Teraz mam słodką mini obsesję na punkcie odrestaurowania naszej malutkiej kołyski Juniora sprzed 15 lat, której postanowiłam dać nowy look. Mogłabym oczywiście kupić po prostu nową, ale czyż w życiu nie są ważne sentymenty?
Spójrzcie na moje wyszukane inspiracje, a już w kolejnych postach pokażę swoje DIY z kołyską w roli głównej :) Generalnie mam wielką ochotę pójść w stronę dużej prostoty, "pastelowości" i choć chciałabym zastosować jakieś typowo dziecięce ozdoby, to jednak bez zbytniej dominacji krzykliwych kolorów i form. Po penetracji skandynawskich blogów mam pokazujących swoje aranżacje wnętrz dziecięcych, jestem pod wrażeniem oddziaływania różnych odcieni bieli, bladej szarości, błękitu, lila... Coś mnie jeszcze "korci" pójść w stronę bladej, ale cieplej zieleni...
a tam też, np...
bardzo mnie też zauroczył blog Pewnej Kreatywnej Mamy http://kreatywnamama.blogspot.com/, gdzie takie oto wpadły mi w oko słodkie inspiracje...
a to już moja inspiracja na "po niemowlęctwie" z bloga http://whiteplaceb.blogspot.com/...
natomiast to "becikowe zjawisko" to mały istny cukiereczek - "do zjedzenia", mniammm :)
Ale masz cudownie. To będzie bardzo i dojrzałe macierzyństwo tak sobie myślę. A co do kołyski, w żadnym razie nie kupuj nowej. Odnowienie starej i usypianie w niej drugiego dziecka po 15 latach...powinno spać jak suseł:)
OdpowiedzUsuń