piątek, 6 maja 2011

Nosek do noska, policzek do policzka...

Z przyjemnością przeczytałam posta Mamuśki-Martuśki o jej przytulankach z Maluszkiem tuż przed kąpielą, by „Ukochane Baby” mogło poczuć całym ciałkiem bliskość swojej mamy i z wzajemnością… Ja, muszę przyznać, że jako rodząca przez cesarskie cięcie, też nie miałam niestety tej przyjemności, by Mała poprzytulała się zaraz po narodzinach do mojego ciała, gdyż miała pewne kłopoty z oddychaniem i szybko zabierano ją do inkubatora. Przystawiono mi ją tylko na chwilę do twarzy i pocałowałam ją nad uszkiem i zaraz jechała na salę dla noworodków pod specjalistyczną opiekę. Trochę więc za tym osławionym już kontaktem „skóra do skóry” tęsknię :P

Jednak również mogę się pochwalić z wczoraj naszą wspólną słodką chwilą, a właściwie dwoma takimi momentami, gdy z moją dość żywą Malutką i w dodatku często płaczącą kolkowo, przeżyłyśmy takie najbardziej milusińskie z milusińskich momenty.

Otóż raz przy popołudniowym zasypianiu Malutkiej (a był to jeden z nielicznych dni bezkolkowych, cudownie spokojnych i wesołych) Malutka po najedzeniu z piersi jeszcze nie zasnęła tylko leżała w naszym łóżku i „rozmawiałyśmy sobie”, następnie muskając się noskami i policzkami, Klaudusia powooooli, powooooli zamykała oczka i w końcu zasnęła. To samo powtórzyło się wieczorem, gdy zasnęłyśmy w ten sposób razem o 19:30, jak relacjonował mi rano mąż „nosek do noska, policzek, do policzka” :D Cudne to było, choć przepadł mi cały czas wolny, który mam dla siebie zwykle od 19:30/20:00 do jakiejś 12-tej w nocy, kiedy Maleńka już śpi a ja w końcu mam wolne ręce… Lecz dla takich „noskowych zaśnięć” warto było sobie nieświadomie ten czas odpuścić...



4 komentarze:

  1. zgadzam sie w 100% takie chwile sa cudowne! i ten niesamowity zapach dziecka i ta błogośc gdy spokojnie oddycha......uwielbiam:)

    cacaovo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana strasznie mi przkro że masz te kolkowe dni tak często. ja już zapominałam co to takiego - obym nie zapeszyła, a maleńkiej twojej szkoda mi strasznie, bo dzidziusie się wtedy tak strasznie męczą... :( ja też mam czas swój w tych samych godzinach co ty, a tak samo czasem zasypiam z młodym tylko on mnie wtedy za paluszek trzyma swoją małą rączką i ani ani mi nie szkoda tych chwil.

    OdpowiedzUsuń
  3. o właśnie - jeszcze to zasypianie "z paluszek" zdarza nam się, gdy czasem Malutka zasypia lulana w kołysce - a to nam się zdarza zwykle na X Factor,, albo na Must be The Music :))), no bo Mała przecież już teraz niezła wokalistka jest, he, he - jednym okiem łypie na tv przez szczebelki i szybko przy muzie zasypia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja najbardziej lubię przysypianki przy karmieniu :) a potem przy odbijaniu na ramieniu z główką pod moją brodą... mmmmmm...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam