niedziela, 26 lutego 2012

Cycuś zagryzany chlebkiem

No w sumie nie ma czym się chwalić, bo to anomalia wyszła nam jakaś dziś wieczorem - Klaudusia miała dla odmiany od kaszki, zjeść żółteczko z sadzonego jajeczka, ale ona wymyśliła sobie inny rodzaj odmiany. - Chwyciła za świeżutki, suchy chlebek przygotowany do maczania w żółtku i przyssała się do cyca, tak jak to robi wielokrotnie, siedząc przy stole na moich kolanach.
Tiaaa - było wiec dziś na kolacyjkę mleczko z chlebkiem.

A tak poważnie, to te nasze wydziwiania z różnymi smakołykami dla Malutkiej biorą się ostatnio stąd, że Klaudusia słabo jada - fakt, że chyba pcha się na świat kolejny ząb, (z ostatnich czterech, które do końca pozostały), rosną te, które przecięły dziąsełka... I smaruję jej też aphtinem języczek, bo sama już nie wiem - może to pleśniawki?

5 komentarzy:

  1. Biedna Maleńka :( G. śle całuski!
    Młody czasem je biszkopcika z cycusiem :D śmiejemy się wtedy, że nie ma jak "umoczyć" ciastka w mleczku :D

    Aphtin to straszne g...o - na pleśniawki najlepsza witamina C - cebion w kroplach i smarowanie gazikiem :) Mówię Ci, ja przeszłam kosmos z pleśniawkami!! I dobrze myć piersi w sodzie oczyszczonej i też witaminką C smarować - i już się nie mądrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodziaszne kombinatory z tych naszych rumburaczków;-P

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo :) nie ma nic lepszego niż "szklanka" mleczka i świeży chlebuś ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj u nas też kombinacje :( Młoda nie chce jeść i kombinuje aby jadła co kolwiek oczywiście w ramach rozsądku

    OdpowiedzUsuń
  5. super smaczny zestaw kolacyjny!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam