Kiedy Klaudusia była jeszcze w brzuszku, ja jako rozpromieniona ciężarówka buszowałam sobie po przybytkach sh w poszukiwaniu różnych niepowtarzalnych cudeniek. Bo przecież można tam nabyć nie tylko fajne, ciekawe ubranka, które dzięki "drugiemu życiu", jakie im dajemy, jesteśmy very eko :))), ale też można wyczaić oryginalne gadżety, elementy wystroju wnętrza czy dziecięce zabawki...
Tak więc swego czasu, kupiłam z myślą o Malutkiej trochę zdekompletowaną matę edukacyjną w kształcie słodziasznego kwiatka. Na materiałowych płatkach umieszczone są rzepy, do których - od razu sobie pomyślałam - można będzie przyczepić małe maskotki. A maskotki mam właśnie w spoooorej ilości z czasów dzieciństwa mojego prawie 16-letniego syna, po jego wizytach w MC-u :), kilka dostałam też ostatnio od mojej koleżanki Ani z pracy, która także zachomikowała je po swojej córusi. Wszystkie maskoteczki czekały na Klaudusię wyprane w komodzie i oto przyszedł moment, by ujrzały światło dzienne i ucieszyły mojego Szkraba. Ponieważ pogoda tej wiosny sprzyja przebywaniu na powietrzu, rozlokowałyśmy się z matą na dworze w ogrodzie i przy okazji strzeliłyśmy naszej kombinowanej macie edukacyjnej wraz z pełzającą po niej Klaudusią parę fotek...
Piękny środek kwiatka na ostatnim zdjęciu :-)
OdpowiedzUsuńFajowy ten kwiatuszek :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej raz w tygodniu buszuje po sh i mam kilka fajnych rzeczy ale nie wpadłabym na taką matę! Fantastyczny pomysł! :))))
OdpowiedzUsuńklaudusia słodziutka :) I jaka szczęśliwa, aż mi się buzia śmieje jak na nią patrzę.
OdpowiedzUsuńAle bożyszcze sukienkowe:D
OdpowiedzUsuńA wypełniacz sukienkowy jeszcze ładniejszy;)
sliczna Klaudusia w slicznej sukience, lubie ja szczególnie , gdyż obie cacane maja kiecki z serii "portfelikowej" :))
OdpowiedzUsuń