczeniu Moniki słyszałam już wtedy, gdy siedziałam na fotelu fryzjerskim Anety Foks w Jej toruńskim Studio Fryzjersko-Kosmetycznym.  

Bezpośredni  kontakt z Moniką i przekonanie się o efektach Jej pracy na własnej skórze, a raczej paznokciach - przerosły moje najśmielsze oczekiwania. To była kwintesencja relaksu, którego trzeba nam kobietom od czasu do czasu.
Zaczęło się oczywiście od takich obowiązkowych czynności, jak drobne wycięcie skórek wokół paznokci, wybór i następnie nałożenie tipsów o odpowiedniej szerokości dostosowanej do płytki moich małych, a jednocześnie dość szerokich paznokci. W następnej kolejności krótka konsultacja, jaki kształt finalny wybieramy - kwadratowe, okrągłe czy w szpic.
Uznałyśmy wspólnie, że przy mojej małej, ale znów - dość szerokiej dłoni, najlepiej wyglądać będą paznokcie niezbyt długie i wymodelowane w szpic. Tę fazę, gdy tipsy już zostały obcięte i Monika nadała im odpowiedni kształt widzicie właśnie na poniższym zdjęciu.
Potem Monika zaproponowała mi wybór koloru żelowej bazy. To była dość istotna decyzja, ponieważ te z paznokci, które - jak postanowiłyśmy - nie będą miały ozdobnego wzoru zatopionego "na stałe" w płytce, po zmyciu lakieru w kolorach, który dziś wybrałyśmy będą miały pewien określony odcień.

Jeden z nich miał być po nałożeniu bardziej przezroczysty i uwydatniałby różne podziały na płytce pod spodem, a drugi - bardziej kryjący, miał delikatny cielisty kolor, który - jak zapewniała Monika - można nawet eksponować w sytuacji, gdy mamy ochotę na kolor naturalny paznokcia. Wybrałam ten drugi, właśnie ze względu na ten dodatkowy aspekt wizualny i praktyczny. Czasem bowiem mamy ochotę na chwile odpocząć od kolorów na dłoniach. 
Zdecydowałyśmy wspólnie z Moniką, że skoro trwa jeszcze taki trochę schyłkowy okres zimy, kiedy ubieramy się w cieplejsze rzeczy, moja koncepcja z kolorem czarnym będzie idealna. Za chwilę bowiem, gdy wybuchnie fala wiosennych zwiewności w odzieży, naturalnie może przyjść nam ochota na biel i intensywne kolory na paznokciach.

Jednocześnie świtała nam myśl, że fajnie byłoby wykorzystać także modne trendy w manicure 2015 i kilka paznokci wystylizować w srebrnym lub złotym kolorze. Ja wcześniej zebrałam sobie kilka takich inspiracji na moim Pintereście i pisałam o tym też w poprzednim wpisie na blogu, a Monika miała już właśnie takie paznokcie dziś w trakcie naszego spotkania.
Jakie to było ekscytujące, kiedy uzgadniałyśmy, który kolor brokatu ma się znaleźć przy nasadzie paznokcia, a który na końcówce, aby efekt był najbardziej estetyczny. Przy czym, w każdym momencie to ja miałam prawo wyboru i decyzję podejmowałyśmy razem w oparciu o rozsądne argumenty.

Nie zdawałam sobie sprawy,  że taki srebrny efekt, jaki widzicie niżej na zdjęciu, to rezultat dobrych kilku zabiegów z najpierw dobraniem czterech w moim przypadku rodzajów i kolorów brokatu, a następnie ich misterne nałożenie warstwami na paznokieć, "zatopienie" w żelu, spiłowanie, a potem jeszcze utwardzenie wierzchniej warstwy.
Centralnie wśród lakierów Moniki stał ten, który okazał się ukochanym wręcz kolorem Moniki i moim - FUKSJA! Zgodnie stwierdziłyśmy, że chociaż na pewno wiodąca będzie czerń na moich paznokciach i że kilka z nich będzie brokatowo-srebrnych, to fuksja też musi być - bezwzględnie! 

U jednej ręki paznokieć na wskazującym palcu, a u drugiej na małym pokryła ta właśnie fuksjowa emalia. To była ta kropka nad "i" naszej koncepcji. Na jednym ze srebrnych paznokci zdecydowałam się jeszcze na umieszczenie trzech błyszczących kryształków Swarowskiego - ot taka mała próżność kobieca :)
Wspaniały vintydżowy klimat salonu przeplatany delikatnie nowoczesnością, tworzy niezwykle przytulną atmosferę... luksusu. Dużo bieli, ecru, złota, a także kwiatów - wszystko to w pięknych, wyważonych proporcjach.  Luksusowo, a jednocześnie miło jak w domu. Efekt taki doprawdy, moim zdaniem, trudny do osiągnięcia przez pierwszy lepszy salon. 

Gawędziłyśmy z Moniką o dizajnerskich sprzętach w salonie, które są Jej oczkiem w głowie. Wśród nich ukochana przez Nią "suszarka" do paznokci w obudowie w kwiatowe wzory - niesamowicie kobieca! Posłuchajcie, co mówi o niej Monika w filmiku na Moim Instagramie TU. 
Kiedy wyszłam od Moniki z gabinetu, bo już właśnie czekała na Nią kolejna umówiona klientka, jeszcze przez chwilę usiadłam przy stoliku, na którym leżało urocze nowoczesne pismo z nowinkami ze świata kosmetyków KEUNE. 

Uwielbiam takie magazyny, bo choć wiem, że jest to jedna topowych aktualnie form reklamy po prostu, to pokazuje rozmach marki i ducha, który panuje wśrod ludzi i samych produktów.
Uchyliłam Wam zaledwie rąbka tajemnicy powstania mojego niebanalnego manicure w Salonie Fryzjersko-Kosmetycznym Anety Foks, gdzie strefą kosmetyczną właśnie opiekuje się Monika Stawska-Lewajew. 

Żeby poznać pozostałe tajniki Jej sztuki tajemnej, trzeba zarezerwować w swoim grafiku czas na kobiece przyjemności i oddać się w Jej ręce. Chcecie się umówić na wizytę? Telefon i adres znajdziecie na tym fanpejdżu na Facebooku TU.

Bekstejżdzowe klimaty na żywo z akcji manicure 2015 są na MOIM INSTAGRAMIE w kilku filmikach: 1, 2 i 3, a także na fotkach, przed, w trakcie i po. Zatkało mnie ze szczęścia. Lubię to! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam