poniedziałek, 23 listopada 2015

Timotei drogocenne olejki porwane do akademika :)

Szybko przyfrunęły i szybko odfrunęły ode mnie trzy produkty z serii Timotei drogocenne olejki. Szampon, odżywkę i mgiełkę upiększającą do włosów użyłam w sobotę dosłownie raz. Użył tych produktów też Maciej, który stwierdził, że są na tyle fajne, że chce je zabrać do akademika. 
Skonfrontowaliśmy nasze wrażenia po zastosowaniu Timotei i okazało się, że mi przypasowały te produkty akurat w momencie, kiedy właśnie po ponad tygodniu zwykle zmieniam szampony i odżywki na lżejsze, a Maciej podkreślił ich inne zalety.
Syn ma długie do ramion włosy, które nie tylko trzeba często myć i pielęgnować, ale też trudno mu często je rozczesać. Kiedy czasami używa samego szamponu, rozczesywanie sprawia mu sporo trudności. Nie może jednak przesadzać z odżywkami, bo jego włosy są ładne, lśniące, nie potrzebują dodatkowych "wspomagaczy" zwykle, jedynie od czasu do czasu. Dlatego dobrze, kiedy może używać produktów o lekkich formułach. Takich właśnie jak w Timotei. 
Dodatkowo akurat ta seria Timotei zawiera specjalne olejki, które już odpowiednio wpływają na strukturę włosa, oprócz odżywczych właściwości, powodują jego wygładzenie. Maciej szczególnie zachwycony był efektem już po zastosowaniu odżywki, kiedy mógł swobodnie rozczesać włosy.  

Od strony chemicznej patrząc, wszystkie trzy produkty nie zawierają parabenów i barwników.  Dlatego zdziwiłam się bardzo, kiedy koleżanka z Rosji napisała mi na Instagramie, że kupiła je dla swojej kilkuletniej córeczki i bardzo uczuliły jej skórę głowy. Taki wstęp przed testowaniem to niefajna sprawa. Na szczęście u mnie ani u Macieja takich anty efektów nie było. 
Ich bazą są natomiast "tytułowe" olejki: arganowy, migdalowy i kokosowy. Ukryty jest w nich też organiczny ekstrakt z jaśminu, którym, jak mi się wydawało podczas kąpieli, właśnie pachną te produkty, a po nich włosy. Szampon i odżywka Timotei drogocenne olejki przeznaczone są do włosów normalnych lub suchych, w dodatku można je kupić w bardzo przystępnej cenie.
Maciej doczytał na mgiełce upiększającej, że z kolei może być fajna do "psiknięcia" nawet na suche włosy, aby delikatnie je zwilżyć do rozczesania i nabłyszczyć. 
Gdyby Timotei się Maciejowi nie spodobało, chyba nie porwałby mi ich na studia, co nie? :) Fajnie, że nie ma w dzisiejszych czasach specjalnych podziałów, na to, co jest dla kobiet, a co dla mężczyzn. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam