Pracując już od prawie dwóch miesięcy, cieszę się na weekendy jak szalona... Że pobędę dłużej z Malutką, że ogarnę bardziej dom, tak jak lubię, ale w tygodniu nie mam aż tyle czasu, że wyskoczę gdzieś na mały odprężający tour po choćby 2-3 sklepach, że upiekę ciasto, że może coś obejrzę spokojnie w telewizji, że zwyczajnie odpocznę przy nieśpiesznie wypijanej filiżance kawy...
No i w sumie udało mi się to wszystko zrobić, a nawet więcej - ... od niedzielnego poranka do około 11-tej przed południem zaliczyłam w tempie sprinterskim własną chorobę, dusząc ją w zarodku gorącym Gripexem. Podczas gdy moja dziś trochę nieznośna Mała - najprawdopodobniej z powodu wychodzącego jej 7-go zęba - przed południem dłużej pospała, ja zaliczyłam też ekspresowe wypocenie pod kocem na kanapie. Po czym wstałam, wypiłam upragnioną kawkę, podnoszącą mi ciśnienie, zaserwowałam na obiad dewolaye i potem jeszcze kilka innych zaplanowanych rzeczy, po czym weekend dobiegł końca. Smutno, bo się kończy, ale fajnie, bo jutro poniedziałek, rozpoczynający kolejny, mam nadzieję, fajny tydzień, na którego końcu nasza Mała będzie już miała równe 9 miesięcy! - Teraz to czas w Jej rozwoju już po prostu śmiga!!!
Zachwycamy się aktualnie Jej powtarzanym miarowo kilkanaście razy w ciągu dnia "koci-koci" Jej cudownymi małymi rączusiami. Rozbraja nas już nie tylko swoimi składanymi pierwszymi słowami, ale też bardzo rozumnym kontaktem wzrokowym i kojarzeniem osoby, którą nazywa. No i, nie wiem, jak u Was, ale najwspanialszym programem telewizyjnym pomiędzy jej zabawami i śmiganiem w chodziku lub na czworakach po domu są ni miej ni więcej, tylko intensywne bloki reklamowe :)))))
No i w sumie udało mi się to wszystko zrobić, a nawet więcej - ... od niedzielnego poranka do około 11-tej przed południem zaliczyłam w tempie sprinterskim własną chorobę, dusząc ją w zarodku gorącym Gripexem. Podczas gdy moja dziś trochę nieznośna Mała - najprawdopodobniej z powodu wychodzącego jej 7-go zęba - przed południem dłużej pospała, ja zaliczyłam też ekspresowe wypocenie pod kocem na kanapie. Po czym wstałam, wypiłam upragnioną kawkę, podnoszącą mi ciśnienie, zaserwowałam na obiad dewolaye i potem jeszcze kilka innych zaplanowanych rzeczy, po czym weekend dobiegł końca. Smutno, bo się kończy, ale fajnie, bo jutro poniedziałek, rozpoczynający kolejny, mam nadzieję, fajny tydzień, na którego końcu nasza Mała będzie już miała równe 9 miesięcy! - Teraz to czas w Jej rozwoju już po prostu śmiga!!!
Zachwycamy się aktualnie Jej powtarzanym miarowo kilkanaście razy w ciągu dnia "koci-koci" Jej cudownymi małymi rączusiami. Rozbraja nas już nie tylko swoimi składanymi pierwszymi słowami, ale też bardzo rozumnym kontaktem wzrokowym i kojarzeniem osoby, którą nazywa. No i, nie wiem, jak u Was, ale najwspanialszym programem telewizyjnym pomiędzy jej zabawami i śmiganiem w chodziku lub na czworakach po domu są ni miej ni więcej, tylko intensywne bloki reklamowe :)))))
:D
OdpowiedzUsuńJa też cały tydzień marzę o weekendzie, a raczej o niedzieli, bo tylko wtedy jesteśmy caaaąły dzień w trójkę- znaczy się czwórkę licząc Nicnieroba;)