Mieliśmy dzisiaj się nie objadać, bo w południe wybieraliśmy się na piknik jubileuszowy firmy, w której pracuję, czyli TZMO SA. Ale, ale... - mąż rzucił swojej mamie, czyli babciulce Klauduni hasło: d-o-m-o-w-y makaron do rosołu i babcia niewiele myśląc, złapała za mąkę, jajka, wodę i wałek oczywiście, no i ruszyła do dzieła :)))) Rosołek z domowym makaronem był przepyszny (instrukcja przygotowania załączona na fotkach), a my oczywiście mocno musieliśmy potem wciskać jakieś drobne piknikowe przekąski w nasze dopieszczone tym delikatesem brzuchy i zagryzać pysznym jubileuszowym tortem (TZMO nasze obchodziło dziś 60 lat istnienia jako firma i 20 lat jako spółka). Klaudusia okrzyknięta została przez nas Małą Festyniarą, ponieważ tak dzielnie buszowała, bez cienia płaczu, a wręcz przeciwnie - z wielkim zaciekawieniem i radością, że w dodatku przegapiła swoją popołudniową porę snu i zasnęła wcześniej wieczorkiem już na noc. - Wot i dodatkowy dla nas bonus :)))) w postaci wolnego niedzielnego wieczoru...
pychotka*
OdpowiedzUsuńTaki rosołek to normalnie niebo w gębie!! Mniamki!!
OdpowiedzUsuńNo niunia przepięknie się prezentuje! A w tej ciąży mam ciągłe ciągoty na rosół, no i teraz też mi smaka narobiłaś ;) A szarlotka upieczona i wyszła pycha - cała rodzinka się zajadała, więc dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńMoja Babcia też nam co niedzielę robiła domowej roboty makaron!!! Rosół z domowym makaronem to niebo w gebie!! Pozazdrościć!! :-)
OdpowiedzUsuń