Taka byłam ostatnio zakręcona, że nie zauważyłam, jak dookoła kwitną bzy. Kiedy zaczynały się matury, było tak zimno, że nawet kasztanowce ledwo rozwijały swoje pąki, na szczęście potem kilka dni wyższych temperatur i tradycji stało się zadość. Już i w domu pachnie bzem, a ja obmyślam letnią garderobę.
Zawsze tak mam, że gdzieś w maju dopada mnie niepohamowana chęć posiadania czegoś nowego. Wprawdzie postawiłam w tym roku na minimalizm, ale kwiatowe desenie zawsze w jakiejś formie do mnie powracają i... zawracają mi w głowie. - Tak jak te stylowe koszule, które chętnie nosiłabym naprzemiennie cały maj, z małymi przerwami na coś jednolitego.
To...
albo to...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam