Szafa, a właściwie na razie kilka szuflad Róży to ostatnio moja mała radość, która pozwala skracać oczekiwanie na pojawienie się na świecie mojego Maleństwa.
Odkąd dowiedziałam się, że to będzie dziewczynka - szafiarski szał zakupowy przeszedł mi z zainteresowania własną garderobą na maleńkie dziewczęce ciuszki. Zaczęło się oczywiście od odwiedzenia kilku typowo "bobasowych" sklepów, ale szybko okazało się, że ceny są tam delikatnie mówiąc zabójcze, jeśli się chce skusić na naprawdę ładną rzecz, a tańsze są dość sztampowe. Postanowiłam więc odwiedzić lumpeksy. Obiecałam sobie rozsądnie jedno, że bieliźniane ciuszki kupię nowe, ale wszelkie sukienusie, wierzchnie bluzy, spodenki itp. wyszukam sobie w różnych miejscach i po fajnych baaardzo przystępnych cenach.
Okazuje się, że szał kupowania maleńkich ciuszków dotyczy nie tylko samych kobiet w ciąży, ale również ich najbliższych koleżanek. W tym tygodniu spotkałam na zakupach pewną wspólną koleżankeę Izę, która postanowiła sprawić niespodziankę innej naszej wspólnej ciężarnej koleżance - Marcie, która spodziewa się córeczki w styczniu. Przy okazji podczas wspólnej szperaniny wyszukała dla mojej Różyczki słodki strój kąpielowy, który będzie jak znalazł na przyszłe lato dla małej :)
Moja koleżanka Asia w piątek sprawiła mi zaś miłą niespodziankę. Na moim biurku wylądował malutki prezencik - śliczne różowe bolerko, które zaprezentuję już w następnym poście nt. szafy Róży.
A dziś naprawdę spora dawka zdjęć z aktulanego stanu szafy Mojej Różyczki, która, jak wyszło na badaniu w 23 tyg ciąży, w którym teraz jestem - waży już 505 g i mierzy 19,8 cm!
Objętość zdjęć przekroczyła mi limit, więc zamieszczę je w kilku postach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam