piątek, 2 kwietnia 2010

6:45

Kiedyś w końcu musiał być ten outfitowy pierwszy raz. Nie można przedłużać w nieskończoność...
Tak to było wczoraj o 6:45 :) Fotki mocno lomograficzne, ale już musiałam zacząć dokumentować looki, bo nie wiadomo, kiedy znowu ten zestaw założę. Chwila uciekała, to złapałam ją razem z osobistym fotografem w locie i z pomocą mocno niedoskonałego sprzętu...

Once I finally had to be the first time of my outfit. Can not be extended indefinitely ...So it was yesterday at 6:45:) Pictures hard lomographyc, but I had to begin to document looks, because I do not know when again I bet this set. While fleeing, then grabbed it with a personal photographer on the fly with the help of highly imperfect equipment ...

5 komentarzy:

  1. ha! stało się , w końcu:)
    różowa koszula jest super, ale kiepsko ja widać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obiecałam, więc zaczęłam :)
    Teraz już będę częściej!
    Różowa koszula to podebrana synowi Cedarwood State. Naprawdę jest w czerwono-biało drobniutką kratkę, na punkcie której ostatnio mam małego ała...

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie z kolei urzekła kontrowersyjna i odważna plecionka we włosach ! Bravo Kiki ! Tak dalej...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo za odwagę. Widać że moda to Twoja pasja.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam