Właśnie przeczytałam u Fashionelki w jej nowym cyklu o blogerskich trendach, że cienki, wąski szalik jest jednym z najnowszych must have tej jesieni. Momentalnie przypomniałam sobie o schowanym na samym dnie szuflady szaliku, który kupiłam i nosiłam jakieś 7 czy 10 lat temu. W każdym razie dawno, ale zawsze miałam do niego sentyment, nigdy (choć parę razy ręka mi zadrżała, by go wyrzucić, bo już się nie przyda).
Pamiętam, że kupiłam go swego czasu w Reserved. Teraz chyba się przyda. Trzeba go zamotać na szyi i długie końce puścić luźno po bokach marynarki, płaszcza lub kurtki albo poniżej biustu przewiązać. Można go na szyi też przewiązać z jednego boku i jeden koniec puścić luźno z przodu, a drugi z tyłu.
Czekałam na ten trend. Lubię go - jest taki kobiecy! Szalik u Fashionelki jest czarny, też mi się podoba i to bardzo, ale ten mój kolorowy jest w dodatku w klimacie etno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam