piątek, 5 sierpnia 2011

Sierpień, ach to ty :)... czyli ostatni miesiąc z Malutką przed powrotem do pracy

Nie lubię pisać postów, kiedy jestem smutna lub nie mam humoru... A tak właśnie było przez ostatnich kilka dni, kiedy bardzo się wszyscy staraliśmy nie przeżywać drugiego zabiegu koronarografii męża, tłumacząc sobie, że to tylko i aż kolejny zabieg mający wpłynąć na poprawę stanu jego zdrowia. Jednak wszyscy, włącznie z nim, mieliśmy w sobie taki wewnętrzny niepokój, który rodził niezbyt pozytywną atmosferę. W takich chwilach najczęściej dopada mnie melancholia i nie mam ochoty na nic, poza rozmyślaniami o wszystkim i o niczym jednocześnie. Ostatnie jednak, co chciałabym wtedy robić to opisywanie tych stanów np. na blogu - o nie, nie lubię i nie chce utrwalać negatywnych emocji - wiem, że trudne chwile nas wszystkich dopadają, bez nich nie czulibyśmy tak mocno chwil szczęśliwych, jednak nawet wtedy kiedy wiem, że właśnie są, już myślę, kiedy miną i zrobią miejsce tym szczęśliwszym...

A mam tyle zaległych spraw do opisania, do przetłumaczenia na rosyjski fragmentów książki mojej koleżanki, do "zebrania myśli" :) na temat rozwoju Malutkiej, do podzielnia się refleksjami na temat innych produktów Nivea, które dostałam od producenta tej marki w prezencie i ochoczo testuję i jeszcze inne symultanicznie pojawiające się refleksje...

Może też trochę "smutnieję" myśląc, że już za 3 tygodnie i dwa dni wracam do pracy i na pół dnia będę zostawiała moją Księżniczkę z nianią i babcią, a takie NASZE będą jedynie poranki, popołudnia, wieczory i weekendy?! - Jednak to tylko chwilowa melancholia, bo przecież jestem realistką i tak naprawdę uważam, że lepsza zadowolona mama spełniona w zawodzie i hobby, niż pełnoetatowa mama "domowa". Poza tym dziecko też musi zaznać różnorodności przeżyć z różnymi osobami. - Obserwuję jak różne wykazuje reakcje Malutka w stosunku do męża, jak inaczej kształtuje się jej więź z bratem, jak już jako półroczny szkrab reaguje na przypadkowo spotykanych w sklepie czy na ulicy ludzi obcych i z jakim zaciekawieniem i mega radością w oczkach uwielbia chwile w towarzystwie innych dzieci...

Także tymczasem trwa nam sierpień, czyli ostatnie chwile maminej przytulańskości z Klaudusią, a potem rozpocznie się już zupełnie inna nasza bajka - kalejdoskop tęsknot i powrotów, a wraz z nimi jeszcze większego rozpieszczania naszej Malutkiej :)










5 komentarzy:

  1. Po pierwsze dużo zdrówka dla męża życzę!! Tez by mi się nie chciało pisać i często mi się nie chce w sytuacjach "smuteczkowych"

    Znów się z Tobą nie zgodzę ;) Ja uważam, że najlepsza mama to ta która jest zadowolona z podjętych decyzji. Jeżeli mama chce zostać w domu i czuje, że powinna to będzie lepsza niż jeżeli musiałaby wrócić, a by nie chciała. Tak samo dobra będzie mama która chce wrócić do pracy bo czuje, że to jest najodpowiedniejsze.

    Ja nie mogłabym teraz wrócić do pracy - czuję się szczęśliwa i spełniona z dzieckiem i wiem, że wracać nie muszę, a jak zdecyduję się na powrót do pracy to moje stanowisko na mnie czeka i nie muszę się spieszyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam dokładnie tak jak Ty. Nie lubię dawać postów jak jestem smutna, bądź mi źle. Trzymam kciuki za dobre wyniki badania Męża. Co do końca urlopu... ja na szczęście mam jeszcze troszkę czasu dla Czekoladki, ale koło października też będę musiała powierzyć go na trochę babci. pozdrawiam i głowa do góry :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zdrówka dla męża, czyzby koleżanka była nauczycielką jęz obcego? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabieg koronarografii miałam robiony kilkakrotnie, nie jest to przyjemne ale do przeżycia, najgorsze są emocje które są w tobie podczas tego zabiegu. Mi bardzo pomógł mąż i ty też wspieraj swojego męża bo to najlepsze lekarstwo na takie smutki.

    Będzie dobrze, mąż będzie zdrowy.

    Co do powrotu do pracy. Hmmm ja już za 20 dni będę w pracy. Nie cieszy mnie to bo ja nie lubię swojej pracy, uwielbiam za to kontakt z ludżmi, koleżankami z pracy itd. No ale ja jestem zmuszona do powrotu do pracy. Gdybym miała wybór pewnie skróciła bym sobie etat do 1/2 lub zmieniła pracę. Ja chcę ten stan ciągnąć przez rok a potem radykalne zmiany zawodowe.

    Najważniejsze byś czuła się szczęśliwa. Tak jak pisze Agata najlepsza jest ta decyzja która Cię uszczęśliwi. Ja nie jestem typem domatora i czuję że się tu duszę, ale z drugiej strony chciałabym więcej czasu spędzać w domu niż do tej pory. Tak naprawdę to ja chyba nie wiem czego ja tak naprawdę chcę

    OdpowiedzUsuń
  5. dziękuję Wam Kochane za słowa wsparcia i życzenia zdrówka dla męża!!!

    Hafija -> dzięki wielkie,
    oczywiście, trzeba czuć, jak się chce postąpić i trzymać się wiary w słuszność swojej decyzji

    Mtotowangu -> dziękuję, Tobie też życzę rozkoszowania się tymi chwilami z Czekoladką do października, ja dotąd spędzałam czas z Malutką mega optymistycznie, teraz tylko tak trochę "smutkuję", ale zaraz mi przejdzie...

    ambiguity -> dziękuję bardzo
    nie jestem nauczycielką praktykującą w zawodzie, bo od mojej obrony doktoratu z literaturoznawstwa rosyjskiego minęło równo 10 lat, a język rosyjski wykorzystuje i owszem ale w pracy w firmie, w której pracuję :)))

    Witaminkaa -> masz rację, ten zabieg to nie jest coś strasznego, ale zawsze towarzyszą temu emocje

    wiesz co, ja to chyba właśnie tak jak Ty napisałaś, sama do końca nie wiem czego w tej kwestii chcę - i chciałabym być dłużej z Klaudusią i ciągnie mnie do wiru wydarzeń wśród ludzi - dlatego sama muszę sobie szukać i kształtować taki "złoty środek", żeby i spełniać się w roli dobrej matki i dbać o swój komfort psychiczny na innych polach...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam