Przygotowuję się do nagrania pierwszego vloga. Sprzęt jest, podstawowe umiejętności są. Imperatyw wewnętrzny motywuje od środka. A jak to w życiu - nie wszystko układa się zgrabnie jak domino.
Swoją drogą pyszne DOMINO - ciasto biszkoptowe z kremem i migdałami, jadłyśmy ostatnio z Klaudusią w Hanza Cafe.To było w weekend, a los dołożył nam solidnych kilka klocków wraz z początkiem tygodnia z ospą, co to miała przejść light'owo, a niestety okazała się być u córki w mocniejszej postaci.
Dość niepozornie rozwijająca się na początku, pod koniec tygodnia przybrała formę ataku. Na tyle, że rezolutna i dzielnie znosząca początki choroby Klaudusia, wczoraj i dziś sama narzekała na brak sił i płakała z bólu. - Taki pech, choć mówi się, że to dobrze, gdy małe dziecko będzie miało za sobą tę nieprzyjemną chorobę. Razem walczymy więc i okazujemy sobie duuuużo czułości. Jesteśmy razem poza codziennym kieratem obowiązków. Jesteśmy dla siebie, a ja bardziej niż w jakikolwiek weekend czuję się tak blisko tej małej, a jakże dużej i samodzielnej już osóbki.
Dziś musiałam coś zrobić z rękami - poza obiadem, lekarstwami i sprzątaniem zabawek. Zainspirowana przez tydzień w kropki u Ani z Fashionable.com.pl, wzięłam na warsztat DIY sukienkę w kropki właśnie, która leżała długo na dnie szafy, bo nie ta długość, bo denerwujące rękawy, bo trochę za poważna. Postanowiłam, że tchnę w nią trochę luzu i nowoczesności. Obcięłam 7 centymetrów na dole sukienki, i ciachnęłam rękawy, bo w takich 3/4 było mi za gorąco. Nawet nie zamierzam jej podszywać, a niech się siepie... Taki kaprys :) Obmyślam już do niej jakąś dżinsową lub skórzaną katanę i dodatki.
A tak przy okazji same z siebie zrobiły się... buty. Takie też od dawna w niełasce, bo trochę obcierające pięty, bo trochę twarde, nierozchodzone, choć kupione kiedyś w Warszawie w porywie chwili, na zasadzie - muszę je mieć! "Tyły" pomalowałam na kolorowo lakierami do paznokci, a na "przodach" zrobiłam nierównomierne kokardy.
A tak przy okazji same z siebie zrobiły się... buty. Takie też od dawna w niełasce, bo trochę obcierające pięty, bo trochę twarde, nierozchodzone, choć kupione kiedyś w Warszawie w porywie chwili, na zasadzie - muszę je mieć! "Tyły" pomalowałam na kolorowo lakierami do paznokci, a na "przodach" zrobiłam nierównomierne kokardy.
I już wiem, że ta sukienka, te buty, wiem, że nie obędę się bez plastrów przeciw odciskom Matopat Comfort Plus, że główną inspiracją mojego pierwszego vloga będzie Oh Land, choć nie jedyną. I tylko takiej kabrioletowej furki mi zabraknie w rozmiarze maxi, ale ok - będzie chociaż mini. Tak mi się układa domino do mojego vloga, niech no tylko już nastanie cudowna wiosna buchająca zielenią i kwitnącym owocowym sadem, ach!
Cudne tchnienie w drugie życie butków Och inspirujesz śmiesznotko hehe Pozdrawiam BLUE
OdpowiedzUsuń