Była frajda - rano razem z Klaudusią wykopałyśmy z ogródka malutkie marchewki, potem Coróchna je umyła wodą z węża, następnie ja je oskrobałam (tak, tak - nie obrałam, bo takie młode marchewki się skrobie :) W tym czasie Lalunia chlapała się w kałuży wody, której nalała co nie miara, gdy myła marchewki. Zaraz potem - krojenie, doprawianie, Córeczki mojej asystowanie i pomaganie w symultanicznym do nastawiania zupy - przygotowywaniu prania :) Na koniec... ZUPY OGÓRKOWEJ i RACUSZKÓW Z JABŁKAMI smaaaakowanie :)
Garnek do kiszenia ogórków zakupiony na targu staroci na Brokante w Brukseli
dwa lata temu sprawdza się doskonale...
Racuszek z jabłkami z kroplą swojskich powideł śliwkowych (w tym roku z dodatkiem cynamonu i goździków).
Bohaterka około 11-tej zwykle jest zmęczona, więc pokłada się gdzie popadnie, nawet przy sortowaniu prania w kuchni :)
Było trzy dni temu i już się zmyło :)
To był pierwszy raz Klaudusi w kamionkowskim jeziorze 4. tygodnie temu :)
:)) ale czaderskie różowe włosy miałaś!! jak robiłaś? :D
OdpowiedzUsuńps: tego garnka do ogórków Ci zazdroszczę :)
cudna kuchareczka :D mały czyściciel marcheweczek :D jest boska !
OdpowiedzUsuń