niedziela, 5 czerwca 2011

Karmienie piersią to nie tylko wartość, ale i obserwacyjna frajda

O karmieniu piersią pisze się, mówi, dowodzi, nawołuje, przekonuje, zachwala, pochwala itp. itd.... Ja o karmieniu piersią zdecydowałam już z moim pierwszym synem 16 lat prawie temu. Karmiłam go 2 lata i 7 miesięcy, nie wyobrażałam też sobie nie karmić swoim mlekiem mojej małej 4-miesięcznej teraz Klaudusi.

Że cudowna więź, że względy zdrowotne zarówno dla dziecka, ale także dla mamy, że wygoda (zwłaszcza w nocy), że inne hiper plusy... to jasna sprawa. Minusów jako życiowa optymistka nie dostrzegam, lecz pokonuję :) Nawet karmienie w miejscach publicznych nie jest dla mnie problemem, zawsze znajdę jakiś ustronny kącik i tak się ustawię ciałem do otoczenia, że biustem raczej nie zaświecę. Ostatnio wybraliśmy się całą rodzinką na występ syna z gry na pianinie i niestety w trakcie musiałam poszukać ustronnego miejsca, by nakarmić córuchnę, więc przycupnęłam na jakichś schodkach z tyłu zabytkowej kamienicy z dala od wzroku przechodniów, za to z widokiem na zielone majowe drzewa i nakarmiłam na kolanach dziewczynkę... W końcu nie wszędzie można oczekiwać, że będą ustronne pokoiki do nakarmienia brzdąca.

Mnie zaś karmienie piersią skłoniło do innej refleksji. Zauważyłam, że po tym jak brzdącuś pije mleczko, w jaki sposób to robi, określa już jakoś jego maaaalutką osobowość, temperament, tudzież charakterek :) Moje dzieci - już teraz widzę - porównując je w tym pierwszym etapie życia, gdy ssie się cyca mamy - były / są zupełnie inne...

Maciej zawsze spokojny, leniwie przysysał się do cyculka i dopóki nie najadł się do końca, nie wypuszczał piersi z buźki ani na chwilę, po czym najczęściej spokojnie zasypiał. W ogóle pierś to był mój sposób na małego, by zasnął. Dlatego m.in. tak długo karmiłam go piersią. Gdy miał półtora roku i ja poszłam do pracy, a on do żłobka, to gdy wsiadałam do auta po wyjściu z pracy, on zaraz się do piersi przysysał i ucinał sobie popołudniową samochodową drzemkę. Mogłam go karmić wszędzie, w każdej pozycji - na leżąco, na siedząco, na stojąco nawet :)

Klaudusia to rezolutna, mega energiczna damulka z bystrymi oczkami, które ma wprost dookoła głowy! Ona nie może spokojnie przyssać się do cyca i wypić przewidzianą o danej porze porcję mleczka, tylko najpierw musi interesować się wszelkimi zjawiskami, które są dookoła, nawet jeśli nadal jest to to samo miejsce, w którym zwykle ją karmię, czyli duże łóżko, w którym ze mną śpi. I choć to pozycją leżąca jest jej właśnie ulubioną. Nawet jeśli jest bardzo głodna, to zasysa pierś na 2-3 sekundy, wypluwa, rozgląda się i znowu zasysa i tak z 10-15 razy, aż nasyci się swoim rozbrykanym zachowaniem i dopiero zaczyna pić na dobre. Stąd zapewne i jej kolki, ponieważ na pewno łyka wtedy niepotrzebne powietrze, które później przeszkadza w żołądeczku.

Wiem już na jakiego prawie dorosłego człowieka wyrósł mój pierwszy ssak - spokojny, zrównoważony syn i wydaje mi się, że przeczuwam, jaki może być mój ssak nr 2- moja rozbrykana, absorbująca Lalunia...

Czy to się sprawdzi? Zobaczymy. Obserwacyjne oko matki karmiącej piersią czuwa i rejestruje :))

4 komentarze:

  1. Ja tez uwielbiam patrzeć na ssące maluchy. To jedna z największych frajd karmienia piersia.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie spodoba się Wam to, ale ja nie lubiłam karmić piersią. Robiłam to do 9 miesiąca i potem skończyłam.
    To znaczy nie, że mi to jakoś przeszkadzało, ale fanką nie byłam. Ja z tych ruchliwych, niecierpliwych i karmienie dla nie trwało za długo itd

    OdpowiedzUsuń
  3. Balbina, rozumiem Cię, wbrew pozorom, bo choć podchodzę z humorem do karmienia piersią Klaudii :), to czasem ta jej ruchliwość denerwuje mnie, jednak plusy karmienia piersią (zwłaszcza zdrowotne) są tak ogromne, że e zamierzam karmić długo...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie karmienie piersią 2 lata to masakra (!) Niestety ale podejrzewam ze wytrwam do 9 miesięcy... Jestem egoistką, nadpobudliwcem i niecierpliwa... Jakoś nie mogę sobie wyobrazić tak dużego dziecka przy cycku a jeśli widzę to mnie aż odrzuca...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam