sobota, 21 kwietnia 2012

Wiosna, sobota i my

Warzywka w ogródku rękami męża i syna dziś posiane, a to oznacza, że poranne, weekendowe i popoludniowe peregrynacje do ogródka, w celu "zobaczyć, jak wszystko rośnie" już od jutra można zacząć :)

Obiad dziś w szybkim trybie z pierwszy raz wypróbowanym Fix-em Knorr'a na soczysty schab (u nas w roli schabu wystąpiła łopatka wieprzowa) z zamknięciem go podczas pieczenia w woreczku. Efekt - no... niezły, jednak faceci uznali, że wolą tradycyjnie przygotowaną pieczeń. Mi pasował dość mocny aromat goździków i gałki muszkatołowej w tej kompozycji przypraw, ale faktycznie brakowało takiego prawdziwego sosu, jaki powstaje przy pieczeniu tradycyjnym. Do pieczeni dodałam dziś już własny luuuubczyk z ogródka! Na przystawkę były buraczki na ciepło z masełkiem i pieprzem (he, he - nie zrobiłam foty, bo się zaaferowałam karmieniem Klaudusi).

Klaudusia opanowuje coraz lepiej swoje zdolności chodzenia i ... siadania na swoim malutkim krzesełku, wydziwiając przy tym różne figury. Oswaja się też z kolejnymi oznakami wiosny - dziś ze wszystkich stron obczaiła sobie żonkila.


























3 komentarze:

  1. Zdolna dziewczyna:) Z takich woreczkowych "ułatwiaczy" korzysta mój mąż, kiedy musi coś ugotować.

    OdpowiedzUsuń
  2. wiosna :) ehhhh prześliczne zdjęcie Dusi z żonkilem !

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też akrobacje stołeczkowe odchodzą :D

    Ja nie lubię fix'ów ani mieszanek - wolę jednak sama marynować i doprawiać od razu lepiej smakuje!

    Klaudusia w jeansach wygląda zawadiacko :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam