niedziela, 21 października 2012

Łatwe, jak bułka z masłem - post żołty

Łatwe, jak bułka z masłem - tak się mówi zwykle, gdy coś jest tak proste, że wykonanie tego przychodzi bez jakichkolwiek problemów. No - ok, ale kiedy dana umiejętność jest opanowana przez tak małą osóbkę, jak Klaudia, której do skończenia dwóch lat brakuje jeszcze 3 i pół miesiąca, to wykonanie perfekcyjnie niektórych czynności wprawia mnie w zdumienie. Oto i spontaniczna lista 3 najważniejszych rzeczy, które w zachowaniu Klaudii robią ostatnio na mnie duuuży wraż :)    

1. Samodzielne zakładanie butów - z uwagą i zrozumieniem, na którą nogę but prawy, na którą lewy i z poprawnie zapiętymi rzepami. 
2. Własnoręczne smarowanie kanapki masłem obiadowym nożem, z oblizywaniem go (na początku byłam przerażona!), kiedy zawartość noża nie pozostawała na kanapce.   
3. Perfekcyjne ładowanie poszczególnych "wspomagaczy zmywających" do zmywarki, czyli - kostek, płynu nabłyszczającego (na szczęście sól pozwala jeszcze Klaudia zasypać mi). Z oczywistą sprawą odkręcania i zakręcania nakrętki od otworu na płyn nabłyszczający i odnoszeniem do kosza niezwłocznie opakowania kostki do zmywania. 

Do tego dochodzi:
- zaciąganie mamusi zaraz, gdy nakruszy na podłodze paluszkami po odkurzacz (jak podrośnie i będzie miała więcej siły, z pewnością sama go przytaszczy, włączy i odkurzy bałagan),
- sprzątanie porozrzucanych zanadto klocków, akcesoriów kuchennych z zastawy dziecięcej, tudzież miśków, piłek i innych takich - na miejsce, to jest do specjalnych koszyków, gdzie owe leżeć powinny, gdy ona zmęczona chwilowo zabawą, robi sobie przerwę na kanapowe lenistwo przed TV,
- "pindrzenie się" rasowe przed lustrem w szafie w swoim pokoju - ostatnio robiła to z takim zacięciem, poprawiając włosy, robiąc miny i pozy, że obserwująca Ją z boku niania, ze śmiechu boki zrywała, 
- tańce i śpiewy przed i razem z programami TV, że zaczynam się już poważnie zastanawiać nad zapisaniem Jej na taneczne zajęcia w szkole tańca...

Dodam tylko, że moja jak z reklamy - wszechstronnie utalentowana Klaudusia ani myśli przy całej swej z pewnością wrodzonej inteligencji, mówić jakieś konkretne słowa. Jej język dziecięcy jest nadal Jej numerem jeden w komunikacji, ale może już niedłuuuuuogo? No i moja impresja foto z kolorem żółtym...
   



















4 komentarze:

  1. z tą dziecięcą mową to różnie bywa... kiedyś przecież zacznie :) a zółta impresja jest czarująca :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak całkiem sama sobie "maśli" chlebek? :) WOW!!
    Kanie bym zjadła w panierce mniam mniam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale apetytu narobilas na te sowy.Zawsze w Polsce lubilismy jezdzic na grzyby.Moja corka ma 2 latka i mowi bardzo dobrze Po Polsku i pojedyncze słowa po Angielsku.A syn zaczął mowic pozno po 3 roku zycia teraz jako 6 latek buzia mu sie nie zamyka.Ostatnio na bilansie 2 latka corka zachwalana no i bardzo za to ze nie ma juz pieluszki tylko na noc jak zaczelam mowic a syn to w jej wieku itp powiedziala mi lekarka niech pani nie porownuje dzieci do siebie kazde jest inne .A twoja corka spokojnie jak zacznie mowic to cie pewnie zagada.

    OdpowiedzUsuń
  4. ale cudne kanie ! mnaim ! jedyne grzyby które jem :D

    w szoku jestem jaka Klaudusia zdolne ! brawa i pokłony !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam