poniedziałek, 24 stycznia 2011

Moje, a właściwie... nasze kulinarne zachcianki w 41 tygodniu ciąży :)

Moi faceci - Mąż i Syn - są niezmordowanymi kulinarnymi eksperymentatorami, którzy dogadzają sobie, no i mnie przy okazji...

Przez ostatnie dwa tygodnie pobytu w domu, moim uzależnieniem w przedpołudniowym czasie samotności, kiedy mąż w jest w pracy, a syn w szkole - są cienkie parówki na przemian z mandarynkami :)))), od czasu do czasu zamiast mandarynek pochłaniam banany i jabłka...

Tak więc, w weekendy, gdy trochę więcej czasu, faceci moi postanowili znów wymyślić coś smakowitego - uradzili, by zrobić bułeczki. Otworzyli więc książkę z przepisami Marka Łebkowskiego i ciach - do pracy!

W niedzielne popołudnie upichcili więc bułeczki z farszem z białej kiełbasy... no i tak im zasmakowało (nie muszę chyba dodawać, że mi oczywiście też :))), że dziś na późny podwieczorek były własnoręcznie zrobione przez nich "cebulaki" z barszczykiem...

To się nazywa trafiać przez żołądek do serca ciężarnej kobiety - Kocham ich za to nad życie :)))))))

A oto na fotkach smakowite efekty ich pracy...


6 komentarzy:

  1. Widzę, że Ty nadal dwa w jednym :D

    Ty to masz dobrze z tymi facetami! Ślinka na sam widok leci!

    OdpowiedzUsuń
  2. przez żołądek do serca mamy i małej w brzuchu:-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Napiszę tylko - mmmm ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieć jednego kochanego faceta - rozumiem, bo sama mam:-)Ale dwóch to już prawdziwa rozpusta!:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. no no wyglądają przewybornie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co tu taka cisza? Malutka już na zewnątrz :D czekam wieści!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam