A poleciła mi ją i wraz z rekomendacją pożyczyła pewna zaprzyjaźniona koleżanka z pracy, mama Dominika :)
Przyznam, że połknęłam ją na deser, bo język przystępny, miło i szybko się czyta, choć czymś szczególnym mnie nie zachwyciła. Jestem jakoś ostatnio bardzo nastawiona na poszukiwanie różnych sposobów na konkretne radzenie sobie z sytuacjami okołociążowymi i okołoporodowymi, a tu znalazłam dużo ciepła, wsparcia i miłych klimatów, mniej jednak praktycznych rad, ale może to i dobrze, bo czyż życie składa się tylko z gotowych recept?!
Za to duże plusy za co najmniej, jak dla mnie, trzy poważnie potraktowane tematy:
2. Poród w pozycji pionowej - byłam zaskoczona, jak wiele miejsca poświęcono w książce temu właśnie zagadnieniu, przekonująca argumentacja autorki sprawiła, że na pewno sprawdzę, czy w szpitalu, w którym ja zamierzam rodzić, jest możliwe uzgodnienie takiej pozycji porodowej. Choć obawiam się, że tak jak w przypadku pierwszego dziecka, które ważyło 4kg i 36 g, może się skończyć na cesarskim cięciu.Pamiętam jak po dwóch godzinach od porodu, po wybudzeniu z narkozy zobaczyłam syna i było to trochę dziwne uczucie - wstyd się przyznać, ale po prostu nie dowierzałam, czy to na pewno mój syn :), jednak miłość szybko sie pojawiła i tak już trwa do teraz :)
Jutro muszę zrobić rutynowe badanie krwi, a za trzy tygodnie jadę na badania prenatalne około 23 tygodnia ciąży. Lubię być w ciąży, to takie słodkie oczekiwanie :) Moja Różyczka rośnie, a ja czekam na jej konkretniejsze ruchy, bo caś tam czuję, ale tak bardzo delikatnie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam