sobota, 12 listopada 2011

Pani doktor nauk... medycznych

No sami spójrzcie, co ona czyta i ogląda non stop kolor - przynajmniej 10 razy dziennie ogląda rosyjski elementarz, a tu przy tej fotce uchwyciłam moment, jak z zainteresowaniem wielkim :))))) ogląda pana doktora na obrazku - no jak nic przyszła pani doktor rośnie :))) He, he - że do podstawowej szkoły muzycznej pójdzie, to ma już jak w banku, a i medycznym wykształceniem córki byśmy nie pogardzili :) Się tę dziecka przyszłość planuje, a co :))) Tymczasem śmichy-chichy i słuchanie osób typu "dobra rada" o tym, że dziecko przede wszystkim musi być szczęśliwe - a jakże, nie przeczę - ale jak to w życiu bywa - wszystko zaczyna się od marzeń - w przypadku dzieci najpierw marzeń rodziców, w późniejszym okresie skonfrontowanych także z osobistymi marzeniami dzieci...

Po tym obserwacyjno-filozoficznym wstępie, pamiątkowe fotostory z dzisiejszej soboty, a w niej:
- spontaniczna sesja zdjęciowa z babcią,
- odwiedziny wujka Andrzeja, który jest księdzem,
- prezenciki książkowe od wujka Andrzeja,
- powrót fascynacji pianinem,
- samodzielne miksowanie mikserkiem vtech...

I tak to sobotę podczas długiego weekendu zaliczamy do udanych, choć męczy Malutką kaszelek - i rację może miała Hafija, pisząc pod wczorajszym postem, że to może nie za sprawą ząbków, a jakiejś infekcji te nasze wspólne nieprzespane noce i płacze. Kaszelek jednak nie wygląda na poważny, ogólnie wrócił Małej apetyt i dobry humorek, więc może będzie dobrze...

aaaa, z długiego weekendu pozostała nam jeszcze niedziela - hura! potem już normalny, wcale nie krótki tydzień pracy... Pozdrowienia dla wszystkich moich czytelniczek, dziękuję za Wasze komentarze!

PS, zapomniałam, muszę dodać:
Wkroczyliśmy niniejszym w kolejny skok rozwojowy 41-47 tydzień z burzami i piorunami podobno :) Się zobaczy, co to się będzie działo. Zaś z postępów rozwojowych odnotowaliśmy w ostatnich dniach:
- samodzielne kiwanie rączką odchodzącemu gościowi na dźwięk słów: "pomachaj rączką", "zrób dada";
- podawanie do posmakowania osobie dorosłej tego, co dziecko samo je, u nas było to jabłuszko, którego cząstkę Mała sama zajadała i dała mi do posmakowania.









9 komentarzy:

  1. Gdyby tak jeszcze zechciała na medycynę estetyczną. proszę o rezerwację :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście zarezerwowane, oczywiście JEŚLI :))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. ojjjj jaka zaczytana Mała Pianistka :D cudeńko !

    OdpowiedzUsuń
  4. Nam Szuszuniu do posmakowania gitarkę-gryzaka podaje, tudzież nyna zaślinionego, z pysia wyjętego.
    Klaudunia to już duża, mądra panieneczka;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrówka życzę, mam nadzieję, że już przeszło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ada ostatnio złapała wirusa bo podobno teraz panuje jakieś paskudztwo miała kaszel i gorączkę i troszkę wymiotowała. Mam nadzieję, że u was jednak to nie to. U nas też skok rozwojowy z piorunami :/ buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Urocza Niunia, zwłaszcza na tym gdzie jest taka zaczytana. Poważna i skupiona, jakby wiedziała co czyta:)
    Pozdrawiamy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. :-) u nas marzenia sa sprzeczne...gdy JJ ma być tak wysoki jak Kris, ale jednoczesnie ma byc mistrzem F1, jednocześnie robiąc kariere taneczną;-))))))))) ach. najwazniejsze, aby marzenia rodzicow nie przycmily marzen i potrzeb dziecka.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam