niedziela, 18 września 2011

Refleksje z testowania deserków owocowych BoboVity...

Kochani, wrzesień i weekend taki piękny, domowo-pracowity i szybko płynący m.in. z powodu powrotu do pracy, że trudno czas zatrzymać na chwilkę, by wyłączyć się na napisanie posta, dlatego dopiero teraz, a nie w piątek - moja relacja z testowanych produktów BoboVita - najnowszych deserków owocowych, które można już podawać dzieciom po skończeniu 4-go miesiąca / jeden z nich po 9 miesiącu.

Moja malutka testerka - Klaudusia ma już 7,5 miesiąca, więc z powodzeniem poradziła sobie z konsumpcją codziennie innego deserku i jak zauważyłam, każdy z nich smakował jej naprawdę wyśmienicie, no ona generalnie jest przyzwyczajona już od dwóch miesięcy do urozmaicania diety owocami.

Nie jest tajemnicą ani żadnym odkryciem dla wtajemniczonych w arkana diety maluchów mam, że owoce wspomagają delikatnie przemianę materii naszych dzieciaczków, czego efektem są zdrowe i bezproblemowe kupki, które często są naszą zmorą, gdy dziecko ma z nimi kłopot...

Ja z tego powodu wraz z wprowadzeniem praktycznie równolegle do diety Klaudusi po 4 miesiącu kleiku ryżowego i marchewki, podawałam też mus z jabłuszka oraz bananka. Wówczas też zakończyły się nasze atrakcje kolkowe, jakie miały miejsce, gdy karmiłam wyłącznie piersią. Mleko mamy jest nadal w diecie Malutkiej, ale wraz z innymi pokarmami jest najprawdopodobniej lepiej przyswajalne i lepiej trawione przez kształtujący się ciągle system pokarmowy mojego dziewczyńskiego dużego już całkiem niemowlaczka :)

Moja Malutka jest na takim etapie, że jest w stanie zjeść lekko rozdrobnioną na 2-3 cząstki malinkę z krzaka :), ale potrawy - w tym deserki owocowe - podaję jej jeszcze w wersji bardzo rozdrobnionej o konsystencji musu. Dlatego o ile zupki dla niej gotuję najczęściej sama (nie odważyłam się jedynie ugotować jeszcze samodzielnie zupki z rybką, dlatego kupuję w tym miesiącu jej życia takie zupki gotowe), o tyle musy owocowe, poza czysto jabłkowym - chętnie kupuję w sklepie gotowe, bo jednak trudno mi dobrać taką kombinację składników, jaką można spotkać w słoiczkach oferowanych przez producentów przemysłowych...



W najnowszych deserkach BoboVity, które testowałyśmy z Klaudusią, przypomnę:




najbardziej pasowało nam to, że bazą smakową był albo banan albo jabłko, czyli smaki, które Klaudusia już bardzo dobrze zna i je lubi, a dodatki innych owoców: malin, czarnej porzeczki, winogron, moreli oraz mango czy ananasa były dla niej, jak zaobserwowałam, zaskoczeniem, ale miłym i smacznym zaskoczeniem. Nie było bowiem przypadku, aby któryś deserek nie został zjedzony ze smakiem i do końca. O dziwo - dzięki regularnemu jedzeniu przez pięć kolejnych dni tych owocowych deserków, Mała też chętniej jadała zupki i kleik ryżowy, gdyż najprawdopodobniej świetnie działało trawienie i w brzuszku pojawiało się miejsce i apetyt na kolejne potrawy (włącznie z cycusiem oczywiście :))))

A wszystko to zajadała elastyczną łyżeczką od BoboVity, o której jeszcze słów kilka jutro skreślę, bo teraz już naprawdę "odpływam", Malutka się za chwilę obudzi na cycusia, a ja rano do pracy pomykam... Rzecz jasna - przypominam o konkursie (szczegóły w tym poście). Zestaw deserków oraz prześwietna elastyczna łyżeczka z miseczką powędrują do Szkraba z Owocową Minką, która jest hasłem tego konkursu :) Macie czas do wtorku, do godziny 00:00! Czekam na Wasze zgłoszenia :)

3 komentarze:

  1. kochana tak fajnie piszesz o tym testowaniu, że człowiek, choć przeciwnikiem doświadczeń wielkim, ma ochotę zaraz do sklepu po słoje owe pobiec;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie pamiętam tego kupowania deserków, rozdrabniania, musowania. Teraz testujemy nowe smaki gum do żucia i żelek :-) W końcu 8 lat zobowiązuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z Kubciem też na razie nowe chipsy testujemy, czy napoje, ale niedługo i deserki z Antosiem wcinać będziemy (bo czas leci szybko, że ho, ho) :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam