piątek, 22 lipca 2011

Każdy potrzebuje przestrzeni

Nasza Klaudusia zaczyna sama opanowywać swoją przestrzeń. Wczoraj w tempie ekspresowym od zamówienia na allegro, bo niecałej doby, przyjechał do nas chodzik dla Malutkiej, z którym zaczyna dopiero się oswajać. Kilka stopni regulacji pozwala na to, by tak maleńki, prawie półroczny Szkrab już dosięgał nóżkami do podłogi. I - wiem, wiem, nie omieszkały mnie poinformować już "ciocie dobra rada", że to niezdrowe dla dziecka, że nie nauczy się raczkować, że skrzywi sobie kręgosłup... Ale ja w tym wypadku wiem swoje - mój pierwszy syn 16 lat temu śmigał w takim chodziku po domu jak szalony i dziś żadnych problemów z nim nie mam, więc zawierzę swojej intuicji. A o nauce raczkowania też nie zapominamy - na dowód fotki poniżej, na których kadr po kadrze uwieczniałam moją balansującą z plecków na brzuszek i odwrotnie Pannicę...

Zaś nasza dorosła trójca (mąż, syn i ja :) opanowała ostatnio przestrzeń kuchenną, przygotowując kolejne obiadki (klopsiki w sosie koperkowym z pietruszką, udka kurczaka po meksykańsku w sosie...śmietanowym!!!).

Wczoraj zwieńczyłam też głęboką nocką ooooostre dzieło podpatrzone od S jak Sylwia i Szycie, czyli sałatkę z ogórków po meksykańsku. POLECAM - szczypie w język i podniebienie przeraźliwie boooosko!



































6 komentarzy:

  1. Absolutnie boska ta Twoja maluda. Korci mnie trzecie maleństwo :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki Kochana! oj, kibicuję Ci, a niech Cię skorci :) teeeraz synuś???

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana moja,
    Córcia Twoja rozwija się w tempie ekspresowym;-)I widzisz z wieloma rzeczami, tak jak z tym chodzikiem możnaby sie nie zgodzić w świetle nowych zasad rozwoju niemowlaka, a Ty robisz po swojemu i jak widać na załączonych obrazkach malutkiej różyczce na dobre tylko to wychodzi;-)Bo gna do przodu w swoim rozwoju jak struś pędziwiatr :-)

    A ja od dwóch tygodni borykam się pytaniem czy dać już tę zupkę, czy czekać do końca 6 miesiąca - jak nowe teorie nakazują...

    A do tego jesteś gospochą całą gębą, taką ciepłą i kochaną, taką maminą. Achhhhh jesteś cuuuudowną mamą i Twoje dzieciaki są prawdziwymi szczęściarzami;-)Małżon też;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Ci Mamusiu-Martusiu. Natchnęłaś mnie do napisania nowego posta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale duzo mialas tych ogorasow!!! Ciesze sie, ze Tobie smakowalo!!! Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. mniaaaam.... myslalam, ze juz nigdy tego nie powiem na widok ogórkow, po tym jak przez cały pobyt u mojej babci i mamy, gospodynie dzien dzien walczyly z tym warzywem...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam