Smakowitość mężowską upamiętnić dziś muszę. Hehehe - dawno nie było u nas kurczaka na niedzielę, no to dziś był - p-i-e-r-s-i-ą :))) do góry leżał z jabłuszkami w brzucholku, tak sobie na pieczarkach, ziemniakach, brokułach i marchewce, posypany przyprawą złocistą do drobiu i kurkumą powędrował najpierw do piekarnika na ok. 2 czy 2,5 godziny a potem na stół, pięć minut przed podaniem podlany śmietanką. Klaudusia szamała także - zwłaszcza warzywka i zagryzała zeszłorocznymi ogórkami po meksykańsku...
Hmmm, ten samochód robi się za mały...
Panna Fryderyka Chopina praaawie...
Jak zgłodnieć o 1:35 w nocy? Wejść do Kasi na bloga :-D
OdpowiedzUsuńO rany jaki mam teraz ślinotok od rana! Mniammmm
OdpowiedzUsuńnie mogłam się powstrzymać, żeby tych fot nie zamieścić - takie kolorowe jedzenie :)
OdpowiedzUsuńapetycznie wygląda..u nas w niedziele tez kurczaczek z jabłkami, miodem i słonecznikiem:)
OdpowiedzUsuńhajny ten kurczak
OdpowiedzUsuńGratuluję ciekawego bloga! Zapraszam też do siebie, aktualnie zachęcam do udziału w konkursie z nagrodami: http://odkrywczamama.blogspot.com/2012/11/wygraj-zestaw-do-wczesnej-nauki.html Pozdrawiam i do zobaczenia ;)
OdpowiedzUsuń