Kiedy jedziemy nad polskie morze, to zwykle jest to Hel albo Sopot - no nic odkrywczego, wiem, ale to jedno z całkiem przyjemnych naszych przyzwyczajeń. Nie załapaliśmy się na piękną pogodę tego lata, która już minęła - trudno. W końcu do wycieczki nad morze dorosła nasza rezolutna dziewczynka, która w drodze była już całkiem fajnym kompanem do rozmowy. Buzia jej się nie zamykała, ale nie z powodu fochów, tylko wrażeń.
Nie zamoczyliśmy nogi w Bałtyku, ale uskuteczniliśmy trochę harców na piasku. Zrobiliśmy też sobie małą frajdę z piknikiem nad zatoką. Dodatkowych wrażeń dostarczyli Klaudii panowie wyławiający sieci z rybami.
:) Jaki piknik boski!
OdpowiedzUsuń