piątek, 11 grudnia 2015

Polisolokaty - co dalej w tym temacie?

Pisałam w październiku tu na blogu w temacie dla mnie nietypowym, ale dla mojego kolegi bardzo aktualnym i problematycznym. Chodzi o polisolokaty i niejasne zapisy w umowach odnośnie opłat likwidacyjnych.



Z ciekawości śledzę ten temat, bo to niesamowite, jak prawo czasami może być wykorzystywane nie tak jak trzeba, a raczej jak mogą być sprytnie tworzone lub "ochodzone" pewne luki prawne.

Na stronie jednej z firm specjalizujących się w pomaganiu osobom, które padły ofiarą takich pułapek ukazały się ostatnio najnowsze informacje w tej sprawie, a mówi się wręcz o oszustwach na rynku polisolokat.

Eksperci szacują zdaniem tej firmy: http://www.ubezpieczenia-inwestycyjne.com.pl/, że firmy ubezpieczeniowe właśnie straciły w ten sposób nawet 100 mln złotych. Jednak stosunkowo rzadko zgłaszały te nadużycia do prokuratury. Powodem były prawdopodobnie zawiłe, kilkudziesięciostronicowe umowy, w których nie mogli się połapać nawet biegli.

Towarzystwa ubezpieczeniowe wykorzystują, brzydko mówiąc (ale tu znam negatywne emocje mojego kolegi),  naganiaczy, którzy za niemałą prowizję, pozyskiwali dla nich klientów. Jak się jednak okazuje, od dawna funkcjonujące powiedzenie „okazja czyni złodzieja” wcale nie straciło na aktualności, a w pewnych kręgach, wręcz idealnie oddaje sytuację. Ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich (z wyjątkiem osób znających realia) okazało się, że „konsultanci” Ci naganiali ubezpieczycielom fikcyjnych klientów, samemu zarabiając na tym procederze niemałe pieniądze.

Kiedy czytam o tym precedensie, współczuję mojemu koledze, bo choć sprawa wydaje się oczywista i łatwa do napiętnowania, wcale nie tak szybka do dojścia swoich praw w sądzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam