Pogoda jest cudowna, kolorowe liście cieszą w tym roku mnie w listopadzie jak nigdy dotąd. Miałam ochotę już milion razy zrobić Malutkiej sesję zdjęciową w tym kolorowym krajobrazie, ale w weekendy wszystko kręci się wokół gruntownych domowych porządków, posiłków Małej, domowych obiadów i zwykle małych wypadów na "lofrowanie" po sklepach dla relaksu i potrzeby również, co by lodówkę zapełnić i wrzucić na grzbiet jakiś nowy skromny ciuch, albo chociaż mały element garderoby... Cieszę się więc małymi namiastkami długich spacerów - teraz, kiedy pracuję - krótkimi przechadzkami z Klaudusią w tempie sprint w najbliższej okolicy domu. Wyznacznikiem też długości spaceru jest jej zimny nosek - kiedy zaczyna się taki robić, wracamy do domu, by nie kusić złego - choróbska przebrzydłego. Bowiem ja mam teorię swoją prywatną przetestowaną na moim pierwszym dziecku, iż zbytniego hartowania dziecku należy oszczędzić. - I już tu czuję, jak sypią się na mnie gromy :))))))) Że co? Że nie chodzi Klaudusia na godzinne lub dwugodzinne spacery? Że nie śpi na świeżym powietrzu? Ano nie. I chorować - też nie choruje (poza dwoma trzydniówkami na przestrzeni ponad 9-u miesięcy). Taką to teorię swoją mam i stosuję ją na swój użytek, że po powrocie z pracy zaliczamy spacerek dosłownie 10-15 minutowy i wracamy z lekko chłodnym noskiem do domu w pełni sił i radości.
Wwwwrrrrrr - siódmy i ósmy ząb idą chyba jednocześnie i to od miesiąca siedzą w dziąsłach i się przebić nie mogą. Niedziela ostatnia była dla mnie osobiście dniem fizycznie dość krytycznym - noszenie na rękach wierzgającej z zębowego bólu i gryzącej wszystko co popadnie 10-kilowej obecnie dziewczynki - w tym najbardziej moje ręce, szyję i oczywiście piersi :) doprowadziło mnie do lekko mówiąc chwilowego wyczerpania, jednak z początkiem tygodnia dobry humor Malutkiej i moje odespanie naprawiły straty, które należą już do historii... Może przez te prace ręczne trochę znowu schudłam, he, he?
Namiętnie testujemy mikserek nadesłany przez firmę vtech i już niedługo o jego funkcjonalności opowiem. Niebawem też dotrą do nas nowe ciekawe produkty do testowania - naczynia i gryzaczki marki MAM.
Post kończą fotki mojej Klaudusi z dzisiejszego poranka, gdy to o 6:10 miała ochotę sobie pobuszować w pościeli, a mamuśka musiała za pół godziny śmigać na stację PKP celem udania się do pracy, więc o pościelowym wariowaniu nie było niestety mowy - ech, co za pech :)))))
A na sam koniec końców - ciacho zamówione przeze mnie u męża i syna na niwelację niedzielnego focha z powodu umęczenia Klaudusinym ząbkowaniem...
Wwwwrrrrrr - siódmy i ósmy ząb idą chyba jednocześnie i to od miesiąca siedzą w dziąsłach i się przebić nie mogą. Niedziela ostatnia była dla mnie osobiście dniem fizycznie dość krytycznym - noszenie na rękach wierzgającej z zębowego bólu i gryzącej wszystko co popadnie 10-kilowej obecnie dziewczynki - w tym najbardziej moje ręce, szyję i oczywiście piersi :) doprowadziło mnie do lekko mówiąc chwilowego wyczerpania, jednak z początkiem tygodnia dobry humor Malutkiej i moje odespanie naprawiły straty, które należą już do historii... Może przez te prace ręczne trochę znowu schudłam, he, he?
Namiętnie testujemy mikserek nadesłany przez firmę vtech i już niedługo o jego funkcjonalności opowiem. Niebawem też dotrą do nas nowe ciekawe produkty do testowania - naczynia i gryzaczki marki MAM.
Post kończą fotki mojej Klaudusi z dzisiejszego poranka, gdy to o 6:10 miała ochotę sobie pobuszować w pościeli, a mamuśka musiała za pół godziny śmigać na stację PKP celem udania się do pracy, więc o pościelowym wariowaniu nie było niestety mowy - ech, co za pech :)))))
A na sam koniec końców - ciacho zamówione przeze mnie u męża i syna na niwelację niedzielnego focha z powodu umęczenia Klaudusinym ząbkowaniem...
Hafija się uaktywnia...
OdpowiedzUsuńmy też nie śpimy na świeżym, od tego jest dom, nie pijemy na dworku i nosimy komin czapkę i rękawiczki. spacery nie trwają długo i Mały jest zawsze przykryty i ma pod dresem rajstopy. nie mam zamiaru nie wychodzić z nim w mrozy ale na pewno będą to szybkie tour de blok i do domu.:) u nas też będzie MaM :) musiałam wkładki obadać, mycie zębów i naukę jedzenia ale resztę napiszę u siebie :) Gabrys
buziaki śle Malutkiej (taki z niego flirciarz)
Klaudusia jest super, my też czekamy na produkty mam i chyba podobne rzeczy wybrałam, bo też naczynia i gryzaki :)
OdpowiedzUsuńtego ciasta zrobionego przez meza to zazdroszcze , ja mam dzis upiec tort dla Hanuszki na urodziny, wolalabm pojsc na 2 h spacer, wysprzatac caly dom i pare innych rzeczy byle sie za robienie biszkoptu nie brac, zwlaszcza ze nie mam tu miksera :(
OdpowiedzUsuńoj a śliczny króliczek ci pieknie rosnie :)) duzo zdrowka :)
:D Jakże Ona słodko wygląda w tej czapelucie:D
OdpowiedzUsuńCudne fotki ! :) Te w pościeli rewelacja :D no i na koniec pociekła man ślinka ;)
OdpowiedzUsuńSesja wśród jesiennych liści - piękna, też planowaliśmy, aż tu nagle dziś tak zimno się zrobiło - brrrrr. Buziaki dla księżniczki!
OdpowiedzUsuńJaki kotek piękny! :)
OdpowiedzUsuńhihihi...wygląda uroczo! natomiast z tym spaniem na dworzu to u nas jest tak, że gdybym chciała, aby mały nie spał na spacerze, to w ogóle byśmy nie spacerowalo. Kilka kroków i zawsze odpada:-)
OdpowiedzUsuń