W poniedziałek 9 lutego 2015 miał miejsce jeden z piękniejszych wieczorów w życiu mojego męża, bo związany z jego pasją - zgłębianiem historii regionalnej. W Pałacu Romantycznym w Turznie podczas swojego wieczoru autorskiego, Marek mógł podzielić się z gronem zaproszonych gości swoimi wspomnieniami z tego czasu, kiedy książka powstawała, jak i skąd zdobywał informacje i pamiątkowe fotografie, co po 10 latach od pierwszego wydania udało się nowego odszukać i opublikować.
Wydawcą książki jest Urząd Gminy Łysomice, który także współorganizował to spotkanie.Ta publikacja jest wyrazem wspólnej ogromnej chęci i wydawcy i autora przybliżenia tak samym mieszkańcom, jak również gościom odwiedzającym gminę - naszej przebogatej lokalnej historii. Niewiele osób jeszcze wie, że w Turznie, w którym mieszkamy, w latach 1825 i 1827 był Fryderyk Chopin, a Łysomice odwiedzał Paderewski i Mościcki. To tylko niektóre ciekawostki, a jest ich znacznie więcej.
Były wzajemne podziękowania z władzami gminy - wójtem Piotrem Kowalem i przewodniczącym gminnej rady Robertem Kożuchowskim (widoczni na poniższym zdjęciu). Marek niespodziewanie otrzymał na pamiątkę z rąk włodarzy gminy pierwszy egzemplarz książki, który zszedł z maszyny drukarskiej.
Kilkadziesiąt minut z kulisami powstania książki w refleksjach wójta Piotra Kowala i oczywiście Marka. Potem uczta muzyczna w wykonaniu trójki uzdolnionych uczniów Toruńskiej Szkoły Muzycznej z utworami, rzecz jasna, Fryderyka Chopina. Na koniec zaś możliwość zamienienia kilku słów z autorem i wpisy dedykowane do książek. - To jedna z tych chwil w życiu, które pozwalają na dzielenie się swoją pasją z innymi.
Było pięknie, miło i refleksyjnie, a ja postanowiłam, że będę się z Wami dzieliła na tym blogu naszym małym lokalnym klimatem, przybliżając historyczne i krajoznawcze ciekawostki. Wpisu o Fryderyku Chopinie możecie się spodziewać w pierwszej kolejności, tym bardziej, że za kilka dni szkoła w naszej miejscowości otrzyma uroczyście imię tego wybitnego polskiego kompozytora, w czym niebywała zasługa między innymi mojego męża.
I my tam z Klaudusią byłyśmy, jakby powiedział poeta - "miód i wino piłyśmy" (raczej wodę i ciasteczko), dumne z naszego historyka pasjonata! Towarzyszył nam jeden z bohaterów książki - Wojciech Matuszewicz, którego ciekawe losy rodzinne znalazły się na łamach monografii. Porozmawiałyśmy też sobie w kuluarach z prężnie działająca radną gminy Kasią Błądek-Mikołajczyk (na zdjęciu powyżej). Dla czteroletniej Klaudii ten moment będzie obecny we wspomnieniach już na pewno na całe życie. Nie wiadomo - a może kiedyś będzie kontynuowała dzieło taty?
SiemkaCześć,
OdpowiedzUsuńbardzo oryginalne miejsce, napewno chętnie odwiedze Cię tutaj nie raz, bardzo ciekawie piszesz twojego bloga - jest faktycznie bardzo interesujący
Pozdrawiam
Karola
Bardzo się cieszę, zapraszam częściej :)
UsuńTo była świetna uroczystość. Dziękuję Vinti za mile słowo :)
OdpowiedzUsuńTaki klimat tylko w naszym turznieńskim pałacu :) Kasiu, miło było razem spędzić czas!
Usuń