Razem z Maciejem postanowiliśmy, że w Dzień Ojca to my zrobimy Markowi - naszemu Domowemu Mistrzowi Kuchni Nr 1 - kulinarną niespodziankę w postaci SUSHI, które samodzielnie w domu postanowiliśmy zrobić pierwszy raz.
Szybkie zakupy w sieciowym sklepie kilku zasadniczych składników, odrobina mobilizacji w przygotowaniu tej niezbyt łatwej potrawy razem z małym rezolutnym dzieckiem i błyskawiczne oblukanie kilku konkurencyjnych przepisów w necie - no i pewien efekt końcowy smakowo-wzrokowy, myślę, był! Czy rewelacyjny? Nie wiem tak do końca ile prawdy było w komplementach, ale podobno smakowało... jak SUSHI :)))
Mogę tylko powiedzieć, że nie ustrzegłam się małych modyfikacji, które przez niektórych pewnie zostaną uznane za zasadnicze, ale cóż, w ferworze szybkich zakupów nie napotkałam specjalnego krótko ziarnistego ryżu, a w zamian był zwykły długoziarnisty. Zapomniałam też o marynowanym imbirze.Skupiłam się na occie ryżowym, niezbędnym do zakwaszenia ryżu, sos sojowy w domu jest zawsze, bo i do innych potraw się przydaje, no i pamiętałam o oooostrym wasabi.
Jadę do Was! Uwielbiam!!!
OdpowiedzUsuńOj przyszła mi ochota na surową rybkę, szkoda, że w ciąży takie rarytasy zabronione :/
OdpowiedzUsuńOj przyszła mi ochota na surową rybkę, szkoda, że w ciąży takie rarytasy zabronione :/
OdpowiedzUsuńślinotok mam:)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, miałam tremę przed wrzuceniem tych fot, bo wydawało mi się, że chyba moje SUSHI trochę miało, jeśli chodzi o ryż, trochę zbyt mało spójną konsystencję, ale mówię sobie, co tam :))) cieszę się, że jednak zapodałam je i spowodowałam u Was tę wzrokową chętkę :)))) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńm ależ to apetycznie wygląda :-)))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńsuper !!
OdpowiedzUsuńuwielbiam sushi ale takie bez krabow i krewetek
daje lososia lub tunczyka i warzywka:)
pozdrawiam serdecznie ♥