Takiego określenia użyła ostatnio moja koleżanka po powrocie od kosmetyczki po zabiegu mezoterapii igłowej na twarz. Od razu mi się skojarzyło z moimi jeżynami, które niedawno zebrałam w ogródku. Porównanie było soczyste.
Ale ja na samą myśl o takich metodach poprawiania urody, które są już może nie bardzo, ale jednak trochę inwazyjne i w pewnym stopniu bolesne - trochę sceptyczna. Jednak to moje subiektywne odczucia, a są kobiety, które potrafią przecierpieć wiele dla perfekcyjnego wyglądu. Po prostu ich uroda jest jednym z zasadniczych składowych ich codziennego samopoczucia, nienaganna uroda mimo upływu lat.
Mam też znajome, które poprawiają sobie usta czy biust. Ja potrafiłam się zdobyć co najwyżej na laserowe zamykanie naczynek na nodze, które powstały z powodu noszenia wysokich obcasów.
Jednak patrząc na to, jak wielu kobietom, które decydują się na zabiegi piękności w specjalnych salonach, w których pracują wykwalifikowani specjaliści, to nie sposób zgodzić się z tym, że jest to potrzebne. Weźmy taką bliznę po podwójnym cesarskim cięciu - hmm, no dobrze by ją było nieco zniwelować. Koleżanka z Wawy poleciła mi ESTETIMED (http://www.esteti-med.pl/).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam