czwartek, 7 kwietnia 2011

Urok codzienności z Małą Istotką

Magiczna jest moc upływającego czasu, a wraz z nim zmieniających się naszych uczuć, emocji, refleksji... Uświadomiłam dziś sobie jak bardzo moje życie, a wraz z nim życie naszej już 4-osobowej rodzinki zmieniło się od momentu, gdy w czerwcu ubiegłego roku dowiedziałam się, że jestem w ciąży.

Od tamtej pory wstąpiłam w jakiś taki nieziemsko euforyczny wręcz stan szczęścia, że zostanę ponownie mamą malutkiej istotki, a gdy się okazało, iż to będzie dziewczynka, to szczęście zwielokrotniło się maksymalnie... Ciąża to był dla mnie przepiękny okres niesamowicie ekscytujący i cudowny zarazem, nawet włączając w to sferę biologiczną tego rozciągniętego na 9 miesięcy faktu :)

Najpierw tydzień na oddziale patologii ciąży sam na sam ze swoim jeszcze brzuszkiem. Następnie narodziny Malutkiej. Potem przebywanie przez 5 dni sam na sam z moim dzieciątkiem w szpitalu, kiedy wszystkie chwile były nasze i tylko nasze. A ostatnio w domu nieco ponad dwa miesiące rozkochania się w Malutkiej i poznawania nawzajem - to było coś tak wspaniałego, że wręcz bajkowo nierealnego - a jednak, dotyczyło mnie / nas oraz Jej i dostarczyło przecudownych emocji...

Teraz zaś czuję, że jesteśmy już tacy fajnie oswojeni. Czuję, że znam to Maleństwo już dobrze,... lepiej, ... coraz lepiej, a ona mnie i nas; że z odrębnych światów pojedynczych osób narodziła się jakaś zupełnie nowa "chemia" - trudna do nazwania i jakże piękna zarazem :) Pewnie dzieje się to za sprawą tego, że nasza dziewczynka z dnia na dzień jest coraz bardziej "kontaktowa" i na nasze gesty, uśmiechy, rozmowy odpowiada swoją mimiką, a my cieszymy sie tym, jakby to było największe odkrycie świata!

Nie uwierzycie, ale dopiero teraz tak mocno realnie zaczynam czuć to, że ja jestem mamą już dwójki dzieci, a nie pojedynczą, unoszącą się 10 cm nad ziemią kobietą w ciąży, a potem mamą noworodka, zaś my wspólnie stanowimy zgraną 4-osobową już rodzinkę.

Czuję, że tak ciepło oswoiliśmy się z naszym nowym malutkim członkiem rodziny i zaczynamy już jakiś kolejny etap wspólnego życia w pogłębionej więzi pomiędzy nami...

my - w domowych pieleszach w 9 i pół tygodnia Klaudusi





2 komentarze:

  1. Ależ ona do Ciebie podobna :) Piękna jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. trafiłaś w sedno - tym razem ja napiszę AMEN! :) bo nie ma co dodawać to oswajanie jest metafizyczne :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam