Zdaje się, że nasza bez jednego tygodnia 8-miesięczna Klaudusia zalicza kolejny skok rozwojowy określany mianem "kryzysu 8. miesiąca" - co drugi dzień marudzi babci i niani podczas mojej nieobecności, gdy jestem w pracy, ma zmienne nastroje, budzi się kilkakrotnie w ciągu nocy, jada raz lepiej, raz gorzej i nawet miewa stany podgorączkowe... Staje się niezwykle kontaktowa, czasem wylewna w swych słodkich uśmiechach i gruchaniu, a czasem wyciszona, zajęta swoimi zabawkami przez dłuższy czas...
Zaczyna grymasić, gdy podaje się jej kilka dni pod rząd podobne zupki, chętniej zje odrobinę "dorosłego obiadku" czy maliny "prosto z krzaka" w naszym sadzie... Niebywałą frajdę już ze dwa razy sprawił jej fakt, że sama rączkami mogła zajadać, gryźć, miętosić, oglądać i wkładać rączkami samodzielnie do buzi drobny makaron. Zaczynam więc, postanowiłam, od najbliższego weekendu wdrażać ją metodą BLW, czyli "metodą wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka, pozwalająca na naukę samodzielnego jedzenia od chwili startu" do jedzenia własnymi siłami pokrojonych na drobne słupki warzyw i owoców. Zobaczymy ile to da nam frajdy, ile stąd będzie dla niej nauki, a ile efektywnego jedzenia :)))) - obserwacje oczywiście opiszę na blogu.
Zamierzam pokombinować z nowymi zupkami i deserkami - co mi wyjdzie, dam znać :) A na koniec fota mojej "Fikołajki" :)
Zaczyna grymasić, gdy podaje się jej kilka dni pod rząd podobne zupki, chętniej zje odrobinę "dorosłego obiadku" czy maliny "prosto z krzaka" w naszym sadzie... Niebywałą frajdę już ze dwa razy sprawił jej fakt, że sama rączkami mogła zajadać, gryźć, miętosić, oglądać i wkładać rączkami samodzielnie do buzi drobny makaron. Zaczynam więc, postanowiłam, od najbliższego weekendu wdrażać ją metodą BLW, czyli "metodą wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka, pozwalająca na naukę samodzielnego jedzenia od chwili startu" do jedzenia własnymi siłami pokrojonych na drobne słupki warzyw i owoców. Zobaczymy ile to da nam frajdy, ile stąd będzie dla niej nauki, a ile efektywnego jedzenia :)))) - obserwacje oczywiście opiszę na blogu.
Zamierzam pokombinować z nowymi zupkami i deserkami - co mi wyjdzie, dam znać :) A na koniec fota mojej "Fikołajki" :)
jaka ona już duża ;-) i jaka słodka :-) podobna do mamy :-)
OdpowiedzUsuńhej gdzie sie zgłosiłaś do testowania kosmetyków nivea?
OdpowiedzUsuńpodaj mi namiary i napisz co zrobilas ze Ci przysłali tyle kosmetyków.
Pozdrawiam
Mama Julci ;* -> Kochana, Nivea sama się do mnie zgłosiła. Oni sami wybierają sobie blogi :) pozdrowionka!
OdpowiedzUsuń