piątek, 4 grudnia 2015

Potrawy wigilijne

Przy okazji już którejś gwiazdki pisałam, że przygotowując potrawy wigilijne, nie lubię nudy. Owszem, pielęgnuję tradycję i zawsze znajdzie się coś, co od lat gości na naszym stole, ale lubię też eksperymentować, a w zasadzie lubimy, bo Marek uwielbia gotować. Kiedyś nawet pod choinkę kupiłam mu  książkę kucharską jego imiennika Marka Łebkowskiego pt. "Szkoła gotowania" - bardzo przystępnie napisana, bogato ilustrowana i z potrawami do zrobienia w każdym domu. 

Przez dwadzieścia lat przygotowywania potraw wigilijnych i świątecznych wspólnie, mamy już swoje wnioski. Pierwszy to oczywiście ten, że wszystkiego robiliśmy zawsze za dużo. Powoli zaczynamy z tego nawyku wyrastać, ale to nie jest takie proste i oczywiste. 

Mamy też fajny wspólny motyw - zawsze tradycję niczym Okrasa :) przełamujemy czymś nie polskim, czymś wymyślonym, co pozornie do wigilii polskiej nie pasuje, a my chcemy na tym stole też coś innego, egzotycznego... I tak, jednego roku były homary, innego raki, dużo zresztą eksperymentowaliśmy z owocami morza. 

Ostatnio przeglądając gazetkę Lewiatana natknęłam się na przepis niby karnawałowy, ale zamierzam go użyć na wigilię. Chodzi o efektownie prezentujące się koreczki ze zwiniętych plastrów łososia, w które zawija się masę z twarogu, sera pleśniowego i śmietany oraz natką pietruszki i kiełkami. Masa w środku posypana jest jeszcze zmielonymi orzechami włoskimi, których Ci u nas pod dostatkiem z naszego sadu. 
Zgodnie z Markiem orzekliśmy, że brzmi pysznie, więc w ramach ryby na świątecznym stole będzie ot ta właśnie potrawa, której jesteśmy ciekawi. 

Z potraw typowo wigilijnych, muszę Wam się przyznać, że bardzo lubimy w domu razem z dziećmi czerwony barszcz z uszkami. Jednak zwykle robiliśmy go z gotowego koncentratu. Tym razem jednak, zewsząd wpadały mi w ręce informacje, jak przygotować buraczany zakwas, zrobilam więc go i ja! Nieduży słoiczek, ale będzie, dojrzewa od trzech dni w cieple kuchni, po pięciu ma być już dobry i trzeba go wtedy do świąt przechować w lodówce.


PRZEPIS NA MÓJ ZAKWAS Z BURAKÓW do BARSZCZU WIGILIJNEGO

SKŁADNIKI na małą porcję: 
- połowa dużego buraka ćwikłowego lub jeden średni
- dwa ząbki czosnku
- mała garść rozmarynu
- 3 liście laurowe
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 6 ziaren pieprzu kolorowego
- woda 
- sól 
- ja robię bez dodawania chleba razowego (bo, podobno, wcale nie trzeba)

PRZYGOTOWANIE:
Burak obrać ze skórki, pokroić w grubszą kostkę. zalać posoloną dosyć słusznie wodą. W słoiku układać cząstki buraka warstwami razem z pokrojonym na plastry czosnkiem. Po trzech/czterech dniach będzie zbierać się pianka, którą należy zebrać z wierzchu. Po pięciu dniach zakwas ma mieć piękny, intensywny kolor. U mnie dzień trzeci, więc jeszcze na to czekam. Potem wstawić do lodówki i użyć do przygotowaniu barszczu wigilijnego.   

1 komentarz:

  1. Z pewnością będzie smakował wyśmienicie, choć muszę się przyznać, że przyzwyczaiłem się już do czerwonego barszczu Hortexu. Myślę, że to dobry pomysł poeksperymentować z potrawami wigilijnymi, choć nie zawsze i wszędzie jest to możliwe - stare przyzwyczajenia Babci.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam